"Big Brother": Justyna Żak wściekła na produkcję. Poszło o zwierzęta
W domu "Wielkiego Brata" pojawiły się kury w klatce. Justyna Żak oburzyła się na ten pomysł: - Jak można takie rzeczy w telewizji pokazywać?
26.04.2019 21:03
Uczestnicy programu "Big Brother" dostali nowe zadania. W ich domu pojawiły się żywe kury. Mieszkają w klatce przed budynkiem, a uczestnicy programu mają się nimi opiekować.
Ten pomysł bardzo zirytował Justynę Żak, która jest weganką i na co dzień promuje dietę roślinną. Przez cały dzień była smutna. W pokoju zwierzeń powiedziała:
- Zazwyczaj jestem optymistką i wierzę, że świat będzie kiedyś wegański. Wierzę w to, że będąc tą miłą, delikatną weganką, która nikogo nie rani, będę inspirować innych. Ale są takie dni, kiedy widzę, że ludzie mają zwierzęta w d…e.
Z Justyną próbował porozmawiać Łukasz, który uznał, że dziewczyna przesadza swoją reakcją.
- Między zadaniem, a tym, by walczyć o dobro kur tutaj czy na całym świecie… - zaczął, ale nie zdążył dokończyć myśli, bo przerwała mu wzburzona Justyna:
- Jak można takie rzeczy w telewizji pokazywać? Promować? Zaraz ludzie pomyślą, że będzie fajnie sobie trzymać kury na balkonie – powiedziała oburzona, po czym dodała: - jak jeszcze raz usłyszę, że jak kura zniosła jajko, to jest szczęśliwa, to nie wytrzymam.
Zachowanie Justyny zwróciło uwagę internautów.
- Nikogo nie namawiasz, a gadasz, że chcesz, by świat był wegański? No chyba coś jest nie tak.
- Zamknij się już, bo ty ciągle masz jakieś ale.
- No dobra, kurnik trochę mały, ale nie mają tak źle.
Ale znaleźli się też tacy, którzy ją popierają:
- Gdybyście byli bardziej doedukowani, to wiedzielibyście, że jej nie chodzi "tylko" o kury.
Ostatecznie Wielki Brat postanowił zapewnić kurom lepszy byt. Dał uczestnikom programu siatkę, dzięki której mogli zbudować wybieg dla kur. Justyna była wniebowzięta. Pomagali jej Bartek, Oleh, Łukasz, Iza i Magda.
Ale nie wszyscy uczestnicy byli zadowoleni. Angelika narzekała na to, że kury zabrudzą cały trawnik. A Igor stwierdził, że to są brzydkie zwierzęta, którym należy się tylko "siekiera w łeb".