"Zulu-Gula": Czy ktoś jeszcze pamięta ten program? Kiedyś wszyscy go oglądali!
Na początku lat 90., kiedy nowa, wyzwolona polska telewizja wzięła "głęboki oddech" i poluzowała granice poprawności politycznej, wielką popularnością cieszył się program satyryczny "Zulu-Gula", który jak w lustrze pokazywał i zarazem wyśmiewał polskie stereotypy, przywary i cechy charakterystyczne. Zabawny Tadeusz Ross wcielał się w przybysza z nieistniejącego egzotycznego kraju Zulu Gula, który nie do końca pojmuje to, co się w Polsce dzieje. W typowy dla siebie sposób komentował najważniejsze wydarzenia społeczne i polityczne. Choć program przede wszystkim miał bawić, to bardziej wyczuleni widzowie dostrzegali w nim drugie dno polskości, a ta nie zawsze wzbudzała śmiech. Zobaczcie, co dwadzieścia lat temu bawiło Polaków!
Tadeusz Ross w roli Zuli Guli bawił do łez
Na początku lat 90., kiedy nowa, wyzwolona polska telewizja wzięła "głęboki oddech" i poluzowała granice poprawności politycznej, wielką popularnością cieszył się program satyryczny "Zulu-Gula", który jak w lustrze pokazywał i zarazem wyśmiewał polskie stereotypy, przywary i cechy charakterystyczne.
Zabawny Tadeusz Ross wcielał się w przybysza z nieistniejącego egzotycznego kraju Zulu Gula, który nie do końca pojmuje to, co się w Polsce dzieje.
W typowy dla siebie sposób komentował najważniejsze wydarzenia społeczne i polityczne.
Choć program przede wszystkim miał bawić, to bardziej wyczuleni widzowie dostrzegali w nim drugie dno polskości, a ta nie zawsze wzbudzała śmiech.
Zobaczcie, co dwadzieścia lat temu bawiło Polaków!
AOS/KŻ
Tadeusz Ross stworzył wyjątkową postać
Do historii polskiej telewizji przeszło zdanie, które zaczynało i kończyło każdy odcinek "Zulu-Gula": Polska to jest bardzo ciekawa kraj!
Faktycznie, dla przybysza z zupełnie innej rzeczywistości to, co się działo na początku lat 90. mogło wprawić w osłupienie.
Raczkująca demokracja, budowanie i obalanie nowych rządów i zmiany w świadomości Polaków były idealnymi tematami do żartów.
Na początku lat 90. był gwiazdą telewizji
Tadeusz Ross, który w latach 1992-1995 przebierał się za tajemniczego Zulu Gulę, stał się symbolem tamtych czasów. Gość ubrany w charakterystyczny żółty beret, czerwoną marynarkę i z dziwnym kolczykiem w uchu, przyciągał przed telewizory miliony widzów.
Bił rekordy popularności
Warto odnotować, że "Zulu-Gula" miał największą w historii polskich programów rozrywkowych oglądalność, która dochodziła aż do 65 procent! Ten wynik wyraźnie pokazuje, jak bardzo Polacy marzyli o wesołej i zarazem ironicznej telewizji.
Łatwiej przyjąć poważne "Wiadomości" po dawce absurdu Zulu Guli
Program emitowała Telewizja Polska w czwartki i piątki o godzinie 18.50, czyli ponad pół godziny przed równie popularnymi "Wiadomościami", które teoretycznie pokazywały to samo, ale w zupełnie innym kontekście.
Zulu Gula ciepło przyjęty przez Polaków
W programie gościnnie występowali również: Stefan Każuro, Barbara Babilińska, Joanna Pałucka, Grzegorz Kucias i Sylwia Noran, którzy wcielali się w gospodarzy przybysza z państwa Zulu Gula.
Te czasy już nie wrócą?
Jak wspominacie program Tadeusza Rossa? Czy chcielibyście, aby "Zulu-Gula" wrócił na antenę? Według nas polska telewizja tak bardzo obniżyła loty, że trudno byłoby takiej produkcji utrzymać się w ramówce. Natomiast publiczność tylko teoretycznie stała się wybredna - przede wszystkim interesuje się mało ambitną rozrywką, a w takiej rzeczywistości naiwny Zulu Gula na pewno z trudem by się odnalazł...
AOS/KŻ