13 powodów - to bzdura, że serial promuje samobójstwa, mówią psycholodzy
Pierwszy sezon "13 powodów" był odsądzany od czci i wiary, a rodzice zarzucali twórcom, że "promują samobójstwo". Teraz oskarżenia wracają - drugi sezon właśnie wylądował w sieci. - Serial mocno zakłamuje rzeczywistość. Ale robi jedną dobrą rzecz – mówi w rozmowie z WP psycholog Monika Kotlarek.
18.05.2018 | aktual.: 11.06.2018 12:36
"Kasety to był dopiero początek" – zdradzają twórcy hitu Netfliksa. Historia Hanny, która odebrała sobie życie, wywołała lawinę kontrowersji. Licealistka (w tej roli Katherine Langford) nagrała na kasetach magnetofonowych historię tego, dlaczego popełniła samobójstwo. Jest 13 powodów, a jednym z nich jest Clay Jensen (Dylan Minnette).
Drugi sezon właśnie wylądował w sieci. Wraca temat samobójstw, gwałtu, twórcy ewidentnie nawiązują do akcji #metoo. I kolejny raz muszą zderzać się z komentarzami o tym, że promują odbieranie sobie życia na ekranie. Czytamy, że podpowiadają dzieciom, jak to zrobić, a z drugiej strony, że każdy rodzic powinien obejrzeć to ze swoim dzieckiem.
- Słusznie, ale pod jednym warunkiem, że rodzic potrafiłby po obejrzeniu serialu porozmawiać o tym, co się wydarzyło na ekranie, jakie emocje ma sam rodzic, jakie dziecko, jak to na niego wpłynęło, i że rodzic nie zostawi dziecka samemu sobie w rozmyślaniach nad tym tematem. Dopiero takie odpowiedzialne podejście rodzica ma sens przy oglądaniu "13 powodów". W innym wypadku, obejrzenie dla samego obejrzenia np. rozrywki? Po co? – mówi Monika Kotlarek, psycholog i autorka bloga "Psycholog pisze".
Wpisują w wyszukiwarkę: "jak się zabić"
- O poprzednim sezonie 13 powodów pisano, że promuje samobójstwa wśród nastolatek – mówię.
- To dość daleko idący wniosek. Myślę, że zbyt daleko, natomiast rzeczywiście takie sugestywne obrazy mogą okazać się tzw. triggerem, czyli sytuacją, która może wywołać nasilone myśli samobójcze i popchnąć do ostatecznego kroku kogoś, kto już od jakiegoś czasu ma wszystko zaplanowane – opowiada Kotlarek.
- Mózg dzieci i młodzieży wciąż się rozwija i tworzy nowe połączenia nerwowe. Dlatego telewizja, kino czy Youtube mogą być miejscem wartościowym i mądrym, ale też zagrażającym. Warto zwracać uwagę na to, co młodzi ludzie oglądają, czym się fascynują, co ich inspiruje. Często rodzice zapominają o tym, jak bardzo młody człowiek jest podatny na sugestie (jak choćby w przypadku przynależności do jakiejś grupy rówieśniczej) – przyznaje.
A historia Hannah do sugestywnych akurat należy i to bardzo. Chyba nikt do tej pory nie próbował pokazać, jak wygląda samobójstwo nastolatka. Bez kiczowatych efektów specjalnych, za to z potężnym ładunkiem emocjonalnym. Bo oglądanie śmierci dziewczyny na ekranie to obraz, który długo zostaje w pamięci.
19 dni po premierze pierwszego sezonu hasło "samobójstwo" zaczęło zyskiwać na popularności w sieci. Zbadali to naukowcy z uniwersytetu stanowego w San Diego. Z ich analizy wynikało, że po tych kilku dniach od publikacji serialu liczba wyszukiwań wzrosła o 19 proc. Co znaczyło, że jakieś 1,5 mln ludzi próbowało dowiedzieć się z sieci więcej o samobójstwach. Zwiększyła się liczba wyszukiwanych fraz jakich jak „jak się zabić”, „jak popełnić samobójstwo”, ale i „zapobieganie samobójstwom”, „pomoc dla osób chcących popełnić samobójstwo”.
Nie udowodniono nigdy, że serial przełożył się rzeczywiście na próby samobójcze. Choć pojawiła się w mediach historia 13-letniej Lily Mae Sharp z Wielkiej Brytanii. Dziewczyna powiesiła się w swoim domu. Jej mama w rozmowie z dziennikarzami opowiadała, że córka była zafascynowana serialem Netfliksa. Lily miała często rozmawiać o serialu z koleżankami.
Naukowcy z San Diego podkreślali, że kontrowersji wokół serialu byłoby mniej, gdyby twórcy oszczędzili widzom wyjątkowo brutalnej sceny, w której krok po kroku pokazane jest, jak Hannah odbiera sobie życie.
- „13 powodów” łamie podstawową zasadę w suicydologii – pokazuje samobójstwo jako sensowne (nawet jeśli ekstremalne) rozwiązanie problemów. Nastolatkowie, którzy mają za sobą próby (skuteczne lub nie) są bardziej na nie narażeni niż dzieci i dorośli. W rzeczywistości, około 90 proc. nastolatków, którzy zmarli z powodu samobójstwa, borykali się z jakimś problemem natury psychiatrycznej. Serial natomiast pokazuje, że samobójstwo to sensowne wyjście z problemów, których tak naprawdę doświadczać może każdy z nas – opowiada Monika Kotlarek.
- Bohaterka serialu, Hannah, nikomu nie mówiła o tym, przez co przechodzi. To scenariusz, który powtarza się też w rzeczywistości? – pytam.
- Mało prawdopodobne, przez co serial dość mocno zakłamuje rzeczywistość. Robi jedną dobrą rzecz – zmusza widza do tego, by się rozglądał, pytał co słychać, rozmawiał z przyjaciółmi itp. Natomiast w rzeczywistości potencjalny samobójca daje dość jasne sygnały, których niestety nie wszyscy umiemy odczytywać. Są to zwykle: mówienie wprost o swojej śmierci, mówienie, że lepiej będzie bez niego, oddawanie swoich rzeczy, pożegnania, nagłe wyznania uczuć np. rodzinie, trudne sytuacje życiowe, zaburzenie psychiczne jak np. depresja – przyznaje psycholog.
- „13 powodów” oferuje bardzo niewiele edukacji i wglądu w psychologiczne i społeczne perspektywy samobójstw. W spokojnym/zdrowym mózgu możesz myśleć, że serial miał sporo do zaoferowania, ale ci, którzy mają np. myśli samobójcze, ich umysł może ich poprowadzić na manowce - dodaje.
Samobójstwo na złość mamie
O to, jak serial ma się do rzeczywistości, zapytałam też Wojciecha Klupsia, psychologa, który na co dzień pracuje z osobami po próbach samobójczych i ich rodzinami.
- Jeżeli chodzi o realizm serialu, to zmroziła mnie scena gwałtu na Hannie - opowiada. - Nie znam się na grze aktorskiej, ale zarówno zachowanie sprawcy i zgwałconej w trakcie, jak i po zdarzeniu przypominało te wzorce, z którymi spotkałem się w pracy psychologa. Nie wiem, czy serial zaszkodzi, czy pomoże. Uważam, że lepiej jest uczyć sposobów na zdrowie psychiczne, szczęście, równowagę niż straszyć samobójstwami – mówi.
Jest zdania, że wpływ serialu jest bardzo źle oszacowany. Bo gdy spotykał się z nastolatkami, by rozmawiać o tym, co wynieśli z produkcji Netfliksa, to wcale nie było zwiększone zainteresowanie tematem samobójstw. – Wie pani, to ciekawe, ale zwracali uwagę na to, że to zwyczajnie kiepsko napisany serial – wspomina.
W "13 powodach" podkreśla się szczególnie to, że nikt nie zwracał uwagi na problemy Hanny. To, że nawet rodzice nie mieli pojęcia, że coś złego się dzieje. Jest taka scena, w której mama dziewczyny opowiada dyrektorowi szkoły, że była przecież szczęśliwą dziewczyną, uśmiechała się. On jej na to, że nie może tego skomentować, bo przecież czeka ich proces sądowy.
- Reakcje rodziców, z którymi ja się spotkałem, to przede wszystkim zaprzeczanie, że doszło do samobójstwa. Niektórzy uważali wbrew opinii policji, że doszło do morderstwa. A duża część po prostu obwiniała siebie i najbliższych. Jeśli rodzice mają więcej dzieci, spotykałem się z silną obawą o resztę dzieci czy małżonka... Niestety nie bezpodstawnie, bo takie przypadki się zdążają, gdy jedno samobójstwo ciągnie za sobą kolejne – mówi Klupś.
- Rodzice często boją się dostrzec, że dziecko przeżywa ogromne cierpienie psychiczne. Czasami chcieliby pomóc, bo kochają swoje dziecko, ale niewiedzą jak, więc milczą w nadziei, że jakoś się samo ułoży. Spotkałem się też raz z przypadkiem, gdy to matka uważała się za ofiarę całego zdarzenia i uważała, że córka dokonała próby samobójczej na złość jej. Zdziwiła się bardzo, gdy otrzymała wezwanie na przesłuchanie, gdyż podejrzewano, że znęcała się nad córką psychicznie – wspomina ekspert.
Zobacz także
Polska Hania za słaba na życie
Nie ma roku, w którym Polską nie wstrząsnęłaby wiadomość o samobójstwie nastolatka. Gdy we wrześniu Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane za 2016 rok dotyczące samobójstw, nie brakowało ludzi, którzy łapali się za głowę. Bo wygląda na to, że w Polsce jest więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych.
W ubiegłym roku życie chciało sobie odebrać 11 139 osób, o 13 proc. więcej niż w 2016 r. Najbardziej liczba ta wzrosła w grupie do 18. roku życia. Według ubiegłorocznego raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że Polska jest na drugim miejscu w Europie pod względem samobójstw nieletnich. Dlaczego? Nawet psycholodzy nie potrafią dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Z szacunków Ministerstwa Edukacji wynika, że na 1 psychologa przypada około 930 uczniów. W dużych miastach sytuacja jest nieco lepsza, ale nie różni się diametralnie. To pewnie jeden z czynników. Dzieci nie mają często możliwości poprosić o pomoc. Trudno też skupić się na sytuacji jednego dziecka w tłumie. Ale przecież można też wyliczyć problemy rodzinne, uzależnienie od życia online… Lista byłaby długa.
I przy takim krajobrazie serial Netfliksa z jednej strony zwraca uwagę na problem. Tyle że robi to mało kompleksowo.
- "13 powodów" nie pokazuje tego, co ludzie mogą zrobić, by zapobiec samobójczej śmierci. Nie ma (poza psychologiem szkolnym) innych sposobów na to, by coś zrobić, by pomóc sobie i innym, by pokazać, że są rozwiązania problemów i że ktoś chce i może pomóc. Ale czego oczekiwać, jeśli żadnych informacji prewencyjnych nie ma w zasadzie nigdzie i trafiasz na nie dopiero, gdy przekopujesz internet? – zauważa Kotlarek.
- W społeczeństwie samobójstwo, a już zwłaszcza samobójstwo osoby bardzo młodej, to wciąż tabu zamiatane pod dywan. Ale psychologowie wiedzą i widzą, że coraz więcej młodych ludzi nie wie, jak poradzić sobie z problemami, rodzice je bagatelizują, więc szukają wszystkich możliwych rozwiązań. W tym także ostatecznych. A jest to coś, o czym trzeba głośno mówić, odkłamywać mity z tym związane, obserwować i być otwartym, by móc zareagować w porę – mówi Monika Kotlarek.
Premiera drugiego sezonu „13 powodów” 18 maja na Netfliksie.