RozrywkaZnamy już polskich kandydatów do Eurowizji. Tak źle jeszcze nigdy nie było

Znamy już polskich kandydatów do Eurowizji. Tak źle jeszcze nigdy nie było

Pojawiły się już nazwiska artystów, którzy wystąpią podczas Koncertu Krajowych Eliminacji Eurowizji 2018. Wygląda na to, że już możemy pożegnać się z nadzieją na zwycięstwo.

Znamy już polskich kandydatów do Eurowizji. Tak źle jeszcze nigdy nie było
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Michał Dziedzic

Telewizja Polska ujawniła w końcu, kto powalczy o to, by reprezentować nasz kraj na Eurowizji. Problem w tym, że mimo rozpisanej listy twórców nadal nie mamy pojęcia, kim jest większość z nich. Żaden ze znaczących polskich artystów nie zdecydował się wystąpić w konkursie, lub też TVP odrzuciło inne, bardziej rozsądne, kandydatury. Zakwalifikowało się 10 nazwisk, które z małymi wątkami są zupełnie nieznane. I choć owszem, należy dawać nadzieję nowym twórcom, to ciężko wymagać zdobycia ogromnego sukcesu za granicą od kogoś, kto nie potrafił nawet zawojować rodzimego rynku. Ponadto polskie eliminacje zawsze budziły spore emocje właśnie ze względu na zaangażowane gwiazdy. W końcu reprezentowanie kraju na międzynarodowym konkursie wiąże się ze sporym prestiżem, którego dostąpić powinni najlepsi. Czy właśnie na to wskazuje poniższa lista?

  1. Saszan – „Nie chcę ciebie mniej”
  2. Monika Urlik – „Momentum”
  3. Isabel Otrebus – „Delirium”
  4. Ifi Ude – „Love is stronger”
  5. Future Folk – „Krakowiacy i górale”
  6. Gromee feat. Lukas Meijer – „Light me up”
  7. Marta Gałuszewska – „Why don’t we go”
  8. Pablosson – „Sunflower”
  9. Maja Hyży – „Skin”
  10. Happy Prince – „Don’t let go”

Jeżeli nawet zgodzimy się z obiegowymi opiniami, że Eurowizja to festiwal kiczu, a wygrywa ten, kto zrobi najlepsze show, to dlaczego wystawiamy rażąco bezbarwnych i przeciętnych uczestników? Dużo lepiej byłoby już postawić (sic!) na zespoły disco polo. Które, że mimo, że brzmią prowincjonalnie, mają jednak pewien atut - ludzie autentycznie chcą ich słuchać. Już lepiej, by ze swoim przaśnym, ale rytmicznym kawałkiem w Lizbonie zaśpiewał Sławomir, niż aspirująca Saszan czy Monika Urlik, których piosenki nie wpadną nikomu w ucho, bo po prostu są nijakie.

Jedynym jasnym punktem na liście wydaje się być Gromee. DJ odnosi coraz większe sukcesy i jest obecnie pionierem polskiej sceny klubowej i elektro. Muzyk zagrał niedawno support przed koncertem Davida Guetty, a jego występ został bardzo entuzjastycznie przyjęty przez tysiące ludzi. Miejmy nadzieje, że skoro brak nam mocnych głosów, to chociaż uwiedziemy Europę dyskotekowym beatem. W tej chwili to jedyne co nam pozostaje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (672)