Trwa ładowanie...

"Zamiana żon", czyli co się stanie, gdy pracownica baru z kebabem dołączy do rodziny fit-maniaków

W kraju, gdzie bohaterkami pierwszych stron gazet są Chodakowska i Lewandowska, taka sytuacja musiała pojawić się kiedyś w polskiej telewizji. Widzowie zobaczyli, czym kończy się zamiana żon.

"Zamiana żon", czyli co się stanie, gdy pracownica baru z kebabem dołączy do rodziny fit-maniakówŹródło: Zamiana żon
d1b9nrd
d1b9nrd

W pierwszym odcinku nowego programu TTV zobaczyliśmy starcie dwóch skrajnie różnych modeli życia. Kult fast foodów kontra rodzina żyjąca w myśl zasady: musimy być fit. Wojna światów w wersji polskiej. Po jednej stronie rodzina Marty i Tomka. Ona dietetyczka, on – właściciel zakładu blacharskiego, a po godzinach amator siłowni.

Już na wstępie zaznaczyli, że chcą długo żyć, więc żywią się zdrowo. "Dzieci to nie śmieci" – powtarzała Marta. Czekolada? Trafia się dzieciom może raz w miesiącu. Marta przyznała, że dzieci trzeba sobie "zaprogramować". Tak więc starsza córka biega z nią kilometry po osiedlu, a syna straszy, że jak się nie będzie zachowywać, to zostawi go i pójdzie na siłownię. W domu, który rukolą i jarmużem stoi, małżonkowie nie wstydzili się okazywać sobie za to czułości.

Materiały prasowe/ Marta z mężem Tomkiem
Źródło: Materiały prasowe/ Marta z mężem Tomkiem

Tymczasem w Sieradzu na rewolucję szykowała się rodzina Patrycji i Damiana. Ze skrajności w skrajność, bo Patrycja pracuje na co dzień w barze z kebabami. Mąż w pizzerii. I kiedy w jednym domu królowała sałata, w drugim – pizza, hamburgery i czekolada. Były też żelki "na zdrowe kości". Góra słodyczy doprowadziłaby do zawału Chodakowską i Lewandowską w ciągu kilku minut. A dramat ich pogłębiłyby słowa Patrycji, która kilka razy zdążyła powtórzyć, że "słodycze to szczęśliwe dzieciństwo".

Materiały prasowe/ Rodzina Patrycji i Damiana
Źródło: Materiały prasowe/ Rodzina Patrycji i Damiana

I tak panie były gotowe zamienić się domostwami i stylem życia. Zasady zamiany proste i znane pewnie widzom z podobnych programów, które produkowane są z wielką miłością za Oceanem i w Wielkiej Brytanii. Patrycja i Marta przez kilka pierwszych dni miały przyglądać się życiu swoich nowych rodzin, potem wprowadzić swoje zasady.

d1b9nrd

Majonez, opony i stara waga

Pierwszą rzeczą, jaką Marta zobaczyła w domu Patrycji, był majonez. W pokojach walały się otwarte paczki słodyczy. Patrycję w Koszalinie przywitała lodówka pełna sałaty i innych produktów bio, czyli tych z kategorii fantastyka.

Panie poznały w końcu swoje nowe rodziny. Dietetyczka dowiedziała się, że dzieci Damiana, jeśli jedzą jakieś warzywa, to w gyrosie, a pan domu potrafi zjeść za jednym razem dwie tabliczki czekolady i kilka batonów. Nie było to ciepłe powitanie. Podobnie z resztą u Patrycji w Koszalinie.

Tomek lustrował wzrokiem swoją nową "żonę" jak tylko mógł. I nie potrafił powstrzymać się od żartów o tuszy i "oponach", które nie wzięły się z powietrza. Jeszcze tego samego dnia postanowił zważyć Patrycję przy kamerach. Speszona weszła na wagę, by dowiedzieć się, że dobija do setki. – Jeszcze nie widziałem, żeby kobieta tyle ważyła – tak Tomek roztaczał swój czar.

Marta swój wieczór w nowym domu spędziła równie romantycznie – szykując kolację z Damianem. W rolach głównych ser i kotlety z paczki. Obrzydzona dietetyczka bała się nawet dotknąć hamburgerów i nie pomagały jej dzieci, które twierdziły, że hamburgery to całe ich życie. W końcu Marta nie wytrzymała i wygrzebała kawałek pomidora.

d1b9nrd

Następnego dnia dowiedziała się, że "warzywka jej w głowie poprzestawiały", a Damian nie wytrzymałby z "wariatką, która wszystko sprawdza". Marta zobaczyła jednak, że dzieci mogą mieć swoje obowiązki i się z nich wywiązywać. Z kolei na drugim końcu Polski Patrycja pierwszy raz zobaczyła morze. Są i plusy tej zamiany. Fakt, jej wzruszenie długo nie trwało, bo Tomek zalecił jej krótki bieg wzdłuż brzegu i łzy płynęły już nie z emocji, a wysiłku.

Materiały prasowe/ Patrycja
Źródło: Materiały prasowe/ Patrycja

Patrycja w kilka pierwszych dni straciła 3 kilogramy i powoli zaczęła nabierać szacunku dla zdrowych produktów. I wtedy nastąpiła rewolucja numer dwa: obie panie zaczęły wprowadzać swoje zasady.

d1b9nrd

Guziczki z cukierków, rączki z czekolady

Zasady Patrycji: leżenie na kanapie i podjadanie słodyczy. Marty: zero fast foodów, zero wylegiwania się przed telewizorem, koniec z wysługiwaniem się dziećmi. Tomek stwierdził, że jego nowa "żona" nie zdaje sobie sprawy, jak to wpłynie na jego dzieci. "To jest moje życie do cholery i mi też nie podoba się, że dziecku wciska się trawę" – powiedziała Patrycja. Niedługo później zaproponowała spacer. Poszli na sanki i zrobili bałwana. Prosimy Chodakowską o zasłonięcie oczu. Ten bałwan miał zamiast oczu cukierki, a ręce z tabliczek czekolady.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Emocje udzieliły się też Damianowi. Otwarcie przyznał, że Marta jest chora, bo przy piątce dzieci sprzątanie w pojedynkę to niemożliwa misja.

d1b9nrd

Cichymi bohaterami pierwszego odcinka "Zamiany żon" byli zdecydowanie cukier i cholesterol. To oni musieli z największym zaciekawieniem śledzić perypetie obu rodzin i obstawiać zakłady, która kobieta przekona resztę do swoich zasad.

Im bliżej końca zamiany, tym emocje coraz bardziej się ulatniały. Prawie jak kalorie po intensywnym wysiłku. Damian nauczył się sprzątać i nawet całkiem dobrze mu poszło. Marta przekonała go, że jeśli czasem zrezygnują ze słodyczy, to będzie ich stać na wspólną zabawę. W końcu nie o samą awanturę o cukier idzie, ale zdrowie dzieci. Patrycja zdaje się, że nie wniosła wiele do życia Tomka. Gdy tylko zobaczył swoją żonę, stwierdził: "nigdy więcej".

Ci, którzy spodziewali się trzęsienia ziemi, mogli być zawiedzeni. Krótkie spotkanie rodzin po zakończeniu zamiany przyniosło takie wnioski jak: "tworzycie piękny obrazek i to wszystko" (to o małżeństwie Marty i Tomka), "życie w wielodzietnej rodzinie też ma plusy", a także "moje dziecko nie jest zastraszone" (tak Marta musiała bronić syna). Skończyło się klasycznie: jakieś zmiany wprowadzą. Wygrał jednak cholesterol, bo małżeństwo z Sieradza zapowiedziało, że z hamburgerów nie zrezygnują. Pierwsza wojna światów w telewizyjnym programie okazała się jedynie skromną bijatyką na cukierki.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe
d1b9nrd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1b9nrd