Zaginięcie Iwony Wieczorek. Sceny jak z horroru w nowym serialu dokumentalnym
Nowy serial o zaginięciu Iwony Wieczorek jest mocnym oskarżeniem wobec policji, jednoznacznie wskazuje też, kto mógł zrobić krzywdę dziewczynie.
26.06.2023 | aktual.: 27.06.2023 12:01
Kilkanaście dni przed kolejną rocznicą zaginięcia Iwony Wieczorek, głośnej sprawy z lipca 2010 roku, która wstrząsnęła najpierw Trójmiastem, a potem całą Polską, na platformie Viaplay premierę będzie miała trzyodcinkowa produkcja o tych wydarzeniach.
Serial w reżyserii Piotra Bernasia nosi tytuł "Sprawa Iwony Wieczorek" i bardzo skrupulatnie relacjonuje przebieg wydarzeń tragicznej nocy, a także to, co wokół tej sprawy wydarzyło się przez kilkanaście następnych lat.
Sceny jak z horroru
Film nie próbuje do sprawy dodać czegoś nowego. Tu nie ma żadnych przełomowych ustaleń, żadnych odkryć, zaskakujących, nieznanych wcześniej informacji. Bernaś skupia się raczej na dość precyzyjnym i drobiazgowym, choć nieco zsubiektywizowanym, przedstawieniu ustalonych wcześniej faktów i dotychczasowych ustaleń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy odcinek skupia się na okolicznościach zaginięcia. Narracja prowadzona jest w dość oryginalny sposób: kolejne minuty wieczoru, kiedy zniknęła dziewczyna, relacjonują lokalne dziennikarki i detektywka.
Wizualną ilustracją tej części filmu jest rekonstrukcja całej sytuacji z udziałem statystek i statystów, nakręcona w prawdziwych miejscach, gdzie działy się opisywane wydarzenia. Po części przypomina ona sceny z reklamy albo komedii romantycznej, ale im bliżej momentu zaginięcia, tym więcej pojawia tam środków bliższych raczej horrorom.
Ważną narratorką jest też matka dziewczyny - czasem opowiada o wydarzeniach wokół zaginięcia, ale częściej uderza w sentymentalne tony, wspomina córkę, pokazując jej zdjęcia sprzed lat, z matczyną troską opowiada o jej dzieciństwie, charakterze czy życiu towarzyskim.
Wiaderko i grabki
Od drugiego odcinka złą bohaterką serialu staje się policja - wszyscy zajmujący się sprawą mówią o tym, że w pierwszych dniach po zaginięciu funkcjonariusze nie robili kompletnie nic, mimo szybkiego zgłoszenia zaginięcia.
Na bierność policji narzeka matka zaginionej dziewczyny, na niechęć we współpracy w kwestii przekazywania informacji wskazują osoby ze środowiska dziennikarskiego, detektywi wytykają z kolei błędy w pierwszym etapie prowadzenia śledztwa, m.in. to, że nie zabezpieczono nagrań z działających w mieście kamer czy nie przesłuchano świadków. Postępowanie lokalnej policji było chaotyczne i nieskuteczne, co przyznaje w filmie nawet sam analityk, przysłany z Komendy Głównej, żeby wesprzeć jej działania. Inny policjant z centrali mówi w filmie o "dyletantyzmie" lokalnych sił policyjnych.
Ale drugi odcinek ma ważniejszych bohaterów: to Krzysztof Rutkowski i Janusz Szostak, detektyw i dziennikarz śledczy, dawni znajomi, którzy przy okazji sprawy Iwony Wieczorek weszli na drogę ostrej rywalizacji i otwartego konfliktu. W serialu prześledzić można niemal kuriozalne działania, które podejmowali w tamtym czasie: Rutkowski badał, prawdopodobnie podrzucone, fałszywe ślady, Szostak konsultował się z jasnowidzkami, a na konferencję prasową dawnego kolegi przyniósł plażowe wiaderko i grabki.
A winny jest…
W trzecim odcinku Bernaś podsumowuje wyniki dotychczasowego śledztwa, wspomina też o medialnym fenomenie, który otacza dziś tę sprawę: tysiącach osób udzielających się w tematycznych forach, prowadzących swoje własne śledztwa, piszących książki. A także - wysyłających mniej lub bardziej złudne wiadomości do matki zaginionej dziewczyny, mające doprowadzić na jej trop.
Ale co ważniejsze - reżyser dość wyraźnie wskazuje na jedną z hipotez dotyczących wypadków przy gdańskiej plaży z lipca 2010 roku, a wręcz typuje potencjalnego sprawcę porwania, a zapewne i morderstwa. Ostatnie sceny filmu są niemal otwartym oskarżeniem - dla osób dobrze znających sprawę: oskarżeniem, które w obliczu dotychczas ujawnionych faktów może być co najmniej dyskusyjne. Ale Bernaś prowadzi narrację w bardzo sugestywny sposób, oddając głos przede wszystkim jednemu z lokalnych dziennikarzy, który w przekonujący sposób podaje kolejne poszlaki.
Kurort dobrze wygląda
Nowy serial o zaginięciu Iwony Wieczorek okazuje się dobrze zrealizowanym kompendium obecnej wiedzy na temat tej sprawy, które na dodatek bardzo dobrze się ogląda.
Zobacz także
Bernaś pokazuje, że umie sprawić, żeby akcja była wartka, a wywiady - rzeczowe, ciekawe i soczyste. Na dodatek potrafi zadbać o warstwę wizualną swego serialu: najlepszym dowodem są choćby "przebitki" w postaci zdjęć Sopotu z drona. A że kurort z lotu ptaka wygląda bardzo malowniczo, z pewnością nie zabraknie widzek i widzów, którzy nie będą mogli oderwać wzroku od ekranu.
Sprawa zaginionej dziewczyny wciąż pozostaje nierozwiązana. Dziś, jak Bernaś informuje w swoim filmie, zajmuje się nią Archiwum X, specjalna komórka policji do spraw trudnych i pytań pozostających bez odpowiedzi. Ciekawe, czy specjalistom z Krakowa uda się rozwikłać tę tajemnicę, a reżyserowi dać pretekst do nakręcenia epilogu jego udanego serialu.
Wszystkie trzy odcinki serialu będą miały premierę w piątek, 30 czerwca, w serwisie Viaplay
Przemek Gulda - dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy "Warszawiankę" z Szycem, chwalimy "Sortownię" z Chyrą, głowimy się nad "Flashem" z Michaelem Keatonem i filmami Wesa Andersona, z "Asteroid City" na czele. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.