Nowy sezon "Wikingów"! Co nas czeka? Byliśmy na planie i sprawdziliśmy, jak powstaje kasowy hit
Serial historyczny, oparty na faktach, który jest równie wielkim hitem co "Gra o tron"? Zamiast smoków i zombie - skandynawskie wierzenia i postaci historyczne. I to się sprawdza! Na czym polega sukces "Wikingów"? Czym zaskoczy piąty sezon? Jak powstaje hitowa produkcja - sprawdziliśmy na planie w Dublinie. Nie brakuje niespodzianek.
30.11.2017 | aktual.: 30.11.2017 17:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Seriale nie słabną na popularności, wręcz przeciwnie - to już nie tylko kultowa "Gra o tron", produkcje Netflixa i HBO - każdy chce uszczknąć swój kawałek tortu od niezwykłego sukcesu tych produkcji i co chwila jak grzyby na deszczu powstają kolejne. Na każdy, który osiąga komercyjny sukces, przypada jednak kilkadziesiąt takich, które kończą swoją żywotność już po pierwszym, drugim sezonie. Okazuje się, że nie jest tak łatwo utrzymać widza przez mnogość propozycji programowych różnych stacji. Wydaje się jednak, że prawdziwą żyłę złota odnalazło MGM, które produkuje już 6 sezon "Wikingów". Serial, którego piąty sezon ma polską premierę 30 listopada o 21:00 na History, to zaskakująca i ekscytująca historia pełna miłości, przemocy, zapierających dech w piersiach scen walki, seksu, efektów specjalnych i intryg, których nie powstydziłaby się "Moda na sukces". Co nas czeka w tym sezonie? Tylko w WP sprawdziliśmy od kuchni, jak powstaje ten telewizyjny hit.
Piąty sezon to przede wszystkim konflikty między synami legendarnego Ragnara Lothbroka. (Uwaga, spojlery!) Laghera zabija Aslaug i zostaje królową w Kattegat, tym samym sprowadza na siebie chęć zemsty jej synów, zwłaszcza Ivara, który był z nią najbliżej. Najpierw jednak Ivar, wraz Sigurdem, Ubbe, Hvitserkiem i Bjornem trafia do Anglii, gdzie mszczą się za śmierć ojca i zabijają króla Egberta. Od tego miejsca jednak ich drogi się rozchodzą - Bjorn wyrusza do Afryki, a więc zobaczymy - uwaga - wikingów na wielbłądach (sic!), za to Ivar postanawia podbijać dalej Anglię. Pierwszym zwycięstwem jest bitwa o York, w której zwyciężają. I tu ciekawostka - zarówno Kattegat, jak i York znajdują się fizycznie… pod Dublinem, gdzie zbudowano większość scenografii. A ta robi wrażenie!
W Irlandii powstaje też mała Islandia, gdzie z kolei trafia Floki, który uznaje że znalazł się w krainie nordyckich bogów. Pierwszą część zdjęć nakręcono jednak w autentycznej scenerii Islandii i widoki dosłownie zapierają dech w piersiach.
Główny konflikt nie rozgrywa się jedynie między najstarszym Bjornem, a najsilniejszym charakterem Ivarem. Ivar "bez kości" ma też ogromny konflikt z pozostałymi braćmi, zwłaszcza z najstarszym Ubbe i buntującym się Sigurdem, który ostatecznie ginie w bratobójczej walce. Ubbe odsuwa się od Ivara, jednak większość ludzi - ku zaskoczeniu starszego brata - postanawia walczyć u boku Ivara.
Ivar - który gra czarny charakter i jest mroczny, rządny krwi i wręcz przerażający - to postać zagrana wręcz idealnie, bo z rozmów z ekipą wynika, że grający go aktor - Alex Andersen - jest ciepłym, koleżeńskim i przemiłym facetem. W graniu kalectwa pomaga mu świetna charakteryzacja - Ivar "bez kości" to autentyczna postać historyczna, która nie mogła chodzić. Urodził się taki i to sprawiło, że jest silniejszy. Jednak widok jego sztucznych nóg na planie przyprawia o ciarki, podobnie jak inne, stworzone specjalnie na potrzeby produkcji rzeźby-maski. Każdy aktor ma stworzony odlew swojej twarzy, która w scenach walki jest deformowana, przebijana i katowana. Makabra tych historycznych wydarzeń jest na tyle ważna, że na planie powstała specjalna, wynaleziona przez zespół mieszanka krwi, której skład jest tajny. Udało mi się dowiedzieć jedynie, że jest produkowana całymi beczkami, a w jej skład wchodzi m.in. barwnik spożywczy.
W ekipie nie brakuje też polskich akcentów - jedną z wojowniczek w drużynie Bjorna gra Polka - Marta Jadach, której tak bardzo zależało na udziale w produkcji, że po pierwszym nieudanym castingu zapisała się na naukę jazdy konnej i walki mieczem, by przy kolejnym udowodnić ekipie, że nadaje się na wikinga. I udało się!
Scenarzysta, Michael Hirst, który stworzył wszystkie sezony upatruje sukcesu w innym spojrzeniu na historię - wikingów, uznawanych za barbarzyńców pogan, którzy przede wszystkim rabowali i gwałcili, ukazuje jako rozwiniętą, ambitną i niezwykłą grupę, która dała podwaliny dla współczesnej Europy i całego świata. A do tego nordycka "Gra o tron", jak często jest określana, jest zrealizowana z niezwykłym rozmachem i przede wszystkim jest to rozrywka na najwyższym poziomie. A kolejne sezony nie obniżają poziomu, jak to często bywa przy telewizyjnych tasiemcach, ale jedynie podnoszą poprzeczkę. I oby tak dalej!