"Czarnobyl" odc. 3: Szukając sensu w chaosie
W 3. odcinku serialu "Czarnobyl" produkcji HBO nawarstwiają się problemy. Naukowcy nie są w stanie dłużej milczeć, podczas gdy władza wciąż nabiera wody w usta. Tymczasem najbardziej cierpią ci, których nikt o zdanie nie pyta. To chyba najbardziej emocjonująca odsłona produkcji do tej pory.
W drugim odcinku "Czarnobyla" na pewną śmierć poszły trzy osoby – po to, by ratować miliony. Ananenko, Baranow i Bespałow przeżyli koszmar brodząc w radioaktywnej wodzie w poszukiwaniu zaworu, którego zamknięcie miało zapobiec jeszcze większej katastrofie. Trzeci odcinek rozpoczyna się tam, gdzie ich zostawiliśmy – w zupełnych ciemnościach, z niedziałającymi latarkami. Śmiałkom udaje się odzyskać światło, dzięki czemu mogą wypełnić swoją misję. Ale ich powodzenie nie oznacza końca problemów.
Naukowcy zajmujący się gaszeniem czarnobylskiego pożaru – dosłownie i w przenośni – znaleźli się w potrzasku. Coraz lepiej zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i nowych zagrożeń. Wiedzą, że trzeba szybko działać. Z drugiej strony wiedzą, że nie mogą głośno o tym mówić. Ale nie mogą też już milczeć. Wraz z podjęciem decyzji o wysłaniu trzech śmiałków do radioaktywnej kałuży, w Legasowie coś pękło. Jeśli chce coś zdziałać, musi zmusić władze, by przestały milczeć. I chyba powoli mu się to udaje.
Najbardziej wymowna i jednocześnie absurdalna scena w tym odcinku "Czarnobyla", to ta, w której władza wysyła swojego delegata do pobliskiej kopalni. Ma zabrać stamtąd górników, którzy przekopią tunel i wypompują zanieczyszczoną wodę, by zapobiec jeszcze większemu skażeniu. Człowiek w jasnym garniturze, z pomocą zaledwie dwóch uzbrojonych żołnierzy, staje naprzeciw umorusanego węglem ludu, by zażądać od niego pomocy. Ale lud jest twardy i nieufny. Dobrze wie, że w najlepszym wypadku w zamian dostanie być może odznakę i laurkę. Na nic innego nie może liczyć. Ale dowiaduje się też, że innego wyjścia nie ma.
Śmierć, jaka następuje w wyniku wysokiego napromieniowania, jest okrutna. Zaczyna się od zawrotów głowy i mdłości, a kończy na rozpadzie wszystkich narządów i rozkładzie skóry. W trzecim odcinku "Czarnobyla" nie oszczędzono nam widoku konających w męczarniach bohaterów. Mimo to część lekarzy, pielęgniarek i rodzin chorych zdaje się zupełnie nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji. Tymczasem zagrożenie jest ogromne – a jeśli śmierć nie przyjdzie od razu, może wrócić po kilku latach poprzez nowotwór.
Trzeci odcinek "Czarnobyla" to do tej pory najsmutniejsza odsłona serialu. Oglądając go czasem trudno powstrzymać łzy. Ale nie brakuje promyka nadziei: - Jest zadanie, więc nie spoczniesz, póki go nie rozwiążesz. Bo jesteś naukowcem – mówi Legasow do towarzyszki Khomyuk. Ale nie tylko naukowcy znajdują sens w działaniu. To też klasa robotnicza reprezentowana przez górników robi swoje, bo inaczej nie może. To również rodziny umierających działają – i robią to najlepiej jak potrafią, nawet jeśli ich jedynym zadaniem jest patrzenie na śmierć najbliższych. Taka wola walki musi przynieść efekt. Chociaż wiemy, że tej bitwy nikt już nie wygra.