Alicia Witt była cudownym dzieckiem. Na planie nie musiała udawać
W wieku 5 lat została odkryta przez Davida Lyncha. Wrodzone zdolności i talent muzyczny pomogły jej zagrać wiele niezapomnianych ról.
Alicia urodziła się w Worcester w stanie Massachusetts w 1975 r. Potomkini polskich emigrantów (jej pradziadek skrócił nazwisko z Witcoski na Witt) była uważana za cudowne dziecko. W końcu mało która 2-latka potrafi mówić, a 2 lata później płynnie czytać. W wieku 5 lat zaprezentowała swój talent w programie telewizyjnym, recytując fragment "Romea i Julii". To właśnie wtedy dostrzegł ją David Lynch i zapragnął postawić przed kamerą.
Alicia miała 8 lat, gdy pojawiła się na planie "Diuny" Lyncha. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych, a zarazem kultowych filmów science fiction w dziejach, otworzył przed dziewczynką drzwi do wielkiej kariery. Witt nie poszła jednak w ślady popularnych dziecięcych gwiazd pokroju Macaulaya Culkina ("Kevin sam w domu"). Drugi raz stanęła przed kamerą na planie "Miasteczka Twin Peaks" i później przez kilka kolejnych lat pojawiała się w thrillerach i dramatach.
Dyplom szkoły średniej zdobyła w wieku 14 lat, uczyła się klasycznej gry na fortepianie i brała udział w konkursach na szczeblu krajowym, jednak aktorstwo było u niej na pierwszym planie.
- Nigdy nie byłam na balu maturalnym, nie miałam licealnych doświadczeń. Myślę, że byłam anomalią i nikt nie wiedział, co ze mną zrobić – wyznała po latach.
Po szkole wyjechała do Los Angeles, gdzie kontynuowała karierę aktorską. W drugiej połowie lat 90. zdobyła popularność w sitcomie "Cybil", zagrała w komedii "Cztery pokoje". W 1998 r. pojawiła się u boku innych wschodzących gwiazd, takich jak Jared Leto, Joshua Jackson czy Tara Reid w "Ulicach strachu".
W "Playing Mona Lisa" (2000) i późniejszym serialu "Nashville" połączyła talent aktorski z muzycznym, samodzielnie wykonując utwory na fortepianie. Grała u boku najlepszych (Tom Cruise, Cameron Diaz, Al Pacino), ale nie podbiła Hollywood jako aktorka pierwszoplanowa. W ostatnich latach można ja było oglądać wyłącznie w telewizji ("Egzorcysta", "Żywe trupy", "Justified: Bez przebaczenia"), gdzie odnalazła swoje miejsce.
- Moim celem jest odgrywanie ról całkowicie innych od tych, które miałam wcześniej – wyznała 43-letnia mężatka i matka dwójki dzieci, która wystąpiła ostatnio na pierwszym planie w "Christmas on Honeysuckle Lane". Tymczasem Telewizja WP przypomni inny bożonarodzeniowy film z jej udziałem – "Gwiazdka w śnieżnej kuli".
Cyniczna producentka Meg (Alicia Witt) uważa, że filmy o tematyce świątecznie, które kręci, nie mają związku z rzeczywistością. Pewnego dnia zostaje trafiona śnieżką w głowę i mdleje. Budzi się u boku byłego partnera. Okazuje się, że są małżeństwem i mają dzieci.