Caroline Flack do momentu śmierci była ośmieszana przez brytyjskie media. Poniosą za to karę?
Samobójstwo Caroline Flack wstrząsnęło brytyjską opinią publiczną. Okazuje się, że w ostatnich tygodniach życia prezenterka "Love Island" była zaszczuwana przez tabloidy.
Caroline Flack od niemal 20 lat pracowała w mediach. Popularność zdobyła jako współprowadząca brytyjskiego "X Factora". W 2014 r. zwyciężyła w programie "Strictly Come Dancing", będącym brytyjską wersją "Tańca z Gwiazdami". Odtąd nie schodziła z okładek tabloidów i jak niedawno się zwierzyła, to wtedy zaczęła się jej walka z depresją i atakami paniki.
Jeszcze kilka miesięcy temu nic nie wskazywało na to, że w życiu prezenterki dzieje się coś niepokojącego. Wszystko zmieniło się 13 grudnia 2019 r., kiedy to Caroline Flack została zatrzymana pod zarzutem napaści na swojego partnera, tenisistę Lewisa Burtona. W trakcie awantury dziennikarka miała rzucić w niego lampą. Podczas zatrzymania funkcjonariusze odnotowali u niej samookaleczenia. Kobieta opuściła areszt za kaucją i otrzymała zakaz zbliżania się do mężczyzny. Mimo że oboje prosili o zniesienie zakazu, sąd odrzucił ich wnioski.
Caroline Flack na własnej skórze przekonała się o bezwzględności brytyjskich tabloidów. Od kilku tygodni była ofiarą podłych żartów, czego dowodem jest chociażby artykuł opublikowany w walentynki na stronie internetowej "The Sun". Był to sprytny zabieg, aby każdy, kto wpisze w wyszukiwarce frazę "Caroline Flack", "Valentine’s Day" lub cokolwiek o Flack i lampie, znalazł w wysokich pozycjach ten właśnie materiał.
W tekście opisano walentynkową kartkę z prześmiewczym podpisem nawiązującym do nazwiska prezenterki. Tytuł publikacji brzmiał "Brutalna kartka walentynkowa o Caroline Flack kpi ze zmartwień gwiazdy hasłem 'Bo ci przy.... lampą'". Obraźliwy wpis zniknął ze strony "The Sun" po śmierci dziennikarki.
Caroline Flack popełniła samobójstwo 14 lutego. Tego samego dnia dowiedziała się, że finał sądowej sprawy miał odbyć się na początku marca.
Według doniesień "Daily Mail" dzień przed śmiercią prezenterka zadzwoniła na policję i opowiedziała o myślach samobójczych. Do jej domu wysłano ambulans, ale ratownicy nie stwierdzili konieczności skierowania kobiety do szpitala.
Ta śmierć na nowo rozbudziła dyskusję o upadku brytyjskich mediów i braku odpowiedniej kontroli nad nimi przez rząd. Przypomnijmy, że w październiku Harry i Meghan pozwali tabloid "Mail on Sunday", po tym jak włamano się na skrzynkę mailową księżnej i opublikowano jej prywatną korespondencję.
- Zaszczucie Caroline Flack pokazuje, że część brytyjskich mediów sieje zniszczenie w życiu ludzi. W Wielkiej Brytanii nie przypadkiem procesy prowadzą sądy, a nie media. Niezależnie od tego, co się stało, nie powinna zostać zaszczuta przez gazety desperacko łapiące się kliknięć. Rząd musi przestać się ociągać i stworzyć niezależne ciało pozwalające na samoregulację wydawców online i offline - stwierdziła Daisy Cooper, parlamentarzystka Liberalnych Demokratów. Jej stanowisko popierają również politycy Partii Pracy. Rząd nie zabrał głosu w sprawie.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.