Anna Wyszkoni szczerze opowiedziała o chorobie. "Wszystko się działo lawinowo"
Anna Wyszkoni opowiedziała w najnowszym wywiadzie o trudnym momencie w życiu, kiedy walczyła o swoje zdrowie. Dodała też, że oddała się w ręce specjalistów. - Nowotwór, przyjmowanie sztucznych hormonów i te wahania nastrojów. To wszystko działo się lawinowo, jedno po drugim. (…) Zgłosiłam się do psychiatry, nie ukrywam, że brałam leki - wyznała szczerze.
Anna Wyszkoni niedawno świętowała 25-lecie pracy artystycznej. Nie zamierza jednak spoczywać na laurach. W listopadzie ubiegłego roku wydała nową płytę. Wciąż ją intensywnie promuje, nie tylko na koncertach, ale i w wywiadach. W rozmowie z WP nie kryła, że niełatwo jej przyszło zdecydować, jaką wersję siebie zaprezentować słuchaczom. Ostatecznie zdecydowała, że wróci do tego, co zna i w czym czuje się najlepiej - nagrała kilka wdzięcznych, melancholijnych piosenek. Nowy krążek skłonił ją też do wielu wspomnień, nie tylko tych szczęśliwych.
- Zaczynając od tego, co wydarzyło się ponad 20 lat temu, czyli sytuacja rozwodowa, która była jednak bardzo trudnym doświadczeniem, ale mnie wzmocniła, (...) potem diagnoza- nowotwór tarczycy, depresja. Znalazłoby się jeszcze parę przykrych doświadczeń. Ale staram się wyciągać z tego dobre wnioski i iść dalej, czerpiąc z tego tylko i wyłącznie siłę - powiedziała ostatnio serwisowi Jastrząb Post.
Przyznała też, że zmagania z nowotworem pociągnęły za sobą inne zdrowotne konsekwencje. Nie kryje, że w pewnym momencie nie widziała innego wyjścia, jak tylko zgłosić się po pomoc do specjalisty. Przy odpowiednim wsparciu udało jej się wrócić do zdrowia i formy.
- Zgłosiłam się do psychiatry, nie ukrywam, że brałam leki. Wszystko było spowodowane farmakologiczną sytuacją u mnie, to wszystko działo się lawinowo, jedno po drugim. Nowotwór, przyjmowanie sztucznych hormonów i te wahania nastrojów. Pomogła mi rodzina, praca, którą kocham, publiczność i chęć powrotu na scenę. To są takie elementy, które budują całe moje życie - przyznała szczerze.
Anna Wyszkoni nie ma problemu z tym, by otwarcie mówić także o trudnych momentach jej życia. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznała jednak, że zdarzało się, że reakcje hejterów sprawiały jej dużą przykrość. Chęć pomocy innym kobietom była jednak silniejsza. Piosenkarka nadal na swoim przykładzie chce podnosić świadomość na temat chorób nowotworowych i zachęcać Polki do regularnych badań.
- Czułam się w obowiązku to zrobić. Poprosił mnie o to mój lekarz. Stwierdził, że powinnam podzielić się tą historią, tak, żeby inni coś z niej wyciągnęli - mówiła w naszym wywiadzie. - Mój przypadek był specyficzny, nie miałam żadnych objawów, wykryłam to zupełnym przypadkiem. Chciałam na moim przykładzie zwrócić uwagę na potrzebę gruntownych cyklicznych badań. Sama regularnie badam się co roku i jestem dzięki temu spokojna. Ale smutne jest to, że i tak spotykałam się z opiniami, że na chorobie chciałam wypromować płytę. To było przykre. Za to kiedy dostaję wiadomości od osób, które dzięki mnie poszły na badania i zadbały o swoje zdrowie, wszelkie wątpliwości odchodzą w cień. Czuję, że było warto - dodała.