Agnieszka Kotulanka rok temu przegrała z nałogiem. Uzależnienie zniszczyło jej życie
[GALERIA]
Agnieszka Kotulanka była jedną z największych gwiazd Telewizji Polskiej. Choć na swoim koncie miała mnóstwo ról, prawdziwą popularność przyniosł jej dopiero występ w "Klanie". Jako serialowa Krystyna Lubicz podbiła serca widzów. Niestety, przez lata mało kto wiedział, że za uśmiechem aktorki skrywa się prawdziwy dramat.
Przez długi czas gwiazda nie dała po sobie poznać, jak bardzo cierpi. Dopiero na kilka miesięcy przed jej odejściem wyszło na jaw, że zmagała się z chorobą alkoholową. Przez nałóg straciła pracę, później odwróciła się od niej najbliższa rodzina. Właśnie mija pierwsza rocznica śmierci uwielbianej przez Polaków aktorki.
"Klan" ją zaszufladkował
Aktorka, choć jej filmografia pękała w szwach, długo była niedoceniana. Przełom w karierze Kotulanki nastąpił dopiero w 1997 r., gdy pojawiła się na planie "Klanu". W serialu występowała aż do roku 2013. Rola Krystyny Lubicz była dla niej zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Bo choć zdobyła upragnioną popularność, dla reżyserów była już zaszufladkowana. Zbyt określona, by mogła udźwignąć inne wyzwania aktorskie. Nie dostawała żadnych propozycji. Była skazana na telewizyjny tasiemiec.
Wcześniej nie sprawiała problemów
Od 1997 r. Kotulanka była związana z "Klanem". Była największą i najbardziej bezkonfliktową gwiazdą telenoweli. Do czasu. Kilka lat temu zaczęła sprawiać coraz poważniejsze problemy ekipie serialu. Początkowo "jedynie" spóźniała się na umówione zdjęcia. Za każdym razem tłumaczyła się jednak problemami osobistymi. Z czasem aktorka przestała pojawiać się w pracy. Tego dla produkcji było już za dużo. Nie chodziło tu jedynie o nieustanne zmiany w scenariuszu, ale przede wszystkim o pieniądze.
- To są ogromne koszty. Aktorka tak naprawdę zabrała nam miesiąc pracy. Nakręcone zdjęcia z nią i dotyczące jej wątku są do wyrzucenia. Te sceny poszły do kosza, a to oznacza duże straty finansowe. To nie są małe pieniądze - opłacono ekipę, aktorów, światła, makijaż itp. - żalił się w rozmowie z "Faktem" główny scenarzysta telenoweli, Paweł Karpiński.
Straciła pracę
- Nie można było przewidzieć, czy zjawi się na planie i w jakiej będzie formie. Było nam coraz trudniej pracować. Żółte kartki dla Agnieszki - a było ich kilka - nie pomagały, więc dostała czerwoną. Przez prawie rok wierzyliśmy, że wyjdzie z nałogu, ale nie można czekać w nieskończoność - dodał Tomasz Stockinger, serialowy mąż Kotulanki, na łamach "Show".
Przedłużająca się nieobecność na planie zmusiła producentów "Klanu" do podjęcia drastycznych kroków. Postać grana przez Kotulankę została przez scenarzystów uśmiercona. Tym samym aktorka straciła pracę i główne źródło dochodu. Od tamtego czasu w mediach pojawiały się coraz bardziej niepokojące informacje dotyczące stanu zdrowia aktorki.
Nie kryła się z nałogiem
Utrata pracy spowodowała, że Kotulanka kompletnie się załamała. Do mediów zaczęły docierać informacje, że problemy aktorki wywołane są poważną chorobą. Wkrótce wyszło na jaw, że gwiazda borykała się z nałogiem alkoholowym.
Na pierwsze strony tabloidów zaczęły trafiać zdjęcia przedstawiajace zaniedbaną Kotulankę, która nawet nie ukrywała, że nie radzi sobie z uzależnieniem. Bez skrępowania popijała w miejscach publicznych, a paparazzi tylko czekali na to, by to uwiecznić.
Została jej tylko córka
Aktorka zerwała wszelkie kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Koledzy z show-biznesu podkreślali, że odrzucała wszelką pomoc. Nie chciała spotykać się z najbliższymi, nie odbierała telefonów i nikogo nie wpuszczała do mieszkania.
- Od czasu do czasu dzwonimy do niej. Ja osobiście też, tylko ona nie odbiera telefonów. Ona chyba sobie nie życzy z nami kontaktu - ubolewała Izabela Trojanowska w rozmowie z serwisem Wideoportal.
Wpływ na aktorkę miała tylko jej córka, Katarzyna Sas-Uhrynowska. Dopiero za jej namową Kotulanka podjęła kilka prób leczenia w profesjonalnym ośrodku na warszawskim Ursynowie. Niestety, nałóg był na tyle silny, że po zakończeniu terapii znów wracała do wyniszczającego organizm uzależnienia.
Tłum gwiazd i fanów na pogrzebie
Tajemnica nazwiska
Będąc na cmentarzu w Legionowie, na próżno jednak szukać tabliczki z napisem "Agnieszka Kotulanka". Zamiast tego na płycie nagrobnej widnieje: "Agnieszka Sas-Uhrynowska". Powód?
Byłym mężem gwiazdy "Klanu" był aktor Jacek Sas-Uhrynowski. Natomiast spoczywający z nią w grobie Józef Kotuła jest jej ojcem. Nazwisko "Kotulanka" jest zatem lekko zmodyfikowaną wersją jej panieńskiego nazwiska.