Alan Andersz: od dziecięcej gwiazdy do walki o życie. Wypadek sprzed lat sprawił, że urodził się na nowo
Alan Andersz ma na koncie liczne filmowe role, sukcesy taneczne i sportowe, ale żadne z nich nie zmieniło jego życia tak bardzo, jak wypadek, któremu uległ ponad 10 lat temu. Niefortunny upadek mógł skończyć się tragicznie. Tym bardziej, że początkowo bagatelizowano stan aktora, który do szpitala przyjechał pod wpływem alkoholu, prosto z urodzinowej imprezy, której finał zapamięta do końca życia.
Alan Andersz: od dziecięcej gwiazdy do walki o życie. Wypadek sprzed lat sprawił, że urodził się na nowo
Alan Andersz urodził się 4 października, ale to w 2012 roku, jak sam podkreśla, urodził się na nowo. To wtedy cudem wyszedł cało z wypadku, któremu uległ na imprezie innego gwiazdora, Antoniego Królikowskiego. Uraz głowy, którego doznał na skutek upadku, okazał się na tyle poważny, że wywołał wylew krwi do mózgu i pęknięcie czaszki.
Potem była trepanacja, śpiączka farmakologiczna i długa walka o powrót do dawnej sprawności. A to i tak nie wszystkie skutki feralnego zdarzenia, z którymi musiał zmierzyć się dwudziestoparoletni wówczas aktor. Niektóre dopadły go wiele lat później.
Zaczynały karierę na oczach widzów
Błyskotliwa kariera na szklanym ekranie
Alan Andersz przygodę z telewizją zaczynał jako 9-latek, występując pod koniec lat 90. z grupą tancerzy w programie "Mini playback show". Taniec i aktorstwo od najmłodszych lat przeplatały się w życiu aktora, który debiutował na ekranie w 1999 roku w serialu TVN "Ja, Malinowski".
Od tamtej pory regularnie pojawiał się w licznych telewizyjnych produkcjach, zarówno w epizodach, jak i w stałej obsadzie (chociażby w serialu "Miasteczko" w latach 2000-2001). Niewątpliwie jednak jednym z najważniejszych tytułów, który przyniósł Anderszowi największą popularność, był serial "39 i pół" (2008-2009), w którym zagrał u boku Tomasza Karolaka.
Brylował na ekranie i parkiecie
Końcówka lat dwutysięcznych to czas, kiedy telewizyjna kariera Alana Andersza wyraźnie nabiera tempa. Aktor na fali popularności trafia do "Tańca z gwiazdami", gdzie u boku Blanki Winiarskiej zajął szóste miejsce w ósmej edycji show.
Kilka lat później Andersz, który sam spędził dzieciństwo na parkiecie (z formacją taneczną, z którą trenował, parokrotnie zdobył tytuł Mistrza Polski w stylu latynoamerykańskim), został jurorem tanecznego talent show Polsatu "Got to dance. Tylko taniec". Zasiadał w trzech edycjach od 2012 roku.
Cudem uszedł z życiem
W lutym 2012 roku, beztroskie życie Andersza, młodego aktora i gwiazdy telewizyjnego show, brutalnie przerwał wypadek, do którego doszło na urodzinowej imprezie Antoniego Królikowskiego. Andersz upadł ze schodów i uderzył się w głowę tak niefortunnie, że trafił do szpitala. Cudem uniknął śmierci, bo początkowo nie widać było, jak groźnych doznał obrażeń. To i fakt, że aktor trafił w ręce lekarzy, będąc pod wyraźnym wpływem alkoholu (miał we krwi ok. 2,5 promila), sprawiło, że początkowo bagatelizowano jego stan.
Andersz w 2020 roku, w programie Magdy Mołek "W roli głównej" przyznał, że życie zawdzięcza Wojciechowi Łozowskiemu i Sebastianowi Fabijańskiemu, którzy nie tylko zawieźli go do szpitala, ale i nalegali, by zrobiono mu tomografię. Dopiero ona wykazała, jak poważny był jego stan.
"Nie miałem czaszki"
- Jak wychodziłem ze szpitala, to lekarz mi powiedział, że gdyby mnie przywieźli 10 minut później, to by mnie nie miał, po co otwierać - wspominał we wspomnianym programie Mołek Andersz. Walka o życie 24-letniego wtedy aktora trwała kilka dni. Lekarze dwukrotnie próbowali wybudzić go ze śpiączki farmakologicznej i udało im się to dopiero za drugim razem. Kiedy odzyskał przytomność, musiał się zmierzyć z bolesnymi następstwami wypadku.
- Ja bardzo źle wyglądałem. Nie chciałem patrzeć na smutek u ludzi spowodowany moim stanem. [...] Nie miałem czaszki, miałem tak opuchnięty łeb, że miałem drugą głowę - wspominał w telewizyjnym wywiadzie.
Trauma po wypadku wróciła po latach
Jednak nie tylko ból czy utrata sprawności okazały się wyzwaniem. Wypadek zweryfikował znajomości z show biznesu i prawdziwe przyjaźnie. Przy Anderszu zostali nieliczni, a on mimo stopniowego powrotu do sił i do sprawności, jeszcze kilka lat po tragicznym zdarzeniu zmagał się z jego następstwami. Tym razem tymi natury psychicznej.
Trauma po wypadku dała o sobie znać pięć lat po wypadku, o czym Andersz także wspomniał w rozmowie z Magdą Mołek. - Pięć lat później dojechał mnie wypadek, było ze mną źle - przyznał, zdradzając, że dopiero potem trafił na terapię.
W 2016 roku Andersz na dobre wrócił do zawodowej aktywności, choć dziś nie tak często jak dawniej można go zobaczyć na szklanym ekranie. Najnowszym zawodowym projektem Andersza jest rola w serialu Czwórki "Krejzi patrol", gdzie wciela w rolę sierżanta Dariusza.