Żona Hołowni szczerze o swojej pracy. Była ofiarą dyskryminacji. Opowiedziała o wszystkim Agnieszce Woźniak-Starak

Jeszcze do niedawna żona Szymona Hołowni pozostawała osobą prywatną. Teraz jako żona kandydata na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polski zaczęła pojawiać się w mediach. Po raz pierwszy tak wiele opowiedziała o sobie w rozmowie z Agnieszką Woźniak-Starak.

Żona Hołowni szczerze o swojej pracy. Była ofiarą dyskryminacji. Opowiedziała o wszystkim Agnieszce Woźniak-Starak
Źródło zdjęć: © Instagram, ONS

13.05.2020 | aktual.: 14.11.2023 12:49

Urszula Brzezińska-Hołownia była gościem audycji w newonce.radio. Do czasu startu kampanii prezydenckiej były dziennikarz TVN nie pokazywał się z ukochaną w mediach społecznościowych czy na imprezach branżowych. Jego żona postanowiła go wspierać w nowej roli. Choć wciąż sporadycznie pojawia się w mediach.

- Dla mnie wystąpienia publiczne, udzielanie się, to nie jest prosta sprawa. Wiąże się z ogromnym stresem, z jakąś taką presją, którą sama sobie nakładam czasami - przyznała w audycji Agnieszki Woźniak-Starak.

Urszula Brzezińska-Hołownia z zawodu jest wojskowym pilotem MIG-29 w Mińsku Mazowieckim. W wywiadzie sporo mówiła o swojej pracy. Bardzo szybko zdecydowała się na ten nietypowy zawód. Przyznała, że rodzice nie pozwolili jej na podjęcie nauki w liceum wojskowym. Gdy osiągnęła pełnoletniość, postawiła na swoim i rozpoczęła studia w Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. To był dla niej trudny okres. Była dyskryminowana ze względu na płeć.

- Bardzo mocno odczuwałam tę walkę wśród swoich rówieśników. I to od najbliższych osób z otoczenia, nie wiem z czego to wynikało, czy z potrzeby udowodnienia, że to nie jest miejsce dla kobiet, że one sobie nie poradzą. Bywały to były bardzo mocne starcia (...). Byłoby to niecenzuralne, gdybym miała podać przykłady, tam nikt nie przebiera w słowach. Ja też, szczerze mówiąc, nie byłam od nich lepsza, ale to był jakiś sposób obrony. Sporo było takich sytuacji i to było trudne do przejścia. Na szczęście to się skończyło, w pracy tego w ogóle nie doświadczyłam - zdradziła.

Dziś w swojej jednostce wojskowej jest jedyną kobietą. Jednak Urszula Brzezińska-Hołownia zapewnia, że jest zgrana z zespołem.

- W wojsku jest trochę jak w rodzinie. Spędzamy razem mnóstwo czasu na lotnisku. W trakcie szkoły spędzaliśmy po 12 godzin, teraz często bywa podobnie. To już nie jest praca, to życie, to rodzina, przyjaciele (...). Uwielbiam swoich kolegów, są świetni. Nawet teraz w czasie kampanii nie dają mi w ogóle odczuć jakiegokolwiek dyskomfortu - powiedziała.

Nietypowy zawód kobiety rzutował na początki jej relacji z przyszłym mężem.

- Pamiętam, jak poznałam Szymona, dla niego to było nie do pomyślenia, że ja mogę nie wiedzieć, jak będzie wyglądał mój grafik na następny tydzień. Ale tak właśnie jest w wojsku (...). Dla mnie to było naturalne i dziwiło mnie, że on tego nie rozumie - wyznała.

Sposób, w jaki poznała Szymona Hołownię również nie należał do standardowych. Daleko też mu do romantyzmu.

- Napisał do mnie na Facebooku. Na początku myślałam, że to jakieś fejkowe konto. Zobaczył moje nazwisko na rozpisce pilotów i zdziwił się, że tam jest końcówka nazwiska -ska, co świadczyło o mojej płci. Potem wyświetliłam mu się jako propozycja, kiedy dodał 23. bazę wojskową do znajomych. Wiem, dziwnie to brzmi - zaśmiała się.

Urszula Brzezińska-Hołownia ceni sobie to, że pochodzą z mężem z dwóch różnych światów. Zapewnia, że nie przenosi wojskowej musztry do domu, a w małżeństwie wszystkie decyzje podejmują wspólnie na drodze kompromisu. Na antenie radia skomplementowała Szymona Hołownię za to, jakim jest mężczyzną i partnerem.

- Trudno spotkać faceta, który jest męski, wrażliwy, który robi mnóstwo rzeczy zawodowo i daje tobie przestrzeń do rozwoju zawodowego. Bo to są rzeczy, których czasami się nie da połączyć - oceniła.

Na pytanie, czy decyzja męża o kandydowaniu na najwyższy urząd w państwie ją zaskoczyła, udzieliła wyczerpującej odpowiedzi.

- Trochę mnie zaskoczył, ale nie aż tak bardzo. W domu on bardzo dużo mówi o polityce. Nie spodziewałam się tego, jak go poznałam, że on tak bardzo jest zaangażowany w ten świat polityki. I nie jest tylko biernym obserwatorem, bo on nie potrafi być biernym obserwatorem. On naprawdę czuje to wszystko, co się dzieje i czuje to tak po ludzku, to nie jest tak, że "jestem rasowym politykiem i wiem, co mam robić". On wie, co zmienić, ale nie wie, co robić, tak jak wszyscy idzie z tym nurtem - powiedziała.

Żona Szymona Hołowni uważa, że brak politycznego doświadczenia jej męża nie jest problemem w zdobyciu głosów milionów Polaków. Wręcz przeciwnie, jej zdaniem jest to zaleta.

- Szczerze, nie rozumiem tego problemu. Bo dla mnie to jest świeżość, coś innego, potrzebnego, aby ktoś z zewnątrz świeżym okiem spojrzał na to, co się dzieje i powiedział: "Ej, to jest chore, To jest nie tak jak powinno, albo to możemy zrobić inaczej". On jest człowiekiem, który jest bardziej z ludźmi, nie patrzy na ciebie jak na wyborcę, tylko jak na człowieka. Nie będzie próbował cię omamić swoimi hasłami wyborczymi - zapewnia.

- To jest dla mnie najgorszy temat, jaki mogłaś poruszyć. Bo trochę staram się to odroczyć w swojej głowie, bo jestem świadoma, że do tego dojdzie. Wierzę, że do tego dojdzie (...). Tylko naprawdę patrzę na swoją pracę jak na rację stanu. Jeśli okaże się, że moja praca będzie niemożliwa, bo straci na jakości albo uniemożliwi swobodę działania moich kolegów i koleżanek, to będę musiała po prostu zrezygnować - zwierzyła się Woźniak-Starak.

Poza tym, kobieta uważa, że pojęcie Pierwszej Damy jest archaiczne. Wolałaby być nazywana Pierwszą Obywatelką. Chciałaby "przywrócić ludzki wymiar" tej funkcji.

W ostatnich miesiącach kampanii prezydenckiej Urszula Brzezińska-Hołownia spotykała się z wieloma kobietami. Opowiedziała, że w trakcie rozmów jednym z poruszanych tematów była przemoc wobec kobiet. W naturalnym odruchu wojskowa nauczyła je technik samoobrony.

Choć żona kandydata na prezydenta dotąd nie epatowała w mediach swoją osobowością, wygląda na to, że podczas spotkań z wyborcami potrafi być niezwykle przekonująca.

- Miałam taką sytuację, że ktoś ponownie do mnie podszedł na kolejnych pokazach i powiedział, że na jednym ze spotkań opowiadałam o swojej pracy i tak zafascynowałam tym jego syna, że teraz mówi tylko o samolotach i na pewno pójdzie w tym kierunku. Potem miałam jeszcze takie dwa czy trzy odzewy i to było niesamowite, że mam jakąś siłę jednak, która wpłynęła na czyjąś decyzję być może na całe życie - dodała.

Zobacz także
Komentarze (98)