Cloak & Dagger – tak się robi seriale o superbohaterach. Widzieliśmy pierwsze odcinki
Seriale o komiksowych herosach pojawiają się jak grzyby po deszczu, niestety ilość nie idzie w parze z jakością. Na szczęście co jakiś czas trafia się chlubny wyjątek, który na platformie Showmax przybrał właśnie formę "Cloak & Dagger".
08.06.2018 | aktual.: 08.06.2018 12:36
Komiksowe korzenie Płaszcza i Sztyletu sięgają 1982 r. Postacie o tych pseudonimach debiutowały w serii o Spider-Manie i nie ma co ukrywać, że 36 lat później nie są pierwszo- czy nawet drugoligowymi superbohaterami Marvela. Poświęcenie im całego serialu wydaje się być bardzo ryzykownym posunięciem, choć patrząc na casus "Strażników galaktyki" decyzja władz stacji ABC o sfinansowaniu "Cloak & Dagger" nie jest już taka niezrozumiała.
Pomijając całe zaplecze i stronę biznesową przedsięwzięcia, nowy serial sygnowany logiem Marvela zapowiada się na świetną produkcję nie tylko dla miłośników komiksów. Jestem po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków (pierwszy wylądował dziś na platformie Showmax) i porównując je z ostatnimi wyczynami Netfliksa ("Iron Fist", "Defenders", drugi sezon "Jessica Jones"), "Cloak & Dagger" bije na głowę o wiele popularniejszych bohaterów, odchodząc od utartych schematów i eksplorując nowe tematy.
"Cloak & Dagger" to historia dwójki nastolatków, którzy w prologu są przedstawieni jako skrajne przeciwieństwa. Tandy Bowen (Olivia Holt)
pochodzi z dobrego domu, uczęszcza na lekcje baletu i zabiega o uwagę wiecznie zapracowanego ojca. Tyrone Johnson (Aubrey Joseph) został początkowo ucharakteryzowany na dziecko ulicy – czarnoskóry chłopak włamuje się do samochodu i kradnie radio, zanosząc łup starszemu bratu. Chwilę później zaczynają uciekać przed policją.
W prologu widzimy ich jako kilkulatków, a kiedy następuje spodziewany przeskok w czasie, gdy Tandy i Tyrone są już nastolatkami, scenarzyści serwują nam pierwszą niespodziankę. Nie zagłębiając się w szczegóły fabularne, dość powiedzieć, że "Cloak & Dagger" nie jest banalną opowiastką o mieszkańcach dwóch różnych światów, których łączy wspólny mianownik pod postacią supermocy.
Główni bohaterowie są świetnie zarysowani, można się wczuć w ich dramat i zrozumieć motywacje. To nie jest historia typu "od zera do bohatera" – kiedy nastolatkowie z własnymi, bardzo poważnymi problemami i przeżytą traumą zostają obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, powoli dochodzą do siebie i zaczynają zadawać zrozumiałe pytania.
Tutaj nie ma miejsca na maski, spandeksowe peleryny i łapanie zbiorów w imię sprawiedliwości, do czego przyzwyczaiły nas tradycyjne historie o superbohaterach. Zamiast tego dostajemy intrygujący dramat o nastolatkach, którzy próbują walczyć z demonami z przeszłości. Mierzą się z normalnymi problemami ludzi w swoim wieku: odrzuceniem, alkoholizmem rodziców, narkotykami, wybuchami agresji. Supermoce i głębsza intryga schodzą na drugi plan (przynajmniej na początku), co stanowi ogromną zaletę serialu.
Nietypowe podejście do gatunku superhero potęguje narracja. Momentami bardzo senna, wręcz zmysłowa, akcentująca dramaty rozgrywające się w głowach głównych bohaterów. W pilocie uderzyło mnie wyraziste wykorzystywanie piosenek nie jako tła dla ukazanych wydarzeń, ale integralnej części narracji. Bohaterowie milkną, robią swoje, a przebijające się utwory w połączeniu z pracą kamery sprawiają wrażenie teledysku.
To tylko jeden z zabiegów, który stanowi o sile i wyjątkowości "Cloak & Dagger" w zestawieniu z innymi przedstawicielami gatunku. Joe Pokaski, twórca serialu, to doświadczony scenarzysta i producent ("Herosi", "Daredevil"), który obrał bardzo ciekawy kierunek. Decydując się na kolejny serial o nastoletnich superbohaterach udało mu się uniknąć błędów twórców podobnych tematycznie "The Gifted" i "Runaways". Po obejrzeniu dwóch odcinków nie śmiem nazywać "Cloak & Dagger" nową jakością czy przełomem w gatunku, jednak już teraz widać zadatki na świetną historię z niebanalnym podejściem do wyświechtanego tematu. Czekam na dalszy ciąg.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl