Andrzej Grabowski: Kowal jest facetem bardzo mocnym, brutalnym i jest ceniony w mafii

- Kim jest Kowal? Co to jest za postać?

A.G.: Jest jednym z mafijnych szefów. Jego przełożonym jest Szybki. Kowal to człowiek chyba najbardziej brutalny i gruboskórny w całym tym towarzystwie. Nie bywa delikatny.

Andrzej Grabowski: Kowal jest facetem bardzo mocnym, brutalnym i jest ceniony w mafii
Źródło zdjęć: © TVN

06.03.2007 17:02

- Z kim on trzyma? Z kim się przyjaźni? Kogo nienawidzi?

A.G.: Nienawidzi głównego bohatera, czyli Blachy, którego podejrzewa o współpracę z policją. I zresztą słusznie. Z kim się przyjaźni? Najbliższy jest mu Rysiek, również jeden z szefów, ale to nie jest jakiś jego wielki przyjaciel. Tak naprawdę z nikim się nie przyjaźni. Jest facetem bardzo mocnym, brutalnym i jest ceniony w mafii.

- On ma takiego małego pieska, Pikusia…

A.G.: Jego matka dała mu go na przechowanie, ale on tego psa nienawidzi.

- A jakie ma relacje z Mnichem? Z Mnichem mają jakby wspólny front przeciwko Blasze?

A.G.: Mnich jest szefem tego wszystkiego, co jest przeciwko Blasze i on wszystkich napuszcza na to, że Blacha jest kapusiem, donosicielem. Czy on trzyma sztamę z kimś? Nie wydaje mi się. On sam kieruje się własną logiką, własnymi przemyśleniami. Nie bardzo liczy się ze zdaniem innych. Jest mocnym facetem, który po prostu prze do przodu i chce osiągnąć swoje.

- Czy ciężko zagrać taką postać, w której jest zło?

A.G.: Można bardzo dobrze się przygotować do jakiejś roli złego człowieka i zagrać ją okropnie, albo w ogóle się nie przygotować i czasem na planie udaje się stworzyć świetną kreację. Wpada do głowy coś, co wzbogaca postać, jakiś pomysł na jej sposób zachowania. Relacje z osobami, z którymi się gra też są ważne. Czy gra się z nim dobrze czy źle, czy lubi się partnera. Czasem jeśli kogoś nie lubi się prywatnie, to przy tego typu postaci negatywne emocje mogą pomagać.

- Jakim człowiekiem jest „Kowal”? Czy mógłby być dobrym sąsiadem, czy to totalny socjopata?

A.G.: Myślę, że nawet totalny socjopata może być wspaniałym sąsiadem, który kogoś lubi. Nie widzę powodu, dla którego „Kowal” miałby być dla wszystkich zły. Choć ja bym nie chciał się przyjaźnić z takim człowiekiem. Przy tym ja go dobrze znam, więc wiem, co w nim siedzi. Jest bezkompromisowy, jest bardzo egoistyczny, dąży do tego, co sam sobie wymyśli albo ubzdura. Idzie po trupach. Takim jest człowiekiem.

- Rola „Kowala” jest rolą wyrazistą. To postać, w której tkwi wiele złych emocji. Czy łatwo było się od niej odciąć? Czy da się tak zejść z planu i zapomnieć o wszystkim?

A.G.: No pewnie, że się da. Choć są aktorzy, którzy żyją tym, co robią. Żyją sztuką. Ja nawet w trakcie przerwy, między ujęciami, przy zdjęciach tego typu - bardzo brutalnych, staram się dowcipkować i żartować. Ale to są indywidualne sprawy. Wszystko zależy od tego, jak kto do tego podchodzi. Ja nie potrafię cały czas utrzymywać w sobie tego napięcia, zaraz z tego stanu wychodzę. Potrafię zmobilizować się na ten jeden moment, zagrać i natychmiast to odrzucić, po to żeby to za pięć minut znowu zagrać.

- To chyba zdrowy mechanizm? Można wtedy normalnie żyć.

A.G.: Najzdrowszy, jeśli chodzi o ten zawód. Gdybym każdą rolę w sobie dusił, cały czas przeżywał, to bym zwariował. Nie miałbym swojego życia prywatnego.

- Czy wspomina Pan jakąś scenę jako szczególnie trudną. Może na przykład scenę gwałtu?

A.G.: Ta scena trudna była ze względu na moją psychikę. Ja nie potrafiłbym siebie doprowadzić do takiego stanu, żeby posunąć się do takiego zachowania. Scena gwałtu była dla mnie trudna przede wszystkim psychicznie, mniej trudna do zagrania. Tym bardziej, że dziewczyna, którą „gwałciłem”, była koleżanką mojej córki (razem studiują w szkole teatralnej w Warszawie). To prawie tak jakbym grał tą scenę z własną córką.

- A czy po zagraniu konkretnych scen ma pan zwyczaj oglądać nagrany materiał?

A.G.: Nie. Nie lubię oglądać i analizować bezpośrednio po scenie jak co zagrałem. Nigdy nie chodzę na żaden przegląd materiałów. Nie lubię też premierowych pokazów mojego filmu. Jestem za blisko tego wszystkiego. Dopiero z pewnego oddalenia, po paru latach, potrafię popatrzeć na to, co i jak zagrałem, obiektywnie. Człowiek ma inne wrażenie na gorąco, a inne po pewnym czasie. Stąd łatwiej jest spojrzeć na swoją kreację aktorską, kiedy ma się już do niej dystans.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)