Był ministrantem u znanego księdza. Rozpłakał się na jego wspomnienie

Agustin Egurrola odkrył przed widzami "Dzień dobry TVN" swoje nieznane oblicze. Okazuje się, że w dzieciństwie był ministrantem i służył do mszy św. odprawianej przez księdza Jerzego Popiełuszkę.

Agustin Egurrola był ministrantem u księdza Popiełuszki.
Agustin Egurrola był ministrantem u księdza Popiełuszki.
Źródło zdjęć: © TVN, Getty Images

Znany choreograf i juror "Mam talent" urodził się na Kubie i przeprowadził się do Polski w wieku 5 lat. Polscy dziadkowie postanowili, jak najszybciej nauczyć go języka i obyczajów. Pomocne w tym były wizyty w pobliskim kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie.

To właśnie w tej parafii rezydował ks. Jerzy Popiełuszko, który w latach 80. był kapelanem "Solidarności". Agustin Egurrola wraz z reporterką "Dzień dobry TVN" ponownie odwiedził to miejsce i wspominał, że zaangażowany duchowny był non stop obserwowany przez SB, dlatego hutnicy zbierali się przed plebanią, aby go ochronić.

Gdy Agustin Egurrola opanował język polski, zaczął być ministrantem. Jak zdradził, często służył do mszy św. prowadzonych przez ks. Jerzego Popiełuszkę.

- Mi zawsze przypadały poniedziałki i tak się złożyło, że bardzo często ks. Jerzy odprawiał msze w poniedziałki i ja miałem ten zaszczyt służyć mu do mszy - powiedział.

Dziadkowie choreografa byli dumni z religijnego zaangażowania ich wnuczka. Marzyli, żeby został księdzem.

- Myślałem o tym, ale wydawało mi się, że to jest wielka odpowiedzialność, której nie jestem w stanie udźwignąć - przyznał.

Egurrola w rozmowie z Katarzyną Olubińską opowiedział o momencie, gdy dowiedział się o tragicznej śmierci duchownego. Nie mógł powstrzymać łez. Przypomnijmy, ks. Jerzy Popiełuszko został porwany i zamordowany 19 października 1984 r. przez funkcjonariuszy Departamentu IV MSW.

- Najtrudniejszy, najbardziej wstrząsający moment to był 30 października, kiedy to nagle ksiądz w trakcie mszy wyszedł i ogłosił, że znaleziono zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki. Stałem tu po prawej stronie i wszyscy ryknęli takim płaczem, to było tak dojmujące. Ten kościół zatrząsł się rozpaczą nas wszystkich. To było coś, czego nie zapomnę do końca życia - wspomina.

Choreograf ma wrażenie, że miał okazje przebywać w towarzystwie świętego. Zapewnia, że dzięki temu doświadczeniu kieruje się w życiu tradycyjnymi wartościami i stara się uczyć tego swoją córkę 12-letnią Carmen.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)