"Big Brother". Jeden z uczestników oskarżony przez internautów o żartowanie z gwałtu
Robi się gorąco i… nieprzyjemnie. Jakiś czas temu w sieci przeważały komentarze, że w "Big Brotherze" nic się nie dzieje. Więc teraz program pędzi w przeciwną stronę. Dzieje się tyle, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Kontrolę tracą nad sobą domownicy. Jak Oleh.
"Big Brother" dostarcza ostatnio skrajnych emocji. Ostatnia impreza w domu Wielkiego Brata skończyła się dla Igora i Angeliki w łóżku, o czym pisaliśmy. Odpadł też Łukasz, co wzbudziło dodatkowe emocje i w domu, i przed telewizorami. Ogłoszono pojawienie się nowego uczestnika. Justyna nie wytrzymała i opowiedziała o nienawistnych komentarzach, wygłaszanych przez m.in. Kubę, Igora i Oleha. Justyna przyznała, że nie rozumie, dlaczego tolerowane są żarty z osób homoseksualnych, czy odzywki takie, jak "White power" (tak, to się wydarzyło).
Wydaje się, że uczestnicy przestali kontrolować to, co robią i mówią. I idzie to niestety w bardzo złą stronę. Co wytykają też internauci w komentarzach, które piszą na profilach "Big Brothera" w mediach społecznościowych. Tym razem ostrą reakcję wywołały słowa Oleha.
Kuba zapytał Oleha, czy po programie "spróbuje pierd…ąć Madzię". Ten nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią: "W sensie próbował… Pier…nę! Co ja, mam pytać? Facet nie pyta".
- "Żartowanie" o gwałceniu kobiet przejdzie bez jakiegokolwiek chociażby ostrzeżenia? – czytamy w komentarzach na Instagramie.
Słowa Oleha wywołały niemałą burzę wśród osób obserwujących uczestników. Jedni wskazują, że Oleh jest pod wpływem innych, agresywnych domowników. Inni – że to typowe rozmowy między facetami. Tyle że czy przy kamerach, czy nie – to nie jest temat do żartów. Po prostu.
Jedna z internautek przyznała: - Oglądałam razem ze swoim chłopakiem i mówił, że jakby coś takiego usłyszał, to by nie patrzył czy kolega czy nie. Paweł na żywo w niedzielę również dałby mu nominacje za brak szacunku do kobiet. Są mężczyźni, którzy właśnie mają coś w głowie więcej i szanują kobiety.
Nie da się odebrać słów Oleha jako żartu. Uczestnicy pewnie już zapomnieli, że za agresywne komentarze można zostać wyrzuconym z programu. Pytanie tylko, czy komukolwiek zależy jeszcze na tym, by być w "Big Brotherze" do końca. Bo wydaje się, że o wygranej już nikt właściwie nie myśli. Nie przejmują się też tym, jak zostaną odebrani przez widzów.