Zawód: reporter wojenny. Jeszcze nigdy nie był tak niebezpieczny
Wciąż pamiętamy o Waldemarze Milewiczu
Praca w mediach nie zawsze wiąże się jedynie z wysoką rozpoznawalnością, sympatią widzów i godzinami spędzanymi przed komputerem. W przypadku korespondentów wojennych często jest to wyścig ze śmiercią i próba skutecznego jej oszukania. Niejednokrotnie, wybitni dziennikarze, relacjonujący nam przebieg działań wojennych, sami padali ich ofiarą. Znane są nam takie przypadki nie tylko wśród reporterów zachodnioeuropejskich, czy amerykańskich. Także polscy dziennikarze, z Waldemarem Milewiczem na czele, tracili życie na linii ognia. Jak widać, praca korespondenta wojennego to zdecydowanie więcej niż tylko odcinanie kuponów od telewizyjnej sławy.
Praca w mediach nie zawsze wiąże się jedynie z wysoką rozpoznawalnością, sympatią widzów i godzinami spędzanymi przed komputerem. W przypadku korespondentów wojennych często jest to wyścig ze śmiercią i próba skutecznego jej oszukania.
Niejednokrotnie wybitni dziennikarze, relacjonujący przebieg działań wojennych, sami padali ich ofiarą. Znane są takie przypadki nie tylko wśród reporterów zachodnioeuropejskich czy amerykańskich.
Także polscy dziennikarze, z Waldemarem Milewiczem na czele, tracili życie na linii ognia.
Jak widać, praca korespondenta wojennego to zdecydowanie więcej niż tylko odcinanie kuponów od telewizyjnej sławy.