Seriale zagraniczneZaplątani w serial czyli o... "Zaplątanych" Disneya

Zaplątani w serial czyli o... "Zaplątanych" Disneya

Filmy w odcinkach? To tak można? I tak, i nie. Disney od dawna produkuje seriale będące pełnoprawnymi sequelami animacji znanych z dużego ekranu. Mieliśmy "Lwią straż”, niedługo zadebiutuje "Wielka Szóstka”, a obecnie na Disney Channel oglądać można "Zaplątanych”. Z Chrisem Sonnenburgiem, showrunnerem rzeczonego serialu, rozmawiamy o niełatwym procesie powstawania telewizyjnej kontynuacji kinowego hitu i wyzwań z nim związanych.

Zaplątani w serial czyli o... "Zaplątanych" Disneya
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Bartosz Czartoryski

09.01.2018 | aktual.: 09.01.2018 15:48

Bartosz Czartoryski: Miałeś do wyboru dziesiątki disnejowskich produkcji, zdecydowałeś się na "Zaplątanych”. Dlaczego?

Chris Sonnenburg: Zacznijmy od tego, że "Zaplątani” to jedna z moich ulubionych animacji i chyba szczytowe osiągnięcie Disneya z ostatniej dekady. No i Roszpunka to naprawdę fantastyczna dziewczyna, szkoda byłoby nie opowiedzieć o niej czegoś więcej.

Mówisz, jakby to wszystko było niesłychanie proste.

Ale nie było! Musieliśmy przecież wymyślić wiarygodny sposób, aby odrosły jej włosy, bez tego nie byłoby serialu. Nie mogłoby się to jednak odbyć bez odpowiedniego wyjaśnienia, dlatego musieliśmy odpowiedzieć sobie nie tylko na pytanie "Jak?”, ale i "Dlaczego?”, aby posklejać nasz serial z filmem. A jednocześnie nie chcieliśmy powtarzać tego, co było, bo przecież życie Roszpunki znacząco się odmieniło po przeprowadzce do zamku, gdzie poznała nowych ludzi. Jej włosy reprezentują nie tylko magię, ale i nieopowiedzianą historię, która w niej drzemała.

Na ile sezonów rozpisałeś fabułę?

Nie myślałem w kontekście sezonów, podzieliłem po prostu odcinki na trzy akty. Po każdym z nich następuje swoisty punkt kulminacyjny i można albo ciągnąć tę opowieść dalej, albo zgrabnie zakończyć.

A jeśli pojawi się pomysł nakręcenia pełnometrażowego sequela, łatwo będzie to wszystko do siebie dopasować?

Kurczę, nie zastanawiałem się nad tym! Teoretycznie nie... Ale nie chcę tutaj niepotrzebnie dywagować, jeśli ktoś będzie chciał zrealizować kinowy sequel, to będzie jego orzech do zgryzienia, a nie mój!

"Zaplątani” to nie pierwszy telewizyjny serial Disneya będący sequelem filmu kinowego.

Owszem, Disney podejmował już parę takich prób, bo był chociażby i "Alladyn”, i "Mała syrenka”. Można powiedzieć, że to niepisana tradycja. My robimy to teraz oczywiście inaczej, niż kiedyś nasi koledzy, co nie zmienia faktu, że rozbudowa tego naszego animowanego świata trwa od lat.

Disney konsekwentnie realizuje również aktorskie wersje swoich hitowych animacji. Czy inspirujecie się nawzajem?

Jasne, to znakomita okazja, móc pracować pod jednym dachem z tyloma świetnymi specjalistami, często jemy razem lunch i rozmawiamy, co chcemy zrobić ze swoimi projektami, jak poprowadzimy nasze postacie, to dla nas coś naprawdę naturalnego.

Kogo widziałbyś w takim razie w roli Roszpunki?

Nikogo poza Mandy Moore. To urodzona Roszpunka, niesamowita kobieta i utalentowana aktorka, która ożywiła tę postać. Mandy jej nie gra, ona nią naprawdę jest!

Mandy podkłada głos pod Roszpunkę również w serialu, ale zdecydowaliście się na zmianę stylu animacji.

Zawsze, bez względu na to, co robimy, kieruje mną pytanie "Czemu?”. Zapewne pamiętasz z filmu malowidła Roszpunki?

Jasne.

Chcieliśmy oddać ten styl, abyś czuł, że to ona opowiada tę historię. Dlatego uparłem się, aby animacja wyglądała tak, jakby to Roszpunka ją namalowała.

Bill Condon, reżyser "Pięknej i bestii”, powiedział, że "Kraina lodu” była punktem zwrotnym dla musicali i bez tego filmu nie mógłby nakręcić swojego. Też tak to widzisz?

Ja, oczywiście, postawiłbym raczej na "Zaplątanych”! Bo z jednej strony oprawa muzyczna była znajoma, utwory skomponował bowiem Alan Menken, a z drugiej nowoczesna. I my również staramy się uwspółcześniać tradycję, tę charakterystyczne dla Disneya kompozycje. Alan Menken i Howard Ashman to moi przewodnicy, napisali muzykę do "Małej syrenki”, "Pięknej i bestii” i innych pięknych rzeczy, a ich piosenki zawsze opowiadały o postaciach, które je wykonywały, przedstawiały bowiem ich perspektywę widzenia świata. Dlatego u nas śpiewa się tylko wtedy, kiedy wydarza się w życiu bohaterów coś naprawdę istotnego.

Alan Menken napisał piosenki, ale za ścieżkę dźwiękową odpowiada Kevin Kliesch. Panowie pracowali razem?

Jasne, cały czas się kontaktują, choć Alan całkowicie ufa Kevinowi, który rozwija jego kompozycje, a Kevin z kolei wykazuje się niesamowitym taktem i szacunkiem, kiedy przychodzi do przełożenia tych charakterystycznych melodii na ścieżkę dźwiękową.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)