Czy chrześcijańscy radykałowie mieli rację? "Dobry omen" w końcu na DVD
Na długo przed premierą obawy odnośnie adaptacji "Dobrego omenu" mieli wszyscy. Rzecz jasna oprócz zmarłego w 2015 r. Terry'ego Pratchetta, który pewnie pękałby teraz ze śmiechu.
25.11.2019 | aktual.: 27.11.2019 07:33
"Dobry omen" to 6-odcinkowy serial wyprodukowany przez BBC i Amazona. Pewnie myślicie: kolejna produkcja kolejnej platformy strimingowej. O co tyle szumu?
Mistrzowie gatunku
Po pierwsze to ekranizacja powieści dwóch brytyjskich mistrzów fantasy: wspomnianego Terry'ego Pratchetta, ojca "Świata Dysku", Śmierci i Pimpusia, oraz Neila Gaimana, autora m.in. wybitnego "Sandmana" czy "Amerykańskich bogów" (też swoją drogą zekranizowanych w formie serialu).
"Dobry omen" ukazał się w 1990 r., spotkał się z ciepłym przyjęciem czytelników, został nominowany m.in. do prestiżowej World Fantasy Award i błyskawicznie stał się klasykiem.
Nic dziwnego, bo autorzy w brawurowy dla siebie sposób napisali przesiąkniętą popkulturą i absurdalnym humorem historię anioła i demona próbujących powstrzymać Apokalipsę. Najłatwiejszym rozwiązaniem problemu jest zabicie Antychrysta. Kłopot w tym, że ma 11 lat i miły z niego chłopak.
Oczekiwania wobec upragnionej od lat ekranizacji były więc ogromne. Część fanów z miejsca postawiła na niej krzyżyk, uważając, że wielowątkowa powieść jest po prostu nieprzekładalna na język filmu.
"Kontrowersje"
Po drugie serial przed premierą budził też obawy twórców.
Autor scenariusza Neil Gaiman przewidywał, że "Dobry omen" wywoła kontrowersje z powodu ukazania biblijnych pierwszych ludzi jako ciemnoskórych oraz faktu, że narratorem jest Bóg o głosie… Frances McDormand.
Ale to, co stało się po premierze, przerosło nawet jego wyobraźnię.
"Dobry omen" wzbudził gorące protesty w USA, gdzie chrześcijanie z organizacji Return to Order (Powrót do Porządku) zebrali 20 tys. podpisów pod petycją, aby serial zdjąć z serwisu.
Czemu? Bo "bo promuje satanizm" i "naśmiewa się z bożej mądrości". Smaczku całej drace dodaje fakt, że fundamentaliści zamiast wysłać petycję do Amazona, zaadresowali ją do… Netfliksa.
- Duch taty w mojej głowie jest bardzo rozbawiony - podsumowała zamieszanie córka Pratchetta.
Świetna ekranizacja
"Dobry omen" pojawił się na Amazonie w czerwcu. Jednak jeśli jeszcze go nie widzieliście, a nie chcecie ładować się w kolejny abonament, to macie dobrą okazję, by nadrobić zaległości. Serial właśnie ukazał się w Polsce na DVD.
No dobrze, zapytacie, ale czy wart jest w ogóle zachodu? A może to kolejne "wiele hałasu o nic"?
Jeśli jesteście fanami prozy Terry'ego Prattcheta, to mam dla was dobrą wiadomość. Jak dotąd to najlepsza ekranizacja jego prozy. Dość wierna i zachowująca ducha oryginału. Oczywiście niektóre wątki czy postacie spłycono i okrojono, ale wyszło niemal idealnie
Absurdalny humor
"Dobry omen" docenią na pewno też miłośnicy brytyjskiego poczucia humoru. Tego spod znaku "Monty Pythona" czy "Czerwonego karła", jak i nowszych produkcji pokroju "Autostopem przez galaktykę" i "Holistycznej agencji detektywistyczna Dirka Gently'ego", opartych zresztą na prozie innego legendarnego Brytyjczyka Douglasa Adamsa.
Satanistyczne zakonnice (które zaangażowały się w promocję serialu), przezabawne aluzje historyczne i popkulturowe (omen w tytule nie wziął się znikąd) czy inteligentne żarty sytuacyjne, a wszystko to unurzane w przebojach Queen. Jest absurdalnie, momentami bardzo dziwacznie, czyli tak jak lubimy.
Warto w tym miejscu odnieść się do zarzucanego serialowi świętokradztwa. Scenariusz czerpie ze skarbnicy kulturowych tropów, w tym oczywiście biblijnych. Ale ani ich nie deprecjonuje, ani z nich nie szydzi, ani tym bardziej nie promuje szkodliwych postaw.
Za to dużo tu o miłości, przyjaźni i wierności sobie. Ludzie z organizacji Return to Order najwyraźniej nie widzieli "Dogmy" Kevina Smitha.
Obsada na medal
W główne role wcielili się Michael Sheen (anioł Azirafal) oraz David Tennant (demon Crowley), którzy stworzyli wyśmienity duet i dźwigają na swoich barkach całą produkcję. Takiej chemii na ekranie nie było od dawna i choćby tylko dla nich warto poświęcić czas.
Oprócz nich pojawia się cała plejada gwiazd, m.in.: Jon Hamm ("Mad Men"), Michael McKean ("Zadzwoń do Saula"), Derek Jacobi ("Godsford Park") czy Mireille Enos ("Dochodzenie").
Oprócz Frances McDormand głosu postaciom użyczyli Brian Cox ("Sukcesja") i Benedict Cumberbatch ("Doktor Strange").
Widać pieniądze
Od strony realizacyjnej "Dobry omen" też prezentuje się więcej niż przyzwoicie. Świetne zdjęcia, scenografie i kostiumy dopracowane w najmniejszych detalach. Czuć rozmach i widać, że Amazon sypnął groszem.
Gdzieniegdzie można natknąć się na utyskiwania nad efektami specjalnymi. "Gra o tron" to rzeczywiście nie jest, ale w dalszym ciągu prezentują się wyśmienicie i nie odbiegają od poziomu wysokobudżetowych produkcji BBC.
Problemem dla niektórych może okazać się zbytnia epizodyczność fabuły, mocno uwypuklona obecność narratora i częste retrospekcje wybijające z rytmu. Ale taki w dużej mierze jest materiał źródłowy.
Reasumując: pierwszorzędna ekranizacja kultowej książki, absurdalny humor (choć pewnie nie dla każdego), doborowa obsada i tylko 6 odcinków, które łykniecie na jednym posiedzeniu.
Polska edycja "Dobrego omenu" zawiera 2 płyty (360 min) oraz kilkanaście materiałów dodatkowych pozwalających zajrzeć za kulisy produkcji, poznać bliżej aktorów, postacie i twórców. Dystrybucja Best Film.