Zła wiadomość dla fanów Joanny Brodzik i Pawła Wilczaka
Po zakończeniu realizacji "Kasi i Tomka" zawodowe drogi aktorskiej pary rozeszły się. Wydawało się, że już niedługo się to zmieni i znów zobaczymy ich razem na ekranie. Mamy jednak złą wiadomość dla fanów hitu sprzed lat. Z wielkich planów nici!
Wielkie rozczarowanie
Pokaże się z nieznanej strony?
Joanna Brodzik przez długi czas była jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek. W ostatnich latach jej kariera wyhamowała. Gwiazdę oglądać można było jedynie w serialu "Dom nad rozlewiskiem" i jego kontynuacjach. Sama zainteresowana nie przejmowała się jednak tym zastojem.
- Po czterdziestce coraz trudniej o role, ale wcale się tym nie martwię - zapewniła w jednym z wywiadów.
Zła passa dobiegła końca. Już niedługo artystkę zobaczymy w nowym serialu, na planie którego rozpoczęła właśnie pracę.
O czym będzie nowy serial?
Jak możemy dowiedzieć się z "Flesza", fabuła premierowej serii TVN oparta jest na izraelskim formacie pod tytułem "Little Mom".
- Jest to komedia o kobietach, które mają spełniać dzisiejsze oczekiwania. Wyglądać świetnie, być idealne jako żony, matki i kochanki. A co jak nie nadążają? Omawiają wszystko ze swoimi przyjaciółkami - zdradziła na łamach dwutygodnika osoba z produkcji serialu.
Znów razem na ekranie?
Okazuje się, że mimo wcześniejszych zapowiedzi, w premierowej serii gwiazda wystąpi sama. Producenci zabiegali o to, by partnerował jej ukochany - Paweł Wilczak.
To miała być prawdziwa gratka dla fanów "Kasi i Tomka". Ci z sentymentem wracają do czasów, gdy mogli oglądać swoich ulubieńców razem na ekranie. Wydawało się, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona, a marzenie fanów hitu sprzed lat ma szansę się spełnić.
Nie tak miało być
- Rozmowy jeszcze trwają. Mógłby to być powrót na ekrany ulubionej pary wszystkich widzów - zdradziły na łamach "Flesza" osoby z produkcji.
Niestety, te informacje nie potwierdziły się. Jak udało się dowiedzieć serwisowi wirtualnemedia.pl, w serialu, który na antenie zadebiutuje wiosną, nie pojawi się jednak Paweł Wilczak.
Szkoda, bo wiele osób bardzo na to liczyło...