Daukszewicz stracił pracę w TVN24. Wyjawił, co zrobił Jacoń w chwili przeprosin
Krzysztof Daukszewicz w ostatnim wywiadzie miał okazję ponownie odnieść się do afery z Piotrem Jaconiem. Satyryk opisał, jak dziennikarz zachował się w chwili, gdy ten chciał go przeprosić.
20.11.2023 | aktual.: 20.11.2023 20:28
Krzysztof Daukszewicz to satyryk z ogromnym dorobkiem. Występował m.in. w kabarecie Pod Egidą. W "Szkle kontaktowym" po raz pierwszy pojawił się w 2005 r. i pozostawał stałym komentatorem programu przez prawie 20 lat. Wszystko skończyło się w maju tego roku, kiedy powiedział na antenie transfobiczny żart, związany z pojawieniem się na antenie Piotra Jaconia. - A jakiej płci on dzisiaj jest? - zapytał Daukszewicz. Jacoń, ojciec transpłciowego dziecka, opuścił wzrok, a potem obrzucił prowadzących karcącym spojrzeniem.
Rozpętała się afera na całego. Po odejściu Daukszewicza w geście solidarności ze stacją pożegnali się także Artur Andrus i Robert Górski. Ten ostatni porównał TVN24 do TVP Info i napisał wprost, że sprawa Daukszewicza to "niszczenie przez stację niewinnego człowieka".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z Plejadą, która była osnuta wokół książki Daukszewicza i jego żony Violetty Ozminkowskiego ("Sposób na przetrwanie" wyszło na początku listopada - przyp. red.), satyryk ponownie miał okazję zabrać głos ws. sytuacji z Jaconiem.
- Dla mnie to, co się wydarzyło, jest nieporozumieniem. To nie powinno mieć miejsca. Wydaje mi się, że gdyby zdarzyło się to za czasów Mariusza Waltera lub Grzesia Miecugowa, zamieszanie potrwałoby góra dwa dni i wszystko wróciłoby do normy. Wiele jednak wskazuje na to, że szefostwo TVN24 zlekceważyło tę sprawę, puściło ją niejako samopas. A może po prostu bardziej stanęło po stronie Jaconia niż mojej? - powiedział.
Daukszewicz przyznał się, że był zaskoczony, jaką aferę wywołały jego słowa. Myślał, że będzie to po prostu kolejna gafa, którą popełnił w programie na żywo. Odniósł się także sytuacji z przeprosinami.
- Wiedziałem, że pana Jaconia mogło to zaboleć, więc zaraz po zejściu z anteny pobiegłem go przeprosić. On jednak nie przyjął moich przeprosin. Powiedział, że nie ma dla mnie czasu, bo jest zajęty pracą. Widocznie wygodniej było mu potraktować mnie tak, a nie inaczej - wyznał.
Gdy dziennikarz "Plejady" spytał satyryka, czy ma żal do Jaconia, ten odpowiedział wymownie.
- Ani on mnie ziębi, ani grzeje. Nie mogę odmówić mu tego, że zrobił wiele dobrego i bardzo mu w tym kibicowałem. Natomiast on powinien zrozumieć jedną rzecz - że są ludzie różnie myślący. Nie istnieje coś takiego jak jedyny słuszny "jaconiowy" sposób myślenia. Przecież on niedługo po tej aferze ze "Szkłem kontaktowym" sam strzelił niezłą gafę. Skrytykował Aleksandra Kwaśniewskiego w trakcie wywiadu za to, że przyznał, że chciałby mieć wnuki, mimo że jego córka nie planuje dzieci. Potem za to przepraszał - rzucił.
Daukszewicz na tym nie poprzestał. Uderzył w Jaconia, nazywając go osobą "szalenie siebie kreującą". - Jest w ścisłej czołówce działaczy hołdujących kulturze wykluczenia, która nieźle przyjęła się w Stanach Zjednoczonych - oznajmił. Podtrzymał także swoje twierdzenie, że Jacoń "z ofiary stał się katem".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.