Zapendowska ostro o Lisowskiej i Kwiatkowskim: "Są maszynkami do odtwarzania dźwięków!"
None
"Polski rynek muzyczny to dno"
Jeśli o kimś można powiedzieć, że jest postrachem branży muzycznej, to z pewnością będzie to Elżbieta Zapendowska. Jurorka "Must be the music" od wielu lat uważana jest za specjalistkę od emisji głosu oraz bezlitosnego krytyka twórczości polskich artystów. Była również ekspertką w kilku programach telewizyjnych m.in. "Idolu" i "Jak oni śpiewają". To właśnie ona uczyła śpiewu takie gwiazdy jak: Edyta Górniak, Doda, Natasza Urbańska, Łukasz Zagrobelny czy Robert Janowski.
Mimo że szkoliła wielu znanych i lubianych, to wielokrotnie podkreślała, że w Polsce brakuje prawdziwie utalentowanych wokalistów. Stwierdziła, że wytwórnie szukają jedynie "jakiejś tam Zosi Banach, która wyjdzie, zakręci tyłkiem, pomacha cyckami, zaśpiewa jeden tak zwany przebój", a za chwilę słuch o niej zaginie. W jednym z wywiadów powiedziała, że "polski rynek muzyczny to dno". Choć od tamtej rozmowy minęło już kilka lat, zdania nie zmieniła.
- Trochę tak jest. Uważam, że nie ma u nas artystów, którzy by wydali cztery dobre płyty pod rząd, tak jak kiedyś Maryla Rodowicz. Jest za to moda na jednosezonowe gwiazdy - powiedziała niedawno.
Kogo miała na myśli?
AR/AOS
Oni odnieśli sukces
Zapendowska od wielu lat brutalnie wytyka słabe punkty muzycznego show biznesu. Nie ma litości dla żadnego wokalisty. Trudno sprostać jej wygórowanym wymaganiom, zatem niewielu może się pochwalić, że udała im się ta sztuka.
- Jest paru fajnych artystów. Dawid Podsiadło to chłopak, który ma talent i robi swoje. Oby nie dał się zmienić. Jest też Lemon - zespół, który mimo że gra szlachetną muzykę i jest na listach przebojów, nie wtłacza się w plastik - przyznała w rozmowie z "Show".
- Kamil Bednarek chodził własnymi ścieżkami i wydaje mi się, że ma szansę coś osiągnąć. Zobaczymy, czy pieniądze i show biznes nie zdewastują go psychicznie i artystycznie - dodała.
Zarówno Podsiadło jak i Bednarek byli uczestnikami talent show ("X Factor" i "Mam talent!"). Jednak, jak pokazują kolejne przykłady, nie zawsze zajęcie wysokiego miejsca, a nawet wygrana w programie jest gwarancją sukcesu na scenie. Przekonała się o tym np. Ewelina Lisowska.
Bezlitosna dla braku talentu
- Oprócz ładnego opakowania musi być też wartościowy środek, a o to najtrudniej- powtarza od lat Zapendowska.
Jak się okazuje, nie wszyscy wzięli sobie jej słowa do serca. Na rynku muzycznym wciąż pojawiają się nowe gwiazdki, dla których najważniejszy jest wizerunek sceniczny. Talent i szlifowanie umiejętności wokalnych schodzi na dalszy plan. Według Zapendowskiej, jedną z takich osób jest właśnie Ewelina Lisowska. Evelynn pojawiła się w "Mam talent!" i dotarła do półfinału "X Factor". Choć na początku wróżono jej wielką karierę, to jej blask szybko przygasł.
- Lisowska nie ma charyzmy, by porwać tłumy i utrzymać zainteresowanie sobą na dłużej- zawyrokowała jurorka "Must be the music".
Ale nie tylko pod jej adresem padło wiele ostrych słów.
Gwiazdki jednego sezonu
- To są gwiazdeczki jednego sezonu. Wykluczyłabym tylko Margaret, bo ona miała świetną piosenkę, czego nie można powiedzieć ani o Lisowskiej, ani o Kwiatkowskim. Owszem, oni mają potencjał, ale nie są na tyle interesujący, żeby istnieć na rynku muzycznym przez lata.
- Zanim przejdą do śpiewania, to do szkoły bym ich wszystkich wysłała, żeby książek trochę poczytali. Żeby pomyśleli o sobie, nie tylko przez pryzmat własnego lusterka. (...) To, że mają kłopot, jest widoczne zwłaszcza na muzycznych festiwalach, gdzie biorą się za klasykę. A już największy problem mają z interpretacją. Nie myślą o tym, co śpiewają i to jest straszne. Są maszynkami do odtwarzania dźwięków. Zgroza! - grzmiała Elżbieta Zapendowska.
Zgadzacie się z opinią ekspertki?
AR/AOS