"Zmiennicy": Poważne kłopoty Ewy Błaszczyk
Dzięki klinice, którą wspiera prowadzona przez aktorkę fundacja, tylko w zeszłym roku udało się postawić na nogi aż dziewięcioro młodych pacjentów. A liczba ta wciąż rośnie. Niestety, przyszłość szpitala niespodziewanie zawisła na włosku!
Tego się nie spodziewała!
Ewa Błaszczyk aktywnie działa w założonej przez siebie fundacji "Akogo?", której celem jest pomoc dzieciom po najcięższych urazach mózgu. Aktorka od ponad dekady walczy o wybudzenie ze śpiączki swojej córki Oli, która przed laty niefortunnie zakrztusiła się tabletką. Pociecha Błaszczyk przebywa jednak w domu, bo jak wyznała artystka, od dawna jest poza medyczną szansą na ozdrowienie. Co innego osoby objęte programem kliniki Budzik. Tylko w zeszłym roku udało się postawić na nogi aż dziewięcioro młodych pacjentów. A liczba ta wciąż rośnie. Znana m.in. z serialu "Zmiennicy" gwiazda czuje, że to co robi, ma sens. - Fakt, że dzieci się budzą, to namacalny dowód na to, że program leczenia jest właściwy. Stan następnych dzieci też się poprawia i myślę, że tych radosnych chwil będzie więcej. Nic nie przebije łez szczęścia w oczach rodziców, kiedy dziecko ma darowane życie. A to drugie życie jest jakby dużo więcej warte - powiedziała w jednym z wywiadów. Najwyraźniej jednak nie wszyscy podzielają jej entuzjazm.
Przyszłość kliniki zawisła na włosku! KJ/AOS
Klinika zostanie zamknięta?
Jak możemy dowiedzieć się z tygodnika "Rewia", kilka dni temu mazowiecki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia, który wcześniej przyznał klinice środki na działalność na następne 3 lata, nagle unieważnił konkurs.
Decyzja ta jest o tyle zaskakująca, że jeszcze niedawno sam premier, Donald Tusk, odwiedził szpital i zapewnił o swoim poparciu dla działalności fundacji prowadzonej przez Błaszczyk. Wtedy urzędnicy zdecydowali o podwyższeniu wyceny kosztów leczenia w zagrożonej zamknięciem klinice.
Teraz jednak pozostali obojętni na potrzeby kliniki.
Nie poddadzą się bez walki!
Oznacza to, że pieniędzy na działalność szpitala starczy zaledwie do końca roku. Nie wiadomo jeszcze, co będzie dalej. Póki co, pomoc będzie udzielana doraźnie, na tyle na ile starczy funduszy.
- Ośrodek zapowiada, że będzie leczyć pacjentów aż do wyczerpania środków - oświadczyła dyrekcja Budzika.
To odbije się negatywnie na pacjentach
Rozżalenia z zaistniałej sytuacji nie krył też na łamach "Gazety Wyborczej" Andrzej Goliszek, koordynator ds. medycznych z Fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?", która zbudowała klinikę i dofinansowuje jej działalność.
- Tu nie chodzi już o te kilka tysięcy złotych, ale o to, że żyjemy w ciągłej niepewności. Mieliśmy dostać kontrakt na trzy lata, dzięki temu moglibyśmy planować wydatki i mieć spokojną głowę, że możemy przyjmować kolejne dzieci, bo finansowanie nagle się nie skończy. A tak znów czekamy na nowy konkurs, który nie wiadomo, kiedy będzie ogłoszony.
Co dalej?
Fundusz nie chce zdradzić, dlaczego unieważnił poprzedni konkurs. Wiadomo jedynie, że "dyrektor oddziału miał istotne powody, by to zrobić".
Mimo nieprzychylnej decyzji, Błaszczyk nie załamuje rąk. Ma dla kogo walczyć. Klinika, której jest pomysłodawczynią, jest pierwszą i jedyną tego typu placówką w Polsce. Jej zamknięcie byłoby ogromnym ciosem dla wielu rodzin, których najbliżsi zmagają się z ciężkimi urazami mózgu.