Życie aktorki to pasmo nieszczęść. Przeszła kolejną operację
Melissa Gilbert ma dziś 56 lat, ale polskim widzom może się jedynie kojarzyć z dziecięcą gwiazdą, która grała Laurę w "Domku na prerii". Telewizyjny hit z lat 80. był dla Gilbert bramą do sławy, jednak w dorosłym życiu nie odniosła wielkiego sukcesu. Prywatnie radziła sobie jeszcze gorzej.
22.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 13:21
Melissa Gilbert wiele w życiu przeszła i dopiero od kilku lat tryska radością i twierdzi, że jest szczęśliwa. Nie oznacza to jednak, że wszystko układa się po myśli aktorki. Widać to chociażby po jej problemach zdrowotnych. Gilbert wrzuciła na Instagram zdjęcie ze szpitalnego łóżka i oznajmiła, że przeszła kolejną operację kręgosłupa.
Aktorka miała trafić pod nóż już w kwietniu, ale Covid-19 pokrzyżował wcześniejsze plany i poprzesuwał terminy. Dopiero teraz mogła udać się na operację kręgów szyjnych i wyeliminować ciągły ból i drętwienie prawej ręki.
Problemy z kręgosłupem występują u niej od 2001 r. Aktorka miała wtedy poważny wypadek, po którym trafiła na salę operacyjną. Wszystko skończyło się dobrze, ale w 2012 r. znowu musiała być operowana – wszystko przez udział w "Tańcu z gwiazdami", w którym upadła na głowę. Jakby tego było mało, w 2016 r. doznała kolejnego urazu głowy i trzeba było jej wstawić sztuczny kręg szyjny.
W tych trudnych chwilach pomagał jej trzeci mąż, przy którym w końcu znalazła szczęście (pobrali się w 2013 r.). Melissa Gilbert jest kojarzona z dziecięcą gwiazdą, która przez 10 lat dorastała na oczach widzów w "Domku na prerii". Wielu z pewnością jej zazdrościło, ale nie każdy wie, że życie młodej aktorki nie było usłane różami. Dziewczynka tuż po urodzeniu została oddana do adopcji. Na szczęście szybko zaopiekowała się nią bezdzietna para aktorów: Paul Gilbert i Barbara Crane.
Gdy jako 10-latka dostała rolę w "Domku na prerii", była na dobrej drodze do wielkiej sławy. W serialu grała przez dekadę i choć walczyła z zaszufladkowaniem, nigdy nie udało jej się pozbyć łatki Laury Ingalls. Ani przebić na wielki ekran.
W życiu prywatnym też jej się nie układało. Nie miała szczęścia w miłości, a przez kolejne niepowodzenia wpadła w nałóg alkoholowy i uzależnienie od narkotyków, z którym walczyła przez kilka lat. Drugi mąż wpędził ją w kompleksy, wmawiając jej, że ma za mały biust. Gilbert uległa i dała się zoperować, czego wkrótce pożałowała.
Dopiero w trzecim mężu znalazła oparcie i to on namówił ją, by pozbyła się implantów. - Zeszłam z miseczki DD do B – mówiła aktorka. - Czuję się lepiej i zdrowiej, a te duże piersi nie pasowały do mojego ciała – twierdziła, dodając jednak, że nie potępia kobiet, które decydują się na podobne zabiegi.