"Zasada przyjemności": europejski kryminał ze słowiańską duszą
"Zasada przyjemności" – serial CANAL+ zrealizowany w koprodukcji polsko-ukraińsko-czeskiej, robi wrażenie swoim rozmachem. Trzy ekipy filmowe w trzech różnych krajach, zdjęcia 8k i gwiazdy w obsadzie. Jak pracuje się przy tak dużym projekcie? Zapytaliśmy twórców.
07.06.2019 | aktual.: 08.06.2019 18:45
"Zasada przyjemności" to kryminał opowiadający historię śledztwa w sprawie trzech zabójstw w trzech różnych miastach: Odessie, Pradze i Polsce. Trójka detektywów z Polski, Ukrainy i Czech jest zmuszona do współpracy przy rozwiązaniu zagadki.
Kobieta w centrum zdarzeń
Główną postacią jest Maria – detektyw z Polski. W jej rolę wciela się Małgorzata Buczkowska, która mówi nam: - Maria to jest kobieta łobuz. Ma wysokie stanowisko, bardzo trudną pracę, jest otoczona mężczyznami i musi nimi dowodzić. To jest trudne zadanie, ale ona lubi takie wyzwania. Jest fascynująca. Nie ma męża ani dzieci, koncentruje się tylko na pracy – i to ją zżera z jednej strony, a z drugiej ona wiele z tego czerpie. Nie ma na celu założenia rodziny, bo też boi się, że nie dałaby rady jako matka. Ale jako policjantka owszem.
Małgorzata Buczkowska to drobna, delikatna kobieta, która nie wygląda na łobuza: - Zostałam obsadzona wbrew warunkom, a to dobrze świadczy o reżyserze, jeśli podejmuje takie decyzje – powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Zależało nam na tym, by Maria była krucha i delikatna, a zarazem miała tę wewnętrzną siłę. Myślę, że "Zasada przyjemności" to serial, który pokazuje, jak bezwzględny i okrutny może być dzisiejszy świat mężczyzn wobec wrażliwych i ufnych kobiet – tłumaczy decyzję obsadową reżyser serialu Dariusz Jabłoński.
W obsadzie serialu znalazł się również Robert Gonera. Wciela się w rolę Józefa Krawca, który jest prawą ręką Marii: - Myślę, że jest to kontynuacja postaci, którą grałem w "Glinie" Władysława Pasikowskiego - mówi Gonera - Wtedy był on na trudnym etapie swoje życia. Miał problemy z alkoholem i ze wszystkim innym w zasadzie też. Józef z "Zasady przyjemności" ma te wszystkie przeżycia za sobą. Już nie pije, bardzo sumiennie traktuje swoją robotę, choć nie awansował jakoś wysoko, jest w gruncie rzeczy prawą ręką Marii w tym śledztwie.
Zobacz także
Na ekranie pojawia się też Julia Wieniawa, która pojawia się w niewielkim epizodzie. Gdy dostała tę rolę, nie była jeszcze tak rozchwytywaną gwiazdą, jak teraz: - To potwierdza, że mieliśmy dobrą intuicję - mówi Jabłoński - Julia jest fajną i zdolną aktorką. W serialu, ze względu na to, że akcja toczy się symultanicznie, mamy wiele ról na jedną, dwie sceny, ale w każdej obsadzeni są świetni aktorzy.
Wszyscy dostali angaż dopiero po intensywnych próbach przed kamerą. Pozwalałem sobie prosić nawet moich przyjaciół aktorów, z którymi już pracowałem, by przeszli przez zdjęcia próbne. Wtedy miałem poczucie, że wiem, jaką postać stworzą i że to najlepszy wybór. W głównej obsadzie mamy też charyzmatycznego ukraińskiego Siergieja Strelnikova i czeskiego aktora Karela Rodena, światowego gwiazdora, grającego częściej w Hollywood niż w Europie, który nigdy wcześniej nie zagrał w czeskim serialu. A tu przeczytał scenariusz i… wszedł w to. Czesi nie mogli w to uwierzyć.
Niezwykłe zdjęcia
To, co przyciąga szczególną uwagę w "Zasadzie przyjemności", to niezwykle plastyczne zdjęcia. Każde z miast jest fotografowane inaczej. A to, jak mówi nam reżyser, wynika stąd, że w każdym z nich pracował inny operator: - Doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli każdy kraj będzie fotografował operator z tego kraju. Oni w taki naturalny sposób w swoim mieście widzą to światło, które tam jest i wiedzą, jak je odtworzyć. Nie chciałem, by różnili się na siłę, ale by byli autentyczni. Mieli pomóc mi opowiedzieć swoją Odessę, Pragę czy Warszawę.
A ja pilnowałem, by to wszystko się nie rozpadło. Wybrałem ich na podstawie filmów, które zrobili. Wcześniej z żadnym z nich nie pracowałem, nawet z Polakiem, żeby było sprawiedliwie, ale trafiłem w każdym przypadku w dziesiątkę. I myślę, że zdjęcia Pawła Dyllusa z Polski, Martina Ziarana z Czech i Andrija Lisietskiego z Ukrainy wyszły nam świetnie. Lubię każdy kadr.
Trzy kraje, trzy różne ekipy
Nie tylko zdjęcia są charakterystyczne dla regionów, w których powstały. Zarówno aktorzy, jak i reżyser podkreślali, że specyfika pracy na tych trzech planach była odmienna: - Polska ekipa była bardzo poważna, w jakiś sposób zestresowana, bo Polacy w ogóle są zestresowani. Za to kiedy było trzeba, przyspieszali jak szaleni. Czeska ekipa pracowała równo jak w zegarku i była cały czas wyluzowana i uśmiechnięta, do tego stopnia, że musiałem zwracać im uwagę, by trochę ciszej się śmiali na planie.
Z kolei Ukraińcy trochę łączyli obydwa charaktery, a do tego mniejsze doświadczenie nadrabiali ogromnym sercem do tej pracy. Wiedzieli, że nie robili wcześniej takich trudnych rzeczy, ale tak bardzo chcieli dorównać dwóm pozostałym ekipom, że byli gotowi na każde wyzwanie. W ogóle uważam, że mamy ogromny twórczy potencjał w tej naszej części Europy, bo nie jesteśmy jeszcze tak zmaterializowani jak kraje, które dłużej żyją w dobrobycie. To, co nas różni, to uznanie dla ducha, dla jakiejś nadnaturalności, dla tego co nieprzewidywalne. I to też chciałem zawrzeć w naszym serialu, co, mam nadzieję, mi się udało.
Buczkowska, która pracowała na wszystkich trzech planach, musiała zgrać się z każdą ekipą: - Z Polakami było to dość oczywiste, zwłaszcza że znamy się z innych planów i spotykamy od czasu do czasu. Czesi są bardziej zdystansowani, a Ukraińcy jeszcze bardziej otwarci niż Polacy – z sercem na dłoni. Ale udało mi się złapać kontakt ze wszystkimi.
Słowiańska mentalność
"Zasada przyjemności" jest porządnie skonstruowanym serialem, który powinien spodobać się miłośnikom kryminałów. A w Polsce ich nie brakuje: - Wydaje mi się, że jesteśmy pod silnym wpływem wzorców skandynawskich – mówi Wirtualnej Polsce Robert Gonera. I to widać w tym serialu. Ale jednocześnie jest on inny, bo dzieje się w zupełnie innym otoczeniu mentalnym. Obok skandynawskiej faktury obrazu mamy słowiańską mentalność, pewną medytację zbrodni i wycieczki do prywatnego życia bohaterów. W ogóle bardzo dużo przenika do nas fascynacji paneuropejskich. To dlatego, że mamy dziś podobne problemy, co reszta Europy.
Dariusz Jabłoński, który mówi, że czytanie kryminałów go odstresowuje, chciał, by "Zasada przyjemności" była czymś więcej niż gatunkową historią: - Poprosiłem Maćka Maciejewskiego, by napisał nam taki scenariusz: trzy miasta, jedna intryga, zbrodnia, która łączy ludzi z tych miast i dotyka w jakiś sposób tego, że my jesteśmy w Europie Wschodniej. Kiedy przeczytałem pierwszy odcinek, wiedziałem, że to jest moja historia, i że ja chcę to wyreżyserować. A aktorom na planie mówiłem: Słuchajcie, gramy Bergmana na mapie thrillera. Mozaikowa kryminalna intryga, wielkie sceny akcji, ale to w dalszym ciągu też Bergman, czyli mocne kino psychologiczne. Opowiadamy o życiu, o ludziach, ich problemach. O emocjach – tego chciałem.
Pierwsze dwa odcinki "Zasady przyjemności" polscy widzowie, jako pierwsi w Europie, będą mogli obejrzeć 9 czerwca o 21:00 w CANAL+. Kolejne odcinki emitowane będą w każdą niedzielę.