7 miesięcy od zakażenia. Choroba nie daje o sobie zapomnieć

Historia Doroty Gardias to dowód na to, że Covid-19 odbiera zdrowie i kondycję nie tylko tym, którzy już wcześniej chorowali, ale także wysportowanym osobom prowadzącym zdrowy tryb życia. Skutki uboczne czuje do dziś.

Dorota Gardias po zakażeniu się koronawirusem musiała trafić do szpitala
Dorota Gardias po zakażeniu się koronawirusem musiała trafić do szpitala
Źródło zdjęć: © East News
Magdalena Drozdek

29.04.2021 08:55

O tym, że Dorota Gardias zaraziła się koronawirusem, dowiedzieliśmy się pod koniec września 2020 r. "Zgodnie z obowiązującymi w TVN Grupa Discovery zasadami postępowania w przypadku stwierdzenia przypadku zachorowania na koronawirus natychmiast zidentyfikowaliśmy wszystkie osoby, które mogły mieć z nią w tym okresie kontakt. Zostały one bezzwłocznie poinformowane o sytuacji i skierowane na firmową kwarantannę" - poinformował natychmiast TVN.

Prezenterka była jedną z pierwszych tak znanych osób w Polsce, które musiały być hospitalizowane po zakażeniu koronawirusem. Dlatego jej historia odbijała się głośnym echem przez kilka tygodni. Okazuje się, że i dziś, po 7 miesiącach od przechorowania Covid-19, Gardias nie ma pełnej kontroli nad swoim stanem.

- Lekarze mnie ostrzegali, żeby mnie nie zwiodło to, że czuję się dobrze. Później bardzo bolały mnie oczy, głowa, plecy. Miałam gorączkę. Po kilku dniach wszystko minęło, ale pięć dni później zaczęły mnie boleć płuca. Ten ból był coraz silniejszy, nie mogłam brać pełnego oddechu. Skontaktowałam się z lekarzem, który od razu skierował mnie do szpitala na badania. Zadzwoniłam do sanepidu, przerwano nam kwarantannę i w reżimie sanitarnym, z maską i w rękawiczkach, własnym autem dojechałyśmy do szpitala - relacjonowała.

Prezenterka sporo mówiła na Instagramie o tym, że odczuwa skutki uboczne choroby. Bała się, że mogło dojść do zmian w płucach i w sercu. Zmagała się też z tzw. mgłą covidową, czyli krótkotrwałymi zanikami pamięci. To już na szczęście przeszłość.

Jak przyznała w rozmowie z "Na żywo", wyniki badań są dobre, ale co innego sprawia jej w dalszym ciągu problem. Choroba, tym samym, nie daje łatwo o sobie zapomnieć.

- Czuję, że jestem wyraźnie słabsza. Nie mam takiej kondycji i nie potrafię wrócić do poprzedniej formy. Wcześniej dużo trenowałam, chodziłam na siłownię, wędrowałam po górach. Teraz szybciej się męczę - komentuje po ponad pół roku od hospitalizacji.

Gardias, która uprawia sporty - nawet te ekstremalne - teraz trenuje, wchodząc codziennie po schodach na 5. piętro.

- Bardzo szybko i wysoko wzrasta mi tętno. Trenuję regularnie od trzech miesięcy i wciąż jest ciężko, to efekt uboczny choroby - mówi.

Warto przypominać, że od początku pandemii w Polsce koronawirusem zaraziło się 2 776 927 obywateli, natomiast ponad 60 tys. osób zmarło.

Zobacz także
Komentarze (60)