BBC podjęła decyzję. Przykre wieści dla fanów programu "Top Gear"

Po grudniowym wypadku prowadzącego "Top Gear" wstrzymano prace nad produkcją. Teraz stacja BBC zarządziła, że przerwa potrwa znacznie dłużej, niż się tego spodziewano. Przyszłość programu motoryzacyjnego stoi pod znakiem zapytania.

Andrew Flintoff na chwilę przed wypadkiem w "Top Gear"
Andrew Flintoff na chwilę przed wypadkiem w "Top Gear"
Źródło zdjęć: © YouTube
oprac. MOS

28.03.2023 09:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Top Gear" to kultowa brytyjska produkcja BBC nadawana już od ponad 45 lat. Przez wiele lat gwiazdami programu byli Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May. W 2015 r. zmieniło się grono prowadzących, pojawili się wśród nich aktorzy Chris Evans i Matt LeBlanc. Jeden z nich Andrew Flintoff w trakcie nagrań doznał poważnego urazu.

Do wypadku doszło w grudniu ub.r. w aerodromie w Dunsfold. Prezenter, prowadząc auto z otwartym dachem, rozbił się na torze wyścigowym, w wyniku czego połamał żebra i poniósł obrażenia twarzy. Według opinii lekarzy przeżył tylko dlatego, że miał na głowie kask.

BBC wstrzymała produkcję i wszczęła wewnętrzne śledztwo w sprawie zasad bezpieczeństwa na planie. "Dopiero kiedy całe dochodzenie się zakończy i szefostwo przeanalizuje ekspertyzę, zostanie podjęta decyzja o wznowieniu zdjęć" - przekazano.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wygląda na to, że wnioski były miażdżące. Stacja postanowiła zawiesić produkcję na dłużej. "W tych okolicznościach uważamy, że wznowienie produkcji 34. serii 'Top Gear' w tej chwili byłoby niewłaściwe. Rozumiemy, że będzie to rozczarowujące dla fanów, ale jest to słuszne i ocenimy, jak najlepiej kontynuować prace jeszcze w tym roku" – oświadczył rzecznik produkcji.

To nie pierwszy wypadek Flintoffa na planie - w 2019 r. również rozbił się rozpędzonym samochodem, ale nie poniósł żadnych większych obrażeń. "Top Gear" ma w swojej historii znacznie poważniejsze sytuacje np. w 2006 r. Richard Hammond wpadł w śpiączkę po tym, jak pękła opona w jego bolidzie przy prędkości blisko 500 km/h, a pojazd wielokrotnie koziołkował.

Komentarze (7)