Żona Witolda Pyrkosza pogodziła się z jego śmiercią. "Nic dobrego mnie już nie czeka"
[GALERIA]
Rok temu Witold Pyrkosz trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Aktor miał również problemy z krążeniem, przeszedł też udar mózgu. Mimo walki lekarzy, nie udało się go uratować. Zmarł 22 kwietnia 2017 r. Jego żona długo nie mogła pogodzić się ze stratą ukochanej osoby.
- Rodzina ma swoje życie, a ja zostałam sama w tym dużym domu. Siedzę codziennie przy kominku, patrzę na zdjęcie męża i mówię mu: "Coś ty mi zrobił!". Wszyscy mi mówią, że mam się cieszyć, że żył 90 lat. Pewnie, że się cieszyłam, ale mógł jeszcze żyć. Nic już nie będzie tak jak było. Miałam 17 lat, kiedy go poznałam, byliśmy razem 56 lat. Nie umiem żyć sama i nie mogę sobie z tym poradzić - mówiła w "Super Expressie".
Wdowa po aktorze unikała też oglądania "M jak miłość". Nie potrafiła patrzeć na męża na szklanym ekranie. Teraz postanowiła stawić czoła tej traumie.