Rozrywka"Ameryka Express": jedna z par dostała immunitet. Jest też szansa na romans

"Ameryka Express": jedna z par dostała immunitet. Jest też szansa na romans

"Ameryka Express": jedna z par dostała immunitet. Jest też szansa na romans
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

18.03.2020 23:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Za nami trzeci odcinek show "Ameryka Express". Uczestnicy mieli za zadanie wejść na czynny wulkan w Gwatemali. Najpierw jednak czekało ich szukanie noclegu – oczywiście za darmo. Zadanie, wbrew pozorom, nie okazało się aż tak trudne.

Trzeci odcinek "Ameryki Express" to kilka wyzwań. Zawodnicy poradzili sobie z nimi mimo drobnych problemów. Pierwsze zadanie – szukanie noclegu, za który nie trzeba będzie płacić. Różalowi ze względu na wizerunek niełatwo było zdobyć zaufanie tubylców. Mieszkańcy gwatemalskiego miasteczka usytuowanego u stóp wulkanu byli zdystansowani. Na dodatek mężczyzna nie znał hiszpańskiego, a po angielsku nie udało mu się z nikim porozumieć. W końcu jednak i on miał gdzie spać – gospodarzy przekonał do siebie wspólnym muzykowaniem.

Filip i jego mama Grażyna Wolszczak trzymali się blisko modelek. Chłopaka szczególnie ciągnęło do Marty. W pewnym momencie wykonał dżentelmeński gest i wziął od niej plecak – niósł więc dwa jednocześnie.

- Jest fajnym gościem, porządnym człowiekiem – oceniła syna Wolszczak.

Aktorka, jej syn i modelki szukali noclegu razem. Udało się. Trafił im się pokój z bardzo dużym łóżkiem, w którym zmieściły się wszystkie trzy kobiety. Filip wylądował na podłodze. Był zawiedziony. Myślał, że uda mu się położyć z Martą.

Reszcie też się poszczęściło. Kilka osób znalazło nocleg w urzędzie miejskim – Rafał Collins z bratem, Małgorzata i Ernest. Ci ostatni, korzystając z okazji, wzięli udawany ślub. Wszystko przez to, że położono ich sali, gdzie zawierane są małżeństwa. Nie obyło się bez żartów na temat nocy poślubnej.

Deląg miał jeszcze inny sposób - rozdawał płyty z filmem ze swoim udziałem, "Quo Vadis". – To film katolicki – mówił, żeby w zamian otrzymać nocleg. Ostatecznie obejrzał go razem z gospodarzami.

Wszystkim udało się znaleźć miejsce do spania

"Ameryka Express" – główne zadanie – gotowanie jajek w wulkanie

Kolejny dzień uczestnicy rozpoczęli wyścigiem do wulkanu Pacaya. A tam czekało na nich zadanie – każda drużyna miała gotować jajka na twardo, umieszczając je w lawie aktywnego wulkanu. Prowadząca dała znać widzom, że uczestnicy powinni się skupić na zadaniu, a nie wyścigu. Ci jednak walczyli o transport i podwózkę, momentami robili sobie na złość. Od startu niemal biegli, choć wiedzieli, że czeka ich naprawdę długi spacer na szczyt wulkanu.

Na dole zgarnęli kosze z 15 jajkami. Mieli też łyżkę, rękawicę kuchenną i zegarek. Wszystko po to, by wykonać zadanie. Spacer pod górę i z ciężkimi plecakami nie był łatwy. Nawet ci, którzy byli w dobrej formie fizycznej, na koniec padali z nóg. Filip i Grażyna Wolszczak okazali się sprytni i zostawili plecaki, po które postanowili wrócić w drodze powrotnej.

Markowska była tak zmęczona, że modliła się o siłę. – Mamusiu, tatusiu, kocham was. Jeśli nie wrócę do domu, to mi wybaczcie.

Różal z kolei denerwował się, widząc ludzi, którzy zjeżdżali z góry na koniach. Stwierdził, że współczuje zwierzętom. Opowiedział też, dlaczego zrobił sobie tatuaże na twarzy – malunki mają być barierą między nim a ludźmi, którzy co prawda o nim mówią, ale go nie tykają.

Uczestnicy na własnej skórze poczuli potęgę żywiołu – widzieli, że z wulkanu wydobywa się dym, a lawa była parząca. Tak miało być – inaczej zadanie ugotowania jajek byłoby niewykonalne. Każda z drużyn miała swój sposób na jak najszybsze ugotowanie jajek. Deląg obwinął jajka folią, co nie było dobrym pomysłem.

Gdy pozostali odeszli, by jak najszybciej dotrzeć do kolejnego punktu z flagą, Różal zauważył, że uczestnicy zostawili po sobie śmieci – opakowanie po chipsach i folię aluminiową.

Po zejściu z wulkanu gracze mieli udać się do stolicy Gwatemali, od której dzieliło ich ponad 100 km.

"Ameryka Express" – gra o amulet

Collinosowie zagrali o amulet, bo byli pierwsi w stolicy. Do rywalizacji weszli też narzeczeni – Ernest i Małgorzata oraz modelki – Marta i Karolina. Wygrać miała para, która w stosie butów znajdzie te z odpowiednimi numerkami.

- Po co byłyśmy tak szybko? Żeby szukać śmierdzących butów? – modelki nie były zadowolone. Collins pomógł dziewczynom, ale i narzeczonym. Wszyscy musieli znaleźć trzy pary obuwia. Małgosia i Ernes wygrali.

"Ameryka Express" – ostateczne starcie

Pary musiały dobiec na wskazane miejsce, oczywiście z koszykiem z jajami. Uczestnicy nie zdawali sobie sprawy z tego, że tym razem nie liczy się kolejność przybycia do celu - na stadion, ale ilość ugotowanych jajek.

Immunitet trafił do Małgosi i Ernesta. Z show nikt nie odpadł.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (89)
Zobacz także