Zakończył się pierwszy, rockowy dzień Orange Warsaw Festival
Pierwsi na główną scenę Orange Stage wyszli muzycy fińskiej grupy indie-rockowej French Films i zostali gorąco przywitani przez festiwalową publiczność. Pod sceną bawiło się kilka tysięcy osób. Część koncertów na drugiej scenie Warsaw Stage została odwołana z powodów niesprzyjających warunków pogodowych i względów bezpieczeństwa. Odwołano koncerty The Pretty Reckless, Jamal i Ska-P.
14.06.2014 | aktual.: 14.06.2014 10:31
Jedną z największych atrakcji piątkowego dnia był koncert amerykańskiej legendy rocka alternatywnego - grupy Pixies, która w tym roku wydała swoją pierwszą płytę od 23 lat. Zespół przyjechał do Warszawy w ramach trasy koncertowej, promującej nowe wydawnictwo pt. "Indie Cindy". Z nowej płyty wykonał jedynie kilka utworów, m.in. "Magdalena 318" i "Bagboy", większą część występu wypełniając swoimi najbardziej znanymi piosenkami.
Koncert rozpoczął się wykonaniem "Bone Machine", pochodzącej z debiutanckiego albumu Pixies "Surfer Rosa" (1988). Warszawska publiczność wysłuchała także m.in. "Hey", "Monkey Gone to Heaven" i "Debaser" z najpopularniejszej płyty formacji "Doolittle" (1989) czy największy przebój formacji "Where Is My Mind?", pochodzący z "Surfer Rosa".
Następnie na scenie pojawili się członkowie amerykańskiego zespołu Queens of the Stone Age, którzy w Warszawie promowali swój ostatni album, wydany 2013 r. "...Like Clockwork". Muzycy weszli na scenę ubrani w skórzane kurtki, gitarzysta i wokalista Josh Homme ubrany był w szary płaszcz. Koncert rozpoczął się od piosenek "You Think I Ain't Worth a Dollar, m but I Feel Like a Millionaire", następnie zagrali przebój "No One Knows". Podczas festiwalowego setu wykonali kilka utworów nowej płyty, m.in. "I Sat By The Ocean" czy "The Vampyre of Time and Memory", a także piosenki z poprzednich płyt jak "The Lost Art of Keeping a Secret". Po ponad godzinnym występie pożegnali się z widownią ciężkim, rockowym utworem "Song for the Deaf".
Najwięcej publiczności zgromadził ostatni piątkowy koncert na Orange Stage, amerykańskiej formacji Kings Of Leon. Grupa wykonywała materiał ze swojej ostatniej płyty "Mechanical Bull" (2013), sięgając także do najbardziej znane utwory z albumów jak np. "Only By the Night", na którym znalazły się przeboje "Sex on Fire" i "Use Somebody". Koncert rozpoczął się od utworu "Supersoaker", następnie publiczność odśpiewała wraz zespołem piosenkę "Fans". Fani formacji wypełnili Stadion Narodowy i żywiołowo reagowali na kolejne utwory. Fanki trzymały kartki z pozdrowieniami dla muzyków a także napisem "We've Been Waiting for you" - Czekaliśmy na was.
W tym samym czasie na Warsaw Stage zaśpiewała angielska piosenkarka Lily Allen, której występ przyciągnął grupę fanów. Występowi towarzyszyła bogata scenografia i występ tancerek. Publiczności nie odstraszył padający deszcz, ludzie bawili się pod sceną trzymając parasolki w dłoniach.
Największą atrakcją pierwszego dnia festiwalu na Warsaw Stage był występ amerykańskiego rapera Snoop Dogga, występującego ostatnio pod pseudonimem Snoop Lion. Mimo późnej godziny, pod sceną stawiła się liczna publiczność. Raper z łatwością kierował swoją widownią, mówiąc jej kiedy i co ma skandować, a ta chętnie spełniała jego prośby. Repertuar wypełniły hiphopowe utwory, uzupełniane piosenkami, nawiązującymi do tradycji muzyki reggae, jak np. "Here Comes the King".
"Bardzo fajna impreza, bardzo udany dzień. Cieszę się, że zobaczyłam Qeens of the Stone Age, naprawdę +rozbujali+ publiczność. Jedyny problem to fatalna akustyka, im dalej od sceny tym gorzej słychać" - oceniła w rozmowie z PAP 22-letnia Ada. "Jutro też tu będę, cieszę się na koncert Florence and the Machine" - dodała.
W sobotę na Stadionie Narodowym zagra m.in. Florence and the Machine, Kooks i The Prodigy. Impreza zakończy się w niedzielę.