Agnieszka Popielewicz: wróciła do pracy 3 tygodnie po porodzie, bo nie miała innego wyboru?
None
Agnieszka Popielewicz
Nieco ponad roku temu, na początku lutego 2013 roku, Agnieszka Popielewicz po raz pierwszy została mamą. Zaledwie trzy tygodnie później wróciła na wizję, a dwa miesiące od porodu do zachwycającej sylwetki sprzed ciąży.
Kilkumiesięczne urlopy macierzyńskie wśród przedstawicielek show biznesu to dziś prawdziwa rzadkość, żeby nie powiedzieć luksus, na który nie każda mama może sobie pozwolić.
Nie ukrywa tego prezenterka Polsatu, która w najnowszym wywiadzie dla magazynu "Show" mówi wprost: "po dłuższym urlopie trudno jest wrócić na swoją dawną pozycję, a czasami to w ogóle niemożliwe".
Tym bardziej, że konkurencja nie śpi, a "ramówka stacji ma swoje ograniczenia".
O bezlitosnej dla młodych matek branży, trudach godzenia życia osobistego z pracą i plotkach o rywalizacji z Pauliną Sykut Popielewicz opowiedziała w rozmowie z Oskarem Mayą.
KŻ/AOS
Po dłuższym macierzyńskim nie miałaby do czego wracać?
Córka Agnieszki Popielewicz niedawno skończyła rok. W ciągu tych kilkunastu miesięcy prezenterka Polsatu musiała równolegle łączyć życie zawodowe i rodzinne, choć trudno nazwać to dobrowolnym wyborem. Innego wyjścia po prostu nie miała, jeśli naprawdę poważnie myślała o dalszej karierze w telewizji.
- Nie chcę być hipokrytką i przekonywać, że w tej branży można sobie pozwolić na dwuletnią przerwę i nie martwić się o powrót. Łatwo przecież zauważyć, że w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiły się nowe twarze, a ramówka stacji ma swoje ograniczenia. Po dłuższym urlopie trudno jest wrócić na swoją dawną pozycję, a czasami to w ogóle niemożliwe- czytamy w tygodniku.
W takim przekonaniu utwierdziły też Popielewicz inne mamy z show biznesu, które jeszcze w ciąży straciły swoją "pozycję" w miejscu pracy.
Jest wdzięczna NinieTerentiew
- Bardzo dużo moich koleżanek, które pracują w show-biznesie, mówiło mi, że podczas ciąży czuły się zepchnięte na boczny tor. Mnie to na szczęście ominęło - stwierdziła Popielewicz, która przy okazji podziękowała za to dyrektor programowej stacji.
- Ja zresztą niemal do samego końca ciąży pracowałam, za co jestem wdzięczna dyrektor Ninie Terentiew. Miałam poczucie pełnego zaopiekowania - podkreśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że pogodzenie pracy i matczynych obowiązków wymagało od dziennikarki sporo wysiłku. Za dodatkowe obciążenie z pewnością można uznać fakt, że dopiero miesiąc temu Popielewicz przestała karmić piersią. Mimo iż młodej mamy nie trzeba było przekonywać do zalet tej metody, dziś przyznaje, że nie było to proste, zwłaszcza w godzinach pracy.
Kariera w rękach dyrektor programowej
- Z córką byłam niemal nierozłączna. Zabierałam ją na wyjazdy służbowe, była ze mną na wszystkich festiwalach - wyznaje prezenterka.
Jak podkreśliła, pomoc zarówno teściów, jak i rodziców w pierwszych miesiącach była nieoceniona. Obecnie w opiece nad małą Martą dziennikarce pomaga niania. Dzięki temu Agnieszka Popielewicz może skupić się na pracy, bo od tego sezonu ma jej naprawdę dużo. Nie tylko pojawia się w prowadzonych na żywo "Kulisach Tańca z gwiazdami", ale też autorskim talk show "Superrodzinka". Dwie produkcje z jej udziałem Popielewicz z pewnością może uznać za wyróżnienie ze strony przełożonych. Tym bardziej, że jak sama przyznała w wywiadzie, wszystko zależy od dyrektor programowej.
- W Polsacie nie ma castingów, czeka się na propozycje, które przychodzą albo nie przychodzą od dyrektor Terentiew.
W wywiadzie Popielewicz odniosła się też do plotek dotyczących jej napiętych relacji z Pauliną Sykut, postrzeganą za jej największą konkurentkę w Polsacie.
Agnieszka Popielewicz
- Często słyszę pytanie, czy rywalizuję z Pauliną Sykut. Oczywiście w jakiś stopniu rywalizujmy, ale zdrowa rywalizacja tylko mobilizuje.
Wygląda na to, że Agnieszka Popielewicz nie zazdrości koleżance prowadzenia jednej z najbardziej udanych produkcji Polsatu, czyli "Must be the music". Jej zdaniem, nie zawsze trzeba być na pierwszym planie.
- Dobrze jest czasami robić mniejsze rzeczy z tyłu sceny, bo bycie na froncie cały czas wcześniej czy później źle się kończy. Można się znudzić widzom i szefom. Za rok być może coś się zmieni i na przykład zatańczę.
Jak się okazuje, piękna prezenterka nie wyklucza udziału w kolejnych edycjach "Tańca z gwiazdami". Z tej decyzji fani programu z pewnością byliby zadowoleni.
KŻ/AOS