Dawid Podsiadło wziął szturmem Stadion Narodowy. Ale jest i łyżka dziegciu
Dawid Podsiadło zagrał w sobotę w Warszawie dla 80 tys. ludzi. To rekord frekwencyjny w historii tego obiektu. "Ciary po koniuszki palców. Płakałem jak bóbr" - piszą szczęśliwcy. Nie wszyscy są jednak wniebowzięci. Niektórzy narzekają na nagłośnienie.
27.08.2023 | aktual.: 27.08.2023 12:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bilety na koncert Dawida Podsiadły 26 sierpnia 2023 r. sprzedały się już w ub.r. w kilka minut. 80-tysięcznej widowni w Polsce nie zgromadził ani Harry Styles, ani Depeche Mode. Fani Podsiadły byli nakręceni i zmotywowani przynajmniej od czterech lat, czyli od ostatniego koncertu piosenkarza na Stadionie Narodowym razem z Taco Hemingwayem.
- Jest nas tu miliard - wykrzyknął do tłumu bohater wieczoru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na scenę, poza Taco, wpadła też Sanah i Artur Rojek. Jednym z najbardziej emocjonujących momentów było wykonanie na 80 tys. gardeł "Długości dżwięku samotności". Chociaż każdy z uczestników wyniósł z koncertu oczywiście własne prywatne wspomnienie, które będzie pielęgnował na wieki wieków.
"'I ciebie też bardzo' smutniejsze niż zazwyczaj, ale piękne, z serducha twojego, no i dla młodej radość ponad wszystko. To był pierwszy koncert mojej siedmioletniej córki. Dla ciebie to jedna z tysięcy słuchaczek, dla niej dzień, który zapamięta do końca życia", "Urwałam się z urodzinowej imprezy własnego dziecka, aby tam być i wiesz, co jest najlepsze? Moja dwuletnia Izabela się nie obrazi, bo tylko przy twoich piosenkach tańczy i aż spina się, żeby zrobić głośniej. Ma gust dziewczyna" - pisały w mediach społecznościowych uczestniczki muzycznej uczty.
Nie wszystko jednak przebiegło idealnie.
"Nagłośnienie dramat, szczególnie na górze. Nie było słychać praktycznie nic, co mówi", "Na płycie przy Taco słychać było jeden wielki bełkot. Za bardzo rezonuje i były kawałki ok, a były też takie, że nie dało się słuchać. W Sopocie był dźwięk igła", "Stadion porażka", "Faktycznie, wyszedłem z lekkim niedosytem" - skarżyli się pechowcy.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.