Andrzej Kosmala odpowiada na oświadczenie TVP. "Nie ja zapraszałem do Opola!"
Andrzej Kosmala opublikował na swoim facebookowym profilu wpis, w którym odniósł się do oświadczenia TVP w sprawie koncertu Krzysztofa Krawczyka w Opolu. Menadżer zmarłego artysty podkreśla, że "to nie on zapraszał do Opola".
W niedzielę 30 maja w Opolu odbyło się wydarzenie, które odbiło się w mediach szerokim echem. W amfiteatrze, miejscu, gdzie co roku odbywa się Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki, zorganizowano koncert poświęcony pamięci Krzysztofa Krawczyka. Muzyk zmarł 5 kwietnia, niedługo po wyjściu ze szpitala, do którego trafił w związku z zakażeniem koronawirusem.
Na koncercie obecna była żona Krzysztofa, Ewa. Zabrakło jednak syna artysty. W związku z tym TVP wydała oświadczenie, w którym odniosła się do nieobecności mężczyzny na wydarzeniu. "Telewizja Polska ubolewa nad konfliktem w rodzinie Państwa Krawczyków. Nie ingeruje jednak w sprawy rodzinne i w tej sprawie, w przeciwieństwie do innych stacji telewizyjnych, nie opowiada się po żadnej ze stron rodzinnego konfliktu" - czytamy.
Andrzej Kosmala reaguje na oświadczenie TVP
Do sprawy odniósł się również Andrzej Kosmala, menadżer zmarłego artysty. Na wstępie zaznaczył, że to "nie on zapraszał do Opola". "Dostałem 25 wejściówek dla najbliższych. Gdybym miał zapraszać ludzi zasłużonych dla Krzysztofa Krawczyka, to 5 amfiteatrów by nie starczyło!" - napisał. "Byłem konsultantem merytorycznym koncertu, ale bez prawa decyzji! Trubadurzy nie byli rozpatrywani od początku. Miały być tylko piosenki Krawczyka solisty. I to ja wymogłem na organizatorach by jednak w koncercie były piosenki Trubadurów. I przekonałem twórców koncertu pomysłem, żeby przeboje Trubadurów zaśpiewał mój ulubiony zespół Pectus. To najlepszy chyba mój pomysł w życiu!" - dodał Andrzej Kosmala.
"Kolegom z zespołu Pectus dziękuję, że tak ochoczo podeszli do mojego pomysłu i pięknie go zrealizowali! Jesteście Wielcy! Musimy Wasze wykonanie utrwalić na płycie! A Trubadurzy powinni być Wam wdzięczni, że podnieśliście ich legendę!" - podsumował.
Zobacz także: Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"