Chodzenie na siłownię to za mało. Filozofia Włocha podbija świat
Kiedy zaczynał, miał 22 lata, miejsce w garażu ojca i głowę pełną pomysłów. Po 35 latach ma status multimilionera i rewolucjonisty branży sportu i rekreacji.
30.10.2018 | aktual.: 30.10.2018 08:11
Był rok 1983, kiedy Nerio Alessandri z włoskiego miasta Cesena zaczął projektować i konstruować urządzenia do ćwiczeń pod szyldem Technogym. Szybko zdał sobie jednak sprawę, że jeśli chce wybić się ponad przeciętność, musi zaproponować nową jakość w oparciu o inny sposób myślenia o fitnessie. Tak narodził się wellness, zdefiniowany przez wizjonerskiego Włocha na początku lat 90. jako urzeczywistnienie starożytnej maksymy: w zdrowym ciele, zdrowy duch.
- Różnica między fitness i wellness sprowadza się do tego, że fitness to dobry wygląd, a wellness to dobre samopoczucie. Dobry wygląd bazuje na treningu, to racjonalne i hedonistyczne podejście. Wellness to styl życia i podejście emocjonalne – tłumaczył "Forbesowi" prezes Technogym. – Fitness jest dobry, ale stanowi tylko część wellness – dodawał.
Wellness powstał jako odpowiedź, czy raczej uzupełnienie amerykańskiego rozumienia zdrowego trybu życia, bazującego wyłącznie na systematycznych ćwiczeniach. Dla Alessandriego fitness to wyjście na siłownie trzy razy w tygodniu. Wellness jest zaś stałym zobowiązaniem – 24 godz. na dobę, 7 dni w tygodniu.
W tym rozumieniu fitness jest skierowany do relatywnie małej grupy entuzjastów sportu, z kolei wellness trafia do ludzi, którzy chcą zmienić swój styl życia. Przez ćwiczenia, ale także odpowiednie żywienie i pozytywne nastawienie psychiczne.
Punktem wyjścia jest jednak zmiana sposobu myślenia o aktywności fizycznej jako kolejnym obowiązku. Alessandri mówi wprost, że projektując domową siłownię czy wyznaczając kącik dla urządzenia treningowego, nie można oddzielać go od przestrzeni, w której funkcjonujemy na co dzień. Idealnym rozwiązaniem jest umieszczenie takich urządzeń (dopasowanych do wystroju otoczenia) w nasłonecznionym miejscu, w którym chętnie spędzamy czas z rodziną lub znajomymi. Obok sofy lub biblioteczki. Zabranie się za trening będzie wtedy naturalne i przyjemne. Umieszczanie ławeczki ze sztangą, bieżni mechanicznej czy roweru treningowego w piwnicy mija się z celem i nie ma nic wspólnego z filozofią wellness.
Wizja założyciela Technogym z roku na rok trafia do kolejnych entuzjastów, co widać po dochodach firmy. W 2013 r. było to 470 mln dol., a dwa lata później – prawie 600 mln dol. Duża w tym zasługa organizatorów igrzysk olimpijskich, gdyż od Sydney 2000 Technogym był oficjalnym dostawcą sprzętu treningowego dla sportowców na pięciu kolejnych igrzyskach: w Atenach, Turynie, Pekinie, Londynie i Rio.
35 lat po zbudowaniu pierwszego urządzenia treningowego w rodzinnym garażu Alessandri zaopatruje 65 tys. centrów wellness (nie fitness!) na całym świecie. Oprócz tego sprzęty z logiem Technogym znajdują się w ponad 200 tys. prywatnych domów, a ogół użytkowników wynosi przeszło 35 mln ludzi.
Technogym to dziś wiodący producent działający w branży sportu i rekreacji, który we włoskiej fabryce zatrudnia przeszło 2 tys. pracowników. Jak wygląda praca w takim miejscu – przekonamy się oglądając kolejny odcinek programu "Megafabryki" w Telewizji WP.