Amerykański sen Beaty Poźniak
Beata Poźniak zadebiutowała na ekranie w latach 80. Furtką do światowej kariery okazał się dla niej film "JFK". To wtedy została dostrzeżona przez amerykańskich producentów. Sprawdźcie, jak potoczyła się kariera jednej z najbardziej znanych polskich aktorek w Hollywood.
Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych
To było jej pisane
Już w szkole średniej Poźniak chętnie występowała w przedstawianiach. Kariera sceniczna była jej pisana. Jak sama twierdzi, upór ma po ojcu, a zamiłowanie do aktorstwa po mamie, która zabierała ją jako małą dziewczynkę do kina na wciąż ten sam film - "Sound of music".
Młoda gdańszczanka, będąc jeszcze studentką łódzkiej filmówki, zadebiutowała na ekranie u boku Emiliana Kamińskiego w filmie "Tango ptaka", w którym wcieliła się w postać kelnerki.
Czas na zmianę
Z czasem przyszły kolejne role w takich produkcjach, jak "Szczęśliwy brzeg", "Stan wewnętrzny" i "Umarłem, aby żyć". Istotnym w jej karierze filmem okazał się natomiast obraz Andrzeja Wajdy "Kronika wypadków miłosnych". Wraz z ekipą wyjechała do Stanów Zjednoczonych, biorąc udział w jego promocji. To wtedy zdecydowała, że przyszedł czas na zmianę.
- Był to okres niepokoju. Człowiek nie wiedział, co będzie dalej. Dlatego stwierdziłam, że trzeba wyjechać, by odetchnąć innym powietrzem. Wyjechałam wtedy, by zobaczyć Broadway. Spodobało mi się. W podświadomości marzyłam, żeby tam zostać... - wspominała w jednym z wywiadów aktorka.
Zbyt amerykańska?
Początki w Stanach Zjednoczonych nie były łatwe. Poźniak dorabiała, występując w muzycznych teledyskach. Pracowała też jako modelka i scenarzystka, pisząca sztuki dla założonej przez siebie grupy teatralnej.
Dopiero po sześciu latach aktorka otrzymała propozycję zagrania w filmie, który odmienił jej zawodową karierę.
Poźniak wcieliła się w postać Mariny Oswald w dramacie "JFK". By jak najlepiej przygotować się do roli, postanowiła spotkać się z żoną zabójcy Kennedy`ego, którą miała sportretować na ekranie.
- Pojechałam do Dallas. Na miejscu ujrzałam piękną kobietę. Spojrzała się na mnie. Cała się trzęsłam. Ona zmierzyła mnie wzrokiem, stwierdzając, że wyglądam, zupełnie jak ona.
Rzeczywiście podobieństwo między paniami było duże, co na każdym kroku podkreślano w amerykańskiej prasie.
Jedna rzecz stała jednak na przeszkodzie polskiej aktorki - jej zbyt amerykański akcent. Na prośbę reżysera, Olivera Stone`a, Poźniak musiała specjalnie zmienić wymowę na taką, kojarzoną z Europą Wschodnią.
Rosyjskie piętno
Dzięki roli w obrazie znanego amerykańskiego reżysera drzwi Hollywood stanęły przed Poźniak otworem. Aktorka coraz częściej pojawiała się na branżowych imprezach, zwiększając tym samym szansę na otrzymanie kolejnych zawodowych propozycji.
Wymuszony na potrzeby filmu Stone`a akcent, stał się cechą rozpoznawczą Polki. Wraz z kolejnymi kreacjami, wymowa aktorki stała się jej przekleństwem, szufladkując ją w rolach emigrantek ze Wschodu.
Tak było chociażby w serialu "Kroniki młodego Indiany Jonesa", w którym zagrała sowiecką rewolucjonistkę czy w serii "Babylon 5", gdzie pojawiła się jako prezydent świata, Susanna Luchenko.
Droga ku sławie
Istotny dla kariery Poźniak był udział w serialu Aarona Spellinga "Melrose Place".
- Byłam zaproszona na spotkanie z producentami. Zapytano, jakie role mnie interesują. Odpowiedziałam, że chciałabym zagrać inteligentną kobietę, która łamie pewne bariery. Oni tylko popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i z uśmiechem zapytali, czy widziałam choć jeden odcinek tego serialu...
Po tak zakończonym spotkaniu Poźniak była przekonana, że nie ma co liczyć na otrzymanie angażu. Stało się jednak inaczej i jeszcze tego samego wieczora do drzwi jej domu zapukał kurier ze scenariuszem odcinków, w których miała zagrać.
Polka wcieliła się w postać lekarki rosyjskiego pochodzenia, która wychodzi za mąż za jednego z głównych bohaterów, który jest... homoseksualistą.
Produkcja miała powtórzyć sukces "Beverly Hills 90210". W sumie powstało siedem sezonów, z których część emitowana była także w Polsce. Trzeba przyznać, że oglądanie naszej rodaczki na planie amerykańskiego hitu sprawiało wiele radości.
Wciąż wracała do kraju
Przez kolejne lata Poźniak zagrała w kilkudziesięciu amerykańskich produkcjach filmowych i telewizyjnych. Pojawiała się w epizodycznych rolach m.in. w serialu "JAG - Wojskowe Biuro Śledcze" i w "Dowodach zbrodni".
Mimo udanej kariery w USA, co jakiś czas wracała do Polski, występując także w rodzimych produkcjach. W młodzieżowej serii "Klasa na obcasach" wcieliła się w postać nauczycielki angielskiego, natomiast w telenoweli Dwójki, "Złotopolscy", zagrała Helenę - przyjaciółkę jednej z głównych bohaterek serialu.
W 2010 roku pojawiła się w 31. odcinku serialu "Ojciec Mateusz". Od tego momentu zniknęła z ekranów. Dziś poświęca swój czas przede wszystkim... sztuce.
Artystyczne inspiracje
Pasją aktorki jest własnoręczne tworzenie masek. Ma ich już kilkaset.
- Od małego dziecka zawsze coś rysowałam czy nawet rzeźbiłam. To było dla mnie naturalne. Odkąd przyjechałam do Los Angeles coś we mnie pękło. Zaczęłam tworzyć w zupełnie nowy sposób. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale zaczęłam inaczej się rozwijać. Odnalazłam pewien głos w sobie, to kim jestem, nowy środek wyrazu.
[
]( http://studio.wp.pl/i,p-birth-to-film-art,mid,1239999,foto.html )
Źródło: Oficjalna strona aktorki
Poźniak realizuje się też jako malarka. W jej obrazach i szkicach odnaleźć można multikulturowe inspiracje połączone z feministycznym spojrzeniem na świat. Dzieła aktorki podziwiać można było w kilku amerykańskich galeriach sztuki.