Brzozowski "śpiewający" w "Kole Fortuny" to prawdopodobnie najgorsza rzecz na świecie
Nie. To na pewno najgorsza rzecz na świecie.
Gdy mieśliśmy już tę wygodną świadomość, że nic bardziej żenującego od '"spontanicznych" reakcji publiczności "Jaka to melodia?" nas nie spotka, wtedy wjechał on, cały na biało: Rafał Brzozowski jako charyzmatyczny prowadzący reanimowanego po latach "Koła Fortuny".
Format sam w sobie musi być przaśny, a żarty czerstwe, więc wybór gospodarza to strzał w dziesiątkę. Dlaczego zatem nie przechodzimy nad tym do porządku dziennego? Bo TEGO nawet my, weterani polskiej sieci, jeszcze nie widzieliśmy. W jednym z ostatnich odcinków Brzozowski rozentuzjazmowany wskoczył do auta, które jest nagrodą główną, i od serca... udawał, że śpiewa "I'm blue" zespołu Eiffel 65 (przebój dyskotek sprzed dwóch dekad).
Utwór sam w sobie stanowi bardzo bolesne wspomnienie, a co dopiero "w wykonaniu" Brzozowskiego. Kwiecień 2018, Żenada Roku już wybrana: