Barbara Kurdej-Szatan odniosła się do wyroku. Ma żal do mediów
Aktorka została oczyszczona przez sąd z zarzutu znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej. Ostatnio wyrok w sprawie Barbary Kurdej-Szatan się uprawomocnił, a ona zabrała głos w sprawie. Nie kryła swojego rozgoryczenia.
Barbara Kurdej-Szatan na początku listopada 2021 r. zamieściła na Instagramie niepokojące nagranie z polsko-białoruskiej granicy. Wpis opatrzyła wulgarnymi określeniami pod adresem funkcjonariuszy Straży Granicznej. Sprawa trafiła do prokuratury. Najpierw w grudniu ub.r. Sąd Rejonowy w Pruszkowie umorzył postępowanie przeciwko oskarżonej aktorce, a ostatnio Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał tę decyzję, uprawomocniając wyrok. W końcu głos w sprawie zabrała sama zainteresowana.
- Pewnie niektórzy oczekują jakiegoś komentarza ode mnie, dlatego że wczoraj nagle ujawniło się zakończenie mojej sprawy. Natomiast posiedzenie sądu odbyło się 3 lutego, czyli 10 dni temu. Nie miałam w sobie siły, aby na nowo o tym mówić, żeby was informować, przeżyłam to ze swoją rodziną, przyjaciółmi. Dużo mnie to kosztowało - powiedziała Barbara Kurdej-Szatan na InstaStories.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodała, że od tego czasu zbierała się na podsumowanie tej kwestii w swoich mediach społecznościowych. Media jednak ubiegły. Kurdej-Szatan rzuciła nowe światło na sprawę, podkreślając, że wydarzenia, o których mówiła wulgarnym językiem przed rokiem, wciąż mają miejsce.
- Zastanawiam się, dlaczego akurat wczoraj. Może dlatego, że wczoraj dowiedzieliśmy się o śmierci 29-letniej dziewczyny z Etiopii, która zmarła w męczarniach u nas na granicy, błagano, aby ktoś jej pomógł. Nikt do niej nie poszedł, nikt jej nie pomógł. Mimo że wiedzieli, w jakim miejscu mniej więcej leży. Straż Graniczna jej towarzyszy wysłała na Białoruś, a do niej nikt nie przyszedł, ciało dziewczyny zostało znalezione martwe - poinformowała.
O tragedii w lesie koło Hajnówki alarmowali w niedzielę 12 lutego aktywiści z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, co później potwierdziła podlaska policja.
- Czy to znowu była próba odwrócenia uwagi od tego, co dzieje się tam koszmarnego? - pyta retorycznie aktorka. - A dziś są walentynki i z tej okazji życzyłabym wszystkim, aby nie byli obojętni. I życzyłabym sobie, aby wszyscy mieli dużo empatii i miłości w sobie - podsumowała.
Barbara Kurdej-Szatan nie kryje żalu do mediów. Zdradziła, że gdy "zwołano ją do prokuratury", aby przedstawić zarzuty, pierwsze medialne doniesienia na ten temat pojawiły się rzekomo 15 minut po wyjściu aktorki. Tym razem informacja o uprawomocnieniu wyroku z grudnia nie była nośnym tematem.
- Teraz, gdy okazało się, że ja wygrałam, kiedy zostałam uniewinniona, nagle jakoś nikt o tym nie informował. Jak ja się nie odezwałam, to nikt nie informował. Dopiero po 10 dniach, kiedy działy się straszne rzeczy na granicy, to bum, niewdzięcznica... - rzuciła.