Alexander Ludwig o roli Björna w "Wikingach". "Ten serial wpłynął na ludzi ze wszystkich sfer na całym świecie" [WYWIAD]

Finałowy odcinek pierwszej części 5 sezonu "Wikingów" już 25 stycznia o godz. 21:00 w telewizji HISTORY. Z okazji zbliżającej się emisji, publikujemy wyjątkową rozmowę z Aleksandrem Ludwigiem, 25-letnim odtwórcą roli Björna, który jest jednym z najpopularniejszych bohaterów kultowej produkcji. Czy nadal czuje presję stając przed kamerą? Jak rola w "Wikingach" wpłynęła na jego życie i czy boi się, że scenarzyści wkrótce uśmiercą jego postać?

Alexander Ludwig o roli Björna w "Wikingach". "Ten serial wpłynął na ludzi ze wszystkich sfer na całym świecie" [WYWIAD]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

19.01.2018 | aktual.: 20.01.2018 13:58

Czy na początku sezonu piątego Björn wciąż czuje, że musi coś udowodnić, czy raczej wykazał się już lojalnością wobec swoich przyrodnich braci? Gdzie się znajduje emocjonalnie w tym momencie?

Alexander Ludwig: Björna motywuje do działania wyłącznie jego ojciec i pragnienie, by to jego śladami podążać. Wyrasta z tej chęci całe jego życie. Żywy czy martwy, chce przede wszystkim sprawić, by ojciec mógł być z niego dumny. Ale zaczynamy dostrzegać, że takie podejście, życie dla kogoś innego, zamiast dla siebie, może wyrządzić człowiekowi szkody. Björn wciąż znajduje się w miejscu, w którym wreszcie czuje, że zrobi coś większego niż wszystko, czego dokonał do tej pory. Dotrze dalej niż kiedykolwiek przedtem i będzie szedł własną drogą, odbywał własną podróż. Jego głównym celem jest eksploracja.

Uważa, że drobne konflikty między różnymi frakcjami wikingów są nieistotne, co dostrzega po śmierci Sigurda. Obserwował to narastające napięcie między braćmi i chce się po prostu wyrwać z tego wszystkiego. Nie chce mieć z tym nic wspólnego. Pragnie żyć własnym życiem – i żyje. Dlatego ten sezon jest tak efektowny. Zdjęcia kręciliśmy w różnych miejscach, dzięki czemu możemy oglądać wikingów w innych sceneriach, takich jak pustynia, co nadaje serialowi surrealistyczny wymiar. Już samo przebywanie tam w stroju z zupełnie innego świata jest niesamowite i fajnie patrzyć, jak się rozwija akcja kolejnych odcinków.

Jak wygląda relacja twojej postaci z biskupem Heahmundem?

Biskup Heahmund, o ile wiem, jest wzorowany na autentycznej postaci historycznej, do tego bardzo ciekawej. Poznajemy go podczas bitwy z Ivarem i, najkrócej rzecz ujmując, nawiązujemy z nim stosunki, on zaś decyduje się do nas przyłączyć. Ta relacja przez cały czas się rozwija. Uwielbiam tę postać. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki ją wprowadzono pod koniec sezonu 4. To nie tylko zręczny manipulator, ale i znakomity wojownik.

Co ci się najbardziej podoba w Björnie?

Jego serce. Ono zawsze staje na przeszkodzie. To bodaj najbardziej uczciwa postać w całym serialu. Stara się być najlepszym przywódcą, ponieważ tego właśnie potrzebują jego ludzie. Jego kompas moralny jest bardzo stabilny, podczas gdy u innych bywa z tym różnie, zależnie od sytuacji. Nie powiedziałbym, że Björn się najlepiej sprawdza w relacjach z innymi ludźmi, ale właśnie za to go kocham.
W tych wszystkich postaciach stworzonych przez Michaela (Hirsta) podoba mi się szczególnie to, że każda z nich jest w pewnym stopniu niedoskonała. Bo to jest takie ludzkie. W idealnej postaci oglądanej w serialu telewizyjnym nie ma nic ciekawego. Jako widzowie chcemy oglądać wzloty i upadki, by lepiej zrozumieć, co to znaczy być człowiekiem. Wiele z tego, co dzieje się w serialu, można odnieść do codziennego życia. W ostatecznym rozrachunku chodzi o rodzinę i zmagania między ludźmi, którzy próbują odnaleźć w świecie sens własnego istnienia.

Björn to jedna z postaci najdłużej występujących w serialu. Czy zaczynasz odczuwać presję? Czy zastanawiasz się czasem, co się z nią stanie, czy w końcu ktoś ją zabije?

Nie, bynajmniej. Presję czułem na początku serialu. To wtedy aktor musi się odnaleźć w roli, którą ma do odegrania, musi stworzyć i określić postać, a później już tylko buduje na tym fundamencie. Dla mnie to wszystko jest coraz bardziej ekscytujące. W dramacie historycznym ciekawe jest to, że można śledzić losy danej osoby i zobaczyć, co się z nią stało.

Bardzo mi się podoba w tym serialu, że Michael (Hirst) nie boi się zaskakiwać widzów i potrafi twórczo zabić postać, która, jak się wydawało, nie powinna była zginąć. Ostatecznie to jest serial telewizyjny i ważniejsza od samej opowiadanej historii jest w nim dramaturgia. To ona decyduje o atrakcyjności widowiska i wciąga ludzi. Więc kiedy w końcu Björn umrze, dla mnie będzie się liczyło tylko to, czy to będzie dobra śmierć, która wstrząśnie widzami. Myślę, że nawet w przypadku bardzo małej postaci w jej śmierci można znaleźć odkupienie, o ile zrobi się to we właściwy sposób.

Obraz
© Materiały prasowe

Gdybyś mógł ożywić lub zaadaptować do współczesnego życia jakąś tradycję, to co byś wybrał?

Ich szacunek dla kobiet. Myślę, że to jest szczególnie ważne teraz, po tym wszystkim, co się dzieje w Hollywood. Przydałoby się oczyścić dom z ludzi, którzy nie przyjęli tych tradycji i nie szanowali ich. Zadziwia mnie, jak postępowa była wieki temu kultura wikingów. I to się nie powinno było zmienić. Niesamowite, że dawno temu istniała uświęcona tradycją równość, a potem gdzieś to wszystko zniknęło. I dopiero teraz, jak sądzę, powoli zaczynają się zmiany na lepsze. To bardzo ekscytujące, choć na pewno potrwa jeszcze długo. Grunt, że zmierzamy we właściwym kierunku.

Czy udział w serialu wpływa na twoje codzienne życie?

O tak. Choć nie należy na to pozwalać. W pierwszym sezonie niełatwo mi się chodziło z krótszą fryzurą. Ale w gruncie rzeczy uwielbiam to, co robię, i poświęciłbym wiele, żeby być w tym serialu, bardzo się więc cieszę. Pewnie to i owo w moim codziennym życiu się zmieniło. (...) Wariactwo, bo kiedy w Irlandii kręciliśmy drugi sezon, ludzie pytali, w czym gram. Odpowiadałem, że w "Wikingach". Życzyli mi powodzenia. A teraz dosłownie nie mogę wejść na lotnisko ani przejść się ulicą, żeby mnie ktoś nie rozpoznał. I to nie tylko tutaj - w Urugwaju było identycznie. Nawet po "Igrzyskach śmierci" nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłem. Niesamowite, jak bardzo ten serial wpłynął na ludzi ze wszystkich sfer, na całym świecie. Fajnie widzieć, że się jest częścią czegoś większego.

"Wikingowie" to jeden z najbardziej, pod względem tonu I stylu, spójnych seriali pokazywanych w dzisiejszej telewizji, mimo że ma wielu różnych reżyserów. Co sądzisz o tych odmiennych podejściach każdego reżysera? Czy zdarza się, że się z nim zgadzasz bądź nie zgadzasz?

Oczywiście. Zawsze chyba tak będzie, kiedy się zmienia reżyser albo pracujesz z innym aktorem. Każdy ma swój własny styl i własne sposoby przenoszenia scenariusza na ekran. Myślę, że kluczem do sukcesu w danym stanie czy w danej sytuacji jest przede wszystkim zrozumienie, ponieważ sugestie nie mogą wyprzedzać zrozumienia. Najpierw trzeba zrozumieć, by potem móc udzielać własnych rad. A kiedy się zrozumie cudzy punkt widzenia, łatwiej o owocną współpracę i łatwiej znaleźć sposób na podsunięcie własnych pomysłów.

Chyba właśnie dlatego lubię, gdy pojawia się nowy reżyser, bo każdy z nich wprowadza nowy styl i nowe podejście. Podoba mi się też ich szacunek dla weteranów serialu. Żyłem z tą postacią dłużej niż ktokolwiek, chyba nawet dłużej niż Michael (Hirst) (...) z którym bardzo dużo o niej rozmawialiśmy. Michael ma na głowie tyle różnych postaci i różnych wątków. Musi spoglądać w przyszłość, ogarniać wszystko. Jestem bardzo wdzięczny losowi za to, że trafił mi się taki scenarzysta jak on, chętny do współpracy i wyjaśniania mi, co jego zdaniem Björn zrobiłby w takiej czy innej sytuacji. To naprawdę wyjątkowe. Niewielu aktorów ma taki przywilej. Wspaniała rzecz.

Jak twoim zdaniem Katheryn Winnick poradzi sobie z reżyserowaniem w szóstym sezonie?

Myślę, że fantastycznie. Chyba nie ma lepszego miejsca na odkrywanie nowego reżysera. "Wikingowie" mają najlepszą ekipę, z jaką kiedykolwiek pracowałem. Nie tylko są moją rodziną, ale też bardzo ich szanuję za to, co tworzą. Trudno by było znaleźć lepsze otoczenie do poszukiwań twórczych i wykazania się własnym stylem. Myślę, że Katheryn zrobi świetną robotę. Rozmawiałem już z nią długo o tym, a także o tym, jak mnie to ekscytuje, jak bardzo się cieszę, że się zdecydowała na ten krok. Uważam, że był naprawdę ważny.

A czy ty sam chciałbyś coś wyreżyserować?

Jasne. Myśl, że w wieku 25 lat mógłbym się pochwalić samodzielnie wyreżyserowanym odcinkiem, jest bardzo atrakcyjna. Ale żeby się brać za reżyserowanie, trzeba mieć jakąś pasjonującą historię do opowiedzenia.

Obraz
© Materiały prasowe

Która scena była dla ciebie najtrudniejsza emocjonalnie do zagrania? Czy jakaś jedna wyróżnia się pod tym względem?

Pod koniec piątego sezonu jest taka scena, która była dla mnie bodaj najtrudniejszą – a to z uwagi na wiele podobieństw do mojego życia prywatnego. Nie wnikając w szczegóły, powiem tylko, że chodzi o wielką mowę, którą musiałem wygłosić. Björn zwraca się tam do swoich bliskich i sąsiadów. Mocno to przeżyłem.

Bardzo trudne były też oczywiście sceny z Travisem (Fimmelem), za którym szczerze tęsknię, kiedy już wiedziałem, że ma zginąć. I z Gustafem (Skaarsgardem), który był na planie moim najlepszym kumplem. Mieszkamy razem. Sceny, w których żegnam się z tymi postaciami, a zarazem żegnam się z nimi w prawdziwym życiu, odcisnęły swoje piętno. Każda na swój sposób stanowiła wyzwanie.

Jak się układają w sezonie piątym twoje relacje z Lagerthą?

Björn zawsze wspiera swoją matkę. Są ze sobą niesamowicie blisko związani, a on poszedłby za nią na koniec świata.

Czy w piątym sezonie ten związek nie zostaje wystawiony na próbę?

Owszem. Żeby za dużo nie zdradzić, powiem tylko, że Björn oderwał się od całego tego świata. Od samego początku nie widzimy go więc razem z Lagerthą. Björn odbywa podróż z Halfdanem, niezwykle ekscytującą, bo w Afryce. A kiedy wraca, dowiaduje się, że wybuchła wojna domowa i Lagertha liczy na jego wsparcie. Björn zaś oczywiście jej nie odmawia.

Rezultaty tej wojny odcisną się na wszystkich relacjach i każda postać będzie musiała sobie poradzić z tym, co się stało. Nigdy wcześniej Lagertha nie potrzebowała Björna tak bardzo. Zobaczymy więc, jak Björn musi podejmować trudne decyzje, nie wspominając o tym, że odkrywa coś bardzo ważnego na temat siebie i swojej rodziny, o czym wcześniej nie miał pojęcia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)