Była gwiazdą TVP. Wciąż nie może pogodzić się z osobistą stratą
Irena Falska pamiętana jest dziś głównie jako spikerka "Dziennika Telewizyjnego" w okresie stanu wojennego. Mało osób wie, że była dziennikarka od wielu lat musi zmagać się z osobistą tragedią – śmiercią swojej córki.
Urodzona w 1928 roku Irena Falska rozpoczynała karierę w latach 60. od pracy spikerki w Polskim Radiu. Prawdziwą popularność przyniosła jej jednak telewizja, do której trafiła w latach 70. W szybkim czasie prezenterka zyskała jednak niechlubną sławę – twarzy szczególnie upartyjnionego dziennikarstwa.
Sprzyjanie ówczesnej władzy było szczególnie widoczne w prowadzonych przez Falską wydaniach "Dziennika Telewizyjnego", w których na swój sposób walczyła z każdą opozycją. Była jedyną kobieta, która w stanie wojennym mogła prowadzić wyżej wymieniony program.
"Zależało mi, by utrzymać pracę. Jestem tylko lektorem, nie można utożsamiać komentarza czytanego przez lektora z nim, jako autorem. Ludzie nie rozumieją tego, atakują, grożą" – tłumaczyła później w książce "Prywatna historia telewizji publicznej" Tadeusza Pikulskiego.
W tamtych latach na murach często pojawiały się napisy "Falska łże". Śpiewali o niej też muzycy. "Co wieczór cała drżę, gdy tak dzielnie pani bój toczy srogi z zabobonami" – brzmi tekst piosenki zespołu Lombard "Droga pani z TV". Ostatecznie prezenterka stwierdziła, że ma dość nagonki i wyjechała z Polski, a po powrocie do kraju przeszła na emeryturę.
Niestety w 2001 roku spotkała ją tragedia – w dniu swoich 48. urodzin zmarła jej jedyna córka, Ika Szpakowska. Był to prawdziwy wstrząs dla Falskiej, która wychowywała swoją córkę samotnie. Dziennikarka wciąż przeżywa tę stratę i co rok, w rocznicę śmierci Iki, zamieszcza w jednej z gazet wspomnienie o córce.
Falska postanowiła uczcić swoją córkę, powołując do życia Fundację "IKA" zajmującą się wspieraniem kobiet, będących ofiarami przemocy. W wieku 92 lat dalej jest aktywna w fundacji. Na jej stronie możemy znaleźć poruszające słowa o córce:
"Ika zawsze stała w cieniu innych. Mało myślała o sobie, ale miała wrodzony dar szczęścia. Nie tyle zdolności do bycia samej szczęśliwą ile umiejętność udzielania szczęścia innym. Dla Niej świat nie dzielił się na dobrych i złych, wierzących i niewierzących, białych i kolorowych, normalnych i upośledzonych. W każdym odnajdywała dobro" – czytamy.