Zaskakujący finał premierowego odcinka "Kuchennych rewolucji". Tego nikt się nie spodziewał
[Galeria]
Za nami premierowy odcinek "Kuchennych rewolucji". Jak zawsze nie brakowało emocji, a restauratorka zrobiła wszystko, co w jej mocy.
Szesnasty sezon "Kuchennych rewolucji" rozpoczął się od wizyty w Sosnowcu w restauracji Sale&Pepe. Właścicielami są Dawid i Dorota, którzy postawili wszystko na jedną kartę. Mężczyzna początkowo miał prowadzić biznes z kolegą, ale ten wycofał się, aby otworzyć z żoną żłobek.
Właściciel zainwestował mnóstwo pieniędzy w biznes, choć o gastronomii nie miał zielonego pojęcia. Początkowo pracował z żoną, ale ta musiała zrezygnować, aby wychowywać dzieci. Kiedy Magda Gessler pojawiła się w restauracji, od razu bardzo się zdziwiła.
- Czemu wy nie gotujecie po polsku, tylko po włosku?
Jedna z pracownic odpowiedziała, że to pomysł szefa. Na początku Dawid nie chciał się przyznać, że jego przygoda z restauracją to czysty przypadek. Opowiadał o tym, jak cudowne są Włochy i jak uwielbia gotować. W końcu restauratorka zamówiła cztery dania. Jakie i jak jej smakowały?
Degustacja
Gessler zdecydowała się na pizzę z prosciutto, makaron napoli, lasagne ze szpinakiem i klasyczną sałatkę caprese. Dawid od razu zabrał się do pracy i kiedy okazało się, że przygotowana przez niego pizza jest zbyt mokra przez nieupieczone pomidory, nie chciał przyjąć krytyki. Zapewniał, że wszystkim gościom serwuje właśnie taką.
Kolejne dania miał przygotowywać jeden z pracowników, Sylwek.
Brak zaufania
22-letni kucharz został jednak odsunięty od przygotowywania potraw, ponieważ szef nie darzy go zaufaniem. Wszystko przez to, że pracownik podważył jego kompetencje. Dawid osobiście zajął się przygotowywaniem spaghetti.
- Dziwny ten sos pomidorowy, w ogóle nie jest doprawiony. Nie wiem czemu makaron puszcza tyle wody, może został źle odsączony - oceniła Gessler.
Mocnym punktem miała być lasgane, która też okazała się klapą. Jednak po wyjściu z restauracji, Magda Gessler była pełna optymizmu:
- Nie jest źle. Wystarczy jeden duży krok i jesteśmy we Włoszech.
Co wydarzyło się kolejnego dnia?
Drugi dzień
Gessler standardowo zaczęła rewolucję od szczerej rozmowy z pracownikami. W Dawidzie coś pękło i restauratorka musiała go uspokajać.
- Musisz się uspokoić. Ludzie nie chcą się topić w twoich łzach. Wyczuwają twoją energię i jest jak galareta.
Potem przyszedł czas na zmianę nazwy. Sale&Pepe zamieniło się w Il Pino, co po włosku oznacza "sosnę". Miało to być nawiązanie do nazwy miasta Sosnowiec.
- Włoskie sosny czyli drzewo orzeszków pini. Zieleń, rudość, błękit. Tutaj będą stały stoły zamiast tych lodówek. Będzie dużo więcej miejsca, ma być miło i macie się lubić.
Co znalazło się w menu?
Menu
Gessler zaproponowała do menu m.in. pizzę z pulpecikami cielęco-wieprzowymi, pizzę z pasztetową z sosem z ogórków kiszonych, zupę krem z papryki i pomidorów, a także karkówkę z sosem aioli pieczoną z warzywami.
Oczywiście nie zabrakło też integracji zespołu, która odbyła się w Bielsku, w restauracji, która też przeszła rewolucję.
Co przygotowano na degustację?
Promocja
Pracownicy serwowali przechodniom dwie pizze, które mają być nowymi pozycjami w menu. Nowe smaki spodobały się mieszkańcom Sosnowca. Finałowa kolacja okazała się wielkim sukcesem.
Zaskakujący finał
Magda Gessler uznała rewolucję za udaną. Niestety, kilka miesięcy później okazało się, że lokal zamknęła policja, ponieważ na terenie budynku znaleziono plantację marihuany. Właściciela aresztowano.
Jak się okazuje, restauracja dalej funkcjonuje i karmi mieszkańców Sosnowca. Dowodem na to są liczne reakcje ludzi na oficjalnym profilu restauracji na Facebooku. Widać, że opinie dodawane są na bieżąco, niektóre napisane zostały kilkanaście godzin temu.
Myślicie, że Magda Gessler na to zareaguje?