"Barwy szczęścia": Barbara Sołtysik - życie w cieniu byłego męża

On przystojny i utalentowany. Ona piękna i równie zdolna. Wydawało się, że *Jan Englert oraz Barbara Sołtysik są sobie pisani. Określani mianem najpiękniejszej aktorskiej pary lat 70., doczekali się trójki dzieci. Dla Sołtysik ważniejsza od kariery okazała się rodzina. Gdy jej mąż piął się po szczeblach sławy, ona usunęła się w cień. Była dumna z sukcesów ukochanego. Z każdym rokiem ich związek przeżywał coraz większy kryzys. Sołtysik ignorowała informacje o kolejnych romansach męża. Wierzyła, że da się jeszcze uratować ich małżeństwo. Englert miał jednak inny plan... Poznajcie historię Barbary Sołtysik, aktorki znanej obecnie z serialu "Barwy szczęścia". W tym roku skończyła 70 lat i wciąż wierzy, że najlepsze jest jeszcze przed
nią... KJ/KW*

Swoje pierwsze role aktorka zagrała jeszcze będąc studentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Na ekranie zadebiutowała w fabularnej noweli Andrzeja Wajdy pt. "Warszawa".

Po ukończeniu szkoły posypały się kolejne ekranowe propozycje. U boku Stanisława Mikulskiego oglądać ją można było w serialu "Stawka większa niż życie", w którym wcieliła się w postać radiotelegrafistki. Oboje spotkali się ponownie na ekranie kilka lat później w innej popularnej serii - "Dziewczyna i chłopak".

Przełomową w karierze aktorki okazała się być rola w serialu "Dom", w którym wcieliła się w postać Teresy Bawolikowej. Produkcja ta uważana jest za jedną z najlepszych w historii telewizji.

- Można wręcz mówić o fenomenie - o ile w latach 80., kiedy powstała pierwsza transza, wielu widzów po prostu pamiętało czasy powojennego odradzania się życia w trudnych warunkach kontrowersyjnej niepodległości i utożsamiało się z losami lokatorów domu, o tyle dla młodszych to przecież zamierzchła historia! A jednak docierają do mnie sygnały, że i oni oglądają serial z rodzicami, dziadkami... Parę lat temu młody chłopak, na oko 15-latek, przyglądał mi się przez chwilę, po czym, widać olśniony, zawołał: - Już wiem, Pani jest z "Domu"! - mówiła w wywiadzie dla "Tele Tygodnia" artystka.

W latach 70. i na początku lat 80. Sołtysik była jedną z najbardziej rozchwytywanych polskich aktorek. Liczne występy w filmach oraz serialach, takich jak m.in. "Do przerwy 0:1" czy "Polskie drogi" rozsławiły jej nazwisko.

Ceniona przez reżyserów, uwielbiana przez widzów - nazywano ją najlepszą aktorką swojego pokolenia. Gdy była u szczytu popularności, zdecydowała się zwolnić tempa. Zamiast na karierze, skupiła się na rodzinie.

To była miłość od pierwszego wejrzenia! Sołtysik i Englert poznali się jeszcze na studiach. Zaiskrzyło!

- Byliśmy na jednym roku PWST w Warszawie, przy czym Jan pełnił funkcję starosty. Może dlatego to jemu profesor Wyrzykowski, nasz wychowawca, zlecił pieczę nade mną: "Zajmij się tą Basią, ona jest taka nieśmiała" - zdradziła aktorka w "Tele Tygodniu".

- Małżeństwa wśród studentów nie były wtedy dobrze widziane. Z czasem jednak tajemnica się skończyła. Potem na świat zaczęły przychodzić dzieci, najpierw syn, Tomasz, a potem bliźniaczki, Kasia i Małgosia - dodała.

Para w życiu była także parą na ekranie. Sołtysik i Englert zagrali razem m.in. w filmie "Poślizg" i wspomnianym już serialu "Dom".

Aktorskie małżeństwo nie przerwało jednak próby czasu. Sołtysik poświęciła karierę dla rodziny. Postanowiła zająć się dziećmi, by ukochany mógł bez przeszkód przyjmować kolejne role. Chciała dla niego jak najlepiej. Uważała, że jest wybitny i że zasługuje na sukces - czytamy w "Rewii".

Przez długi czas Sołtysik żyła w cieniu swojego męża. Co rusz docierały do niej plotki o kolejnych romansach ukochanego. Ignorowała je. Wierzyła, że w końcu wszystko wróci do normy. Niestety, tak się nie stało. Aktorskie małżeństwo przetrwało 33 lata. Dziś artystka przyznaje, że nie ma jednak żalu do męża.

- Nie mam, naprawdę. Ja w ogóle, z zasady, nie chowam nigdy do nikogo urazy. Pamiętam tylko dobre rzeczy - zapewnia w wywiadach.

Englert rozstał się z żoną dla młodszej o 25 lat Beaty Ścibakówny, która była jego studentką.

- To nie było tak, że się obudziłem we wtorek rano i powiedziałem: Żegnaj, moje stare życie. Nie ma nic bez przyczyny. Jak się człowiek decyduje na romans, to nie dlatego, że ustrzelił go Amor. Pewnego dnia budzimy się w rutynie i pytamy siebie: Czy już nic mnie nie spotka? I od tego czasu zaczynamy pracować na romans - wyjaśniał w "Gali" Englert.

Od czas rozwodu Sołtysik nauczyła się żyć na nowo...