Zagraniczne wakacje z prezydentem, syn to były chłopak Kingi Dudy. Kim jest nowa szefowa TVP3?

Jej syn o mało nie został zięciem prezydenta Dudy, jej mąż o mało nie został księdzem, a ona właśnie została szefową TVP 3. Krakowska dziennikarka Magdalena Drohomirecka-Sabatowska wspięła się na kolejny szczebel w swojej wzorcowej medialnej karierze.

Magdalena Drohomirecka-Sabatowska to nowa szefowa trzeciego programu TVP
Magdalena Drohomirecka-Sabatowska to nowa szefowa trzeciego programu TVP
Źródło zdjęć: © YouTube
Przemek Gulda

28.04.2023 | aktual.: 28.04.2023 16:52

Po tym, jak w atmosferze skandalu fotel szefa TVP 3 - i kilka innych stanowisk - stracił Jarosław Olechowski, szybko znalazła się jego następczyni. Nową szefową trzeciego programu telewizji publicznej została Magdalena Drohomirecka-Sabatowska. Kim jest ta ceniona krakowska dziennikarka?

To ważna postać w krakowskim środowisku medialnym. Dziennikarką jest od zawsze, piastowała wiele znaczących funkcji w lokalnym oddziale TVP, uczy dziennikarstwa na uczelni. Ale w mediach jest też głośno o jej życiu prywatnym: przyjaźni z rodziną Dudów i sprawie jej męża, który - jak twierdzili jego przeciwnicy - właśnie dzięki dobrym relacjom z prezydentem został przez niego mianowany członkiem KRRiT.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kariera jak z podręcznika

Drohomireccy to jedna ze starszych polskich rodzin. To nazwisko nosili urzędnicy i politycy, powstańcy i działacze polityczni i społeczni. W lubującym się w tradycji Krakowie do dziś w powszechnej opinii ród uchodzi za "dobrą rodzinę".

Magdalena Drohomirecka, jak duża część jej dawnych przodków, poszła drogą służby publicznej. Studiowała historię na Uniwersytecie Jagiellońskim, a po uzyskaniu dyplomu postanowiła spróbować swoich sił w dziennikarstwie. Z mediami związana jest już od początku lat 90., czyli w zasadzie od samego początku swojej działalności zawodowej. Zaczęła wtedy pracę w lokalnym oddziale TVP.

Szybko trafiła na antenę, na dodatek w bardzo priorytetowym paśmie. Najpierw, przez ponad dekadę, prowadziła serwis informacyjny "Kronika", a wkrótce także program publicystyczny "Tematy dnia". Potem awansowała i została szefową całego działu audycji informacyjnych. Może mniej jej było na ekranie, ale miała za to bezpośredni wpływ na to, co i kto się tam pojawiał. Kolejny awans zaprowadził ją na fotel kierowniczy w zakresie programowania wspólnych pasm TVP 3 w skali całej Polski.

Doświadczona dziennikarka dzieli się swoimi umiejętnościami z najmłodszymi adeptami i adeptkami zawodu. Od kilku lat pracuje jako asystentka w Katedrze Edukacji Medialnej krakowskiego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Prowadzi tam przede wszystkim zajęcia o charakterze warsztatowym, na których kształci w zakresie technik niezbędnych w pracy w TV. Uczy też tworzenia reportaży i przeprowadzania wywiadów.

Co się wydarzyło w 2017 r.?

Jej życie zawodowe to przykład niemal wzorowej kariery dziennikarskiej: kolejne stanowiska, kolejne sukcesy i awanse, prosta droga od mediów regionalnych na anteny ogólnopolskie. Jest jednak na tym obrazie jedna skaza, do dziś nie do końca wyjaśniona. To zaskakujący zwrot akcji, który nastąpił wczesnym latem 2017 r.

Drohomirecka jest wtedy szefową audycji informacyjnych w regionalnym krakowskim ośrodku TVP. I nagle, jak grom z jasnego nieba, spada wiadomość, że traci to stanowisko. Decyzji nie firmował nikt personalnie, w oficjalnych komunikatach pojawiała się tylko informacja, że podjęto ją w Biurze Zarządzania Kapitałem Ludzkim TVP. Drohomirecka nie została wtedy wyrzucona z pracy. Przesunięto ją na stanowisko "głównej specjalistki". To dość enigmatyczne i raczej upokarzające dla kogoś, kto wcześniej odnosił sukcesy i piął się w górę.

Do dziś nie pozostały po tej decyzji i jej uzasadnieniu żadne ślady. Nie sposób na nie napotkać w żadnym z mediów zajmujących się sytuacją środowiska dziennikarskiego. Nikt nie pamięta, co się wtedy właściwie stało. Jeśli powody tej decyzji miały charakter aferalny - nie wynikła z tego żadna afera. Tak jakby wszystkim było wygodnie, aby sprawa została zamieciona pod dywan.

"Nie mogę o niej powiedzieć złego zdania"

Spokojną przystań Drohomirecka odnalazła wtedy w radiu. O ile w TV koncentrowała się na tematach współczesnych, w eterze zajmowała się raczej historią. W krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia prowadziła audycję "Po co nam historia".

Od niedawna - mniej więcej od roku - w Polskim Radiu 24 zajmuje się programem "Dziedzictwo współczesności". Stacja anonsuje ją jako "audycję o tematyce historyczno-tożsamościowej, której celem jest zainteresowanie słuchacza szerszym spojrzeniem na bieżące wydarzenia historyczne, z uwzględnieniem dziedzictwa historycznego kraju".

Można ją usłyszeć też na antenie swego czasu kultowej Trójki. Prowadzi tam wieczorny program "Klub Trójki", a dokładniej jego wydania poświęcone tematom historycznym.

Mimo tego kryzysu Drohomirecka-Sabatowska wciąż postrzegana jest w krakowskim środowisku dziennikarskim w bardzo pozytywny sposób. Osoby, do których udało nam się dotrzeć podczas pisania tego artykułu, mówiły o niej co najmniej dobrze, a nawet wypowiadały się w superlatywach.

- To osoba, która ma zupełnie różne poglądy polityczne ode mnie - opowiada WP osoba pracująca w krakowskich mediach i woląca pozostać anonimowa. - Ale nie mogę o niej powiedzieć złego zdania. To rzetelna dziennikarka, będąca w mediach w zasadzie "od zawsze". Na pewno nie jest to przypadkowa osoba, która na dzisiejsze wysokie stanowisko trafiła przez przypadek albo za sprawą politycznej "katapulty".

Inne osoby dzieliły się z nami podobnymi opiniami o dziennikarce, podkreślając, że to osoba, która w krakowskim środowisku jest znana od bardzo dawna.

- Nie jest z pewnością specjalnie wybitna, nie jest może zbyt błyskotliwa, ale z pewnością nie można jej odmówić zawodowej rzetelności, profesjonalizmu i doświadczenia - podsumowała inna osoba, która wie, co piszczy w krakowskim światku medialnym.

Przyjaźń z prezydentem

O ile jej życie zawodowe nie wywołuje wielkich emocji, znacznie więcej temperatury generowało prywatne życie dziennikarki. A raczej - jej rodziny.

W połowie poprzedniej dekady portale plotkarskie rozgrzewały się do czerwoności, pisząc o chłopaku Kingi Dudy, córki pary prezydenckiej. Dziewczyna, wówczas jeszcze studentka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, spotykała się wtedy z Karolem Sabatowskim, synem Magdaleny Drohomireckiej-Sabatowskiej. Sprawa była na tyle poważna, że pojawiały się już nawet informacje o planach ślubnych.

Tym bardziej że taka była tradycja w rodzinie Dudów. Przypominano bowiem, że ze swoją pierwszą dziewczyną z czasów nastoletnich ożenił się zarówno ojciec, jak i dziadek Kingi.

Ta sprawa z publicznego punktu widzenia miała jednak znacznie ważniejszy wymiar niż związek dwojga młodych ludzi. Zanim jeszcze była mowa o ślubie, obie rodziny bardzo się zaprzyjaźniły i prowadziły wspólnie nader intensywne życie towarzyskie.

Kolorowe media rozpisywały się o ciepłych relacjach między Dudami i Sabatowskimi, wzajemnych odwiedzinach i przyjęciach, a nawet wspólnych wakacjach w Toskanii. W 2016 r. związek się rozpadł. Nie wiadomo natomiast, czy przetrwała przyjaźń Dudów i Sabatowskich oraz czy nadal jeździli razem na wakacje.

Nie został księdzem, został członkiem Rady

Głośno zrobiło się natomiast wtedy o innym członku rodziny Magdaleny Drohomireckiej-Sabatowskiej, jej mężu, Andrzeju Sabatowskim. Trafił na pierwsze strony mediów, bo prezydent - niedawny partner ze wspólnych przyjęć i wyjazdów zagranicznych - mianował go członkiem KRRiT. Reakcje na tę decyzję były bardzo gorące. Z dwóch powodów: politycznego i profesjonalnego.

Przeciwnicy Sabatowskiego wyciągali mu wtedy dwie sprawy: po pierwsze - że do tej pory sympatyzował z zupełnie innym środowiskiem. Plotki głosiły nawet, że jest na ty z Donaldem Tuskiem i nazywa go swoim przyjacielem. A za czasów rządów PO miał największe sukcesy zawodowe - był szefem ośrodka regionalnego TVP we Wrocławiu. Po drugie, nawet mimo mocnej zawodowej karty dziennikarskiej, przeciwnicy zarzucali Sabatowskiemu brak kompetencji do zasiadania w Radzie.

Mąż Magdaleny Drohomireckiej-Sabatowskiej pochodzi z Zagłębia i omal nie został księdzem. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne. Ale nie zdecydował się na drogę kapłaństwa, został magistrem historii i zaczął pracę jako nauczyciel w szkołach średnich. Od połowy lat 70. postawił jednak na karierę dziennikarską. Najpierw pracował w krakowskich mediach lokalnych, piszących o sprawach miejskich i kulturze, potem przeszedł do TV.

Pod względem politycznym rzeczywiście był bliski środowisku zwanym dawniej liberalnym - od początku lat 90. był członkiem Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Kandydował nawet z jego ramienia do Sejmu, ale nieskutecznie. Znacznie "skuteczniejsza" okazała się przyjaźń z prezydentem Dudą.

Po ostatnich decyzjach personalnych dotyczących Magdaleny Drohomireckiej-Sabatowskiej nawet mimo tego, że kadencja jej męża w Radzie upłynęła jesienią ubiegłego roku, rodzina Sabatowskich stała się kolejną mocną "power couple" polskich mediów. Ciekawe, jak bardzo wpłynie na ich kształt.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice""Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (51)