Daukszewicz o powrocie do "Szkła kontaktowego". "Mam się dobrze"

Po skandalicznym żarcie rzuconym w stronę Piotra Jaconia Krzysztof Daukszewicz zniknął z programu "Szkło kontaktowe". Teraz mówi, czy jeszcze do niego wróci.

Krzysztof Daukszewicz o powrocie do "Szkła kontaktowego"
Krzysztof Daukszewicz o powrocie do "Szkła kontaktowego"
Źródło zdjęć: © AKPA
oprac. KBS

14.06.2023 08:44

Krzysztof Daukszewicz zniknął z programu "Szkło kontaktowe" po tym, jak rzucił na antenie skandalicznym żartem. On i Tomasz Sianecki przywoływali w programie w żartobliwym tonie wypowiedzi polityków PiS dotyczących osób transpłciowych. Po zakończeniu materiału prowadzący połączyli się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem, ojcem transpłciowego dziecka. - A jakiej płci on dzisiaj jest? - zapytał w tym samym momencie Daukszewicz. Jacoń opuścił wzrok, a potem obrzucił prowadzących karcącym spojrzeniem.

Po chwili Daukszewicz się zreflektował i rzucił: - chyba ja pier...łem głupotę - a po wszystkim przeprosił dziennikarza. Mimo to od tamtego czasu nie pojawił się w programie, w którym gościł przez ostatnie 18 lat, a zamiast niego w "Szkle" możemy oglądać Mariusza Kałamagę.

Teraz Daukszewicz wypowiedział się na temat swojej nieobecności w programie satyrycznym TVN24. W rozmowie z "Faktem" powiedział, że sobie świetnie radzi: - Mam mnóstwo koncertów, piszę dwie książki, jedną wspólnie z żoną, drugą wspólnie z synem. Mam się dobrze, hejterzy mają się dużo gorzej niż ja.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy wróci na antenę? - Tego nie wiem. W razie czego 18 lat pracy w jednej firmie to też niezły wynik. Ale ja myślę, że wrócę, także spokojnie.

Daukszewicz jest też pasjonatem wędkarstwa. Do tego stopnia, że został współwłaścicielem kilku jezior na Mazurach. - [Jestem - przyp. red.] współwłaścicielem trzech jezior, w tym jeziora Kośno, gdzie znajduje się ścisły rezerwat ptactwa. [...] Do tego jeziora nikt nie ma dostępu, jest zarośnięte z każdej strony, można się dostać tylko z trzech miejsc. I tylko 70 osób w ciągu roku może łowić na tym jeziorze. Tyle zezwoleń wydaje konserwator przyrody - mówił kilka lat temu w rozmowie z portalem "i.pl".

Okazuje się, że zezwolenia na dostęp do jeziora Daukszewicza są bardzo drogie. Za możliwość wędkowania na jeziorze Kośno trzeba zapłacić 1,5 tys. zł lub 2,5 tys zł za kartę VIP. Satyryk tłumaczy, że ma to na celu walkę z nieodpowiedzialnymi wędkarzami. - Chcemy tylko pozbyć się z jeziora tych klasycznych killerów, którzy każdą rybę wrzucają do worka, nie patrząc na wymiary i okresy ochronne - tłumaczył satyryk w rozmowie z naTemat.pl.

Zobacz także
Komentarze (89)