Eurowizja 2023. Zerwali z ludowym stereotypem. Ukraina zaskakuje na Eurowizji
Zamiast zwyczajowej piosenki w stylu folk, Ukraina wystawiła w tym roku na Eurowizji nowocześnie brzmiący utwór zespołu Tvorchi. - Byliśmy zmęczeni stereotypem mężczyzn w haftowanych koszulach śpiewających o bayraktarach - mówi WP dziennikarka Zoriana Varenia.
12.05.2023 | aktual.: 13.05.2023 12:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ukraina dotąd znana była z wystawiania w konkursie Eurowizji zespołów w ten czy inny sposób wykorzystujących muzykę folkową/ludową. Tak było w przypadku m.in. Rusłany, Verki Serduczki czy zespołu Kalush Orchestra.
Tymczasem w tym roku ukraińską preselekcję wygrał duet Tvorchi (Twórcy), który zaproponował zaśpiewany po angielsku i ukraińsku utwór "Heart of Steel" (serce ze stali). To wpadająca w ucho piosenka łącząca pop i r'n'b. Nie ma w niej, co zaskakujące, żadnych wątków ludowych.
TVORCHI - Heart Of Steel | Ukraine 🇺🇦 | Second Semi-Final | Eurovision 2023
- Folk mamy wspaniały, ale byliśmy już zmęczeni tym stereotypem - mówi Wirtualnej Polsce ukraińska dziennikarka Zoriana Varenia. - Przez lata sowieci próbowali ukazać ukraińską kulturę jako zacofaną i wiejską: ludzie chodzący w pseudohaftowanych koszulach i bufiastych spodniach szarawarach. A przecież jesteśmy nowoczesnym, europejskim krajem.
Varenia, która prowadzi podcast "Stacja Arsenalna" (można go słuchać na YouTube oraz w Radiu 357), mówi, że tegoroczna piosenka celowo wymyka się oczekiwaniom.
- Z jednej strony był ten wiejski stereotyp, z drugiej oczekiwanie, że wszystkie nasze piosenki będą o wojnie, armii i bezzałogowych bayraktarach. Ale Ukraina ma do zaoferowania o wiele więcej niż przesadny patriotyzm i ciągłe przypominanie, że jesteśmy ofiarami wojny. Oczywiście jesteśmy, ale nie możemy przecież ciągle płakać.
Piosenka "Serce ze stali" jest też dedykowana żołnierzom z Mariupola, zwłaszcza obrońcom Azowstalu, ale robi to w sposób elegancki, dyskretny i nienachalny.
Kim są Twórcy? To dwaj muzycy, którzy poznali się na wyższej uczelni.
- Studiowali na akademii medycznej w Tarnopolu - wyjaśnia Varenia. - Są farmaceutami. Co ważne, śpiewają po angielsku i ukraińsku, a nie po rosyjsku.
Duet tworzą Andrii Hutsuliak oraz Jimoh Augustus Kehinde (pseudonim sceniczny Jeffrey Kenny), który na studia do Tarnopola przyjechał z Nigerii. Mimo posiadania nigeryjskiego paszportu Jimoh zdecydował się zostać w Ukrainie. Tymczasem Andrii musiał zdobyć pozwolenie, aby wyjechać na konkurs do Liverpoolu, bo jako mężczyzna w wieku poborowym nie powinien opuszczać kraju.
Ukraińskie eliminacje do festiwalu odbyły się w tym roku na stacji metra w Kijowie. Gdy Tvorchi wygrali, zarówno ich próby, jak i praca na planie teledysku, były przerywane alarmami bombowymi. Muzycy musieli wtedy schodzić do schronu.
- To nic nowego - mówi mieszkająca w Polsce Varenia. - Alarmy bombowe są u nas codziennie. Moi rodzice często schodzą do piwnicy i wtedy nie mogę się do nich dodzwonić. Niedawno przekazywałam im generator. To samo spotyka muzyków.
W czasie prezentacji na czerwonym dywanie w Liverpoolu muzycy wystąpili w specjalnych garniturach. Były na nich imiona i liczby. Varenia wyjaśnia:
- Mieli na nich wypisane imiona (np. Mariczka, Alisa) i wagę wcześniaków urodzonych przed terminem w związku z wojną. Niektóre mają po 600 gramów. Tych dzieci rodzi się teraz o kilkanaście procent więcej. Zespół zbiera na inkubatory dla nich.
Tegoroczna edycja powinna była odbyć się w Ukrainie, bo zwycięzcą ubiegłorocznego konkursu była Kalush Orchestra. Ale finał został przeniesiony do Anglii. Czy Ukraińcy żałują?
- Nie sądzę, żeby to był teraz istotny problem - mówi Varenia. - Oczywiście jest to szansa na pokazanie kraju, ale nie możemy teraz zapewnić ani bezpieczeństwa, ani nie mamy na to odpowiednich środków finansowych. Może w przyszłości.
- Czy finał Eurowizji będzie w sobotę chętnie oglądany w Ukrainie? - pytam na koniec.
- Oczywiście. Staramy się zachować normalność w warunkach wojny. Nie mamy innego wyboru - mówi Varenia. - Będziemy kibicować swoim!
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.