Skandal trwa w najlepsze. Rumunia ujawnia kłamstwo organizatorów

Skandal wokół głosowania jurorów na Eurowizji 2022 się nie kończy. Europejska Unia Nadawców anulowała głosy jurorskie sześciu krajów uczestniczących w tegorocznym konkursie - w tym Polski. O przekręt oskarżana jest także Rumunia. Wydali ostre oświadczenie.

Rumunię na Eurowizji 2022 reprezentował WRS
Rumunię na Eurowizji 2022 reprezentował WRS
Źródło zdjęć: © YouTube

21.05.2022 12:33

Święto muzyki zamieniło się w festiwal afer. Choć Eurowizja 2022 zakończyła się 14 maja, to o konkursie cały czas jest głośno. Najpierw gorącą dyskusję wywołało głosowanie ukraińskiego jury, które nie przyznało Polsce punktów, potem EBU (Europejska Unia Nadawców) ujawniła, że kilka państw miało być w zmowie i przyznawać punkty niezgodnie z regulaminem. EBU anulowała głosy jurorskie sześciu krajów uczestniczących w tegorocznym konkursie - w tym Polski, Azerbejdżanu, Gruzji i Rumunii.

"W drugim półfinale zauważono, że cztery z sześciu składów jurorskich umieściły pięć innych krajów w swojej pierwszej piątce (biorąc pod uwagę, że nie mogły głosować na siebie), jedno jury zagłosowało na te same kraje w swojej pierwszej szóstce, a ostatni ze składów jurorskich umieścił cztery inne kraje w pierwszej czwórce, a piąty w pierwszej siódemce. Cztery z sześciu otrzymały przynajmniej jeden raz 12 punktów, co jest maksymalną notą, jaką można przyznać" - wyjaśnili organizatorzy w oświadczeniu, o którym więcej dowiecie się z tekstu Pudelka.

Rumuński publiczny nadawca - TVR - jest zdania, że cała ta afera ośmiesza Rumunię i jej reprezentanta. Opublikowali oświadczenie, w którym ostro odpowiadają na zarzuty stawiane przez EBU. W długim i bardzo szczegółowym tekście czytamy, że "wszystkich tych podejrzeń można byłoby uniknąć, gdyby EBU przedstawiło wcześniej swoje wątpliwości co do głosujących". Jak wskazuje TVR, całą aferę można było zakończyć zaraz po drugim półfinale.

"Niestety przez to, że EBU zdecydowało się nam przedstawić swoje ustalenia dopiero po siedmiu dniach, jedyne, co mogliśmy zrobić, to poprosić jury o oficjalne wyjaśnienie 'post factum'. Biorąc to pod uwagę, i tak będziemy się bronić i współpracować z innymi oskarżonymi nadawcami, by ustalić, czy raportowane przez EBU nieprawidłowości były wynikiem celowego oszustwa" - podaje TVR.

Dalej rumuński nadawca punktuje, że od lat należy do Unii i oczekuje szacunku od organizatorów konkursu. Podkreśla, że organizatorzy tegorocznej Eurowizji zdecydowali się okłamać widzów i podczas finałowego przekazywania wyników głosowania padło, że nie można połączyć się z Rumunią. "Gdy przyszedł czas na Rumunię, organizatorzy powiedzieli o wymyślonych problemach technicznych i przekazali noty wygenerowane przez algorytm" - piszą w oświadczeniu.

"Eda Marcus była gotowa do wejścia na żywo i połączenie działało perfekcyjnie. Jedynym powodem zakazania nam ogłoszenia głosów rumuńskiego jury, które przyznało 12 punktów Mołdawii, było to, że EBU nie uznało naszego głosowania" - dodają.

Na koniec Rumunia już się nie hamuje. Wskazują, że cały ten skandal z głosowaniem powoduje szkody wizerunkowe dla publicznej telewizji w ich kraju. Co najważniejsze, Rumunia grozi wycofaniem się z konkursu w 2023 r., a także zaciągnięciem EBU i organizatorów do sądu.

Zobacz także