Zacięta walka o telewidza. Kto wygrał tegorocznego Sylwestra?
Polsat, TVP i TVN stoczyli 31 grudnia wielką bitwę. Każdy z nas mógł śledzić jej przebieg na ekranach odbiorników. Wszystkie stacje starały się swoimi sylwestrowymi imprezami przyciągnąć widza jak tylko potrafiły najlepiej, ale kto zrobił to najskuteczniej? Zacięcie skacząc z kanału na kanał, przygotowaliśmy dla was skrót tego, co się działo.
Tej szampańskiej nocy TVN jako pierwszy zaczął zabawę w Warszawie. Koncert otworzyła Ewelina Lisowska i już od pierwszej minuty widać było, że jeżeli chodzi o sprawy techniczne i stronę wizualną, stacja Edwarda Miszczaka trzyma bardzo wysoki poziom.
TVN zadbał o świetną oprawę. Nowoczesna scena, świetna choreografia tancerzy, a nawet klubowy jingiel "Stolicy Sylwestra" już od samego początku przeciągały uwagę widza. Ale czy zaproszeni artyści też sprostali oczekiwaniom żądnej hitów publiki? Nie do końca.
W Warszawie pojawiły się legendy polskiej muzyki takie jak Beata Kozidrak czy Kayah, piosenkarki, które uwielbiamy słuchać, ale robimy to nieustannie od wielu lat. Jasnym punktem było pojawienie się na scenie Agnieszki Chylińskiej, która zachwyciła publiczność swoim rockowym głosem i bezpretensjonalnym zachowaniem. Brakło jednak nazwiska, które by naprawdę porwało. Jeżeli TVN podjął się organizacji imprezy na europejskim poziomie, za co mu chwała, mógł też sprowadzić z zachodu jakąś znaną gwiazdę. Zaskoczyć widza i porwać do tańca, a nie tylko raczyć go ładnymi obrazkami.
Polsat podobnie jak TVP stwierdził, że czas otwarcie przyznać: ulubioną muzyką wielu Polaków jest disco polo. Dodatkowo stacja ze słoneczkiem zadbała o to, by klimat był gorący i zaprosiła do Katowic gwiazdy disco (furorę robił zespół Vengaboys).
Wydarzenie było firmowane występem odnoszącego spore sukcesy piosenkarza Alvaro Solera. Ma już na koncie kilka radiowych hitów i całkiem sporą rzeszę fanów na świecie. Polsat zatroszczył się o swojego widza i dał mu na specjalną okazję coś naprawdę wyjątkowego. W dodatku latin pop w wykonaniu Solera skutecznie rozgrzewał publiczność. Było więc to, co lubią wszyscy. I biorąc pod uwagę gusta szerokiej widowni, pewnie Polsat wygrałby potyczkę z konkurencją tej niespotykanie ciepłej sylwestrowej nocy. Jednak TVP odrobiło lekcję o Polakach jeszcze pilniej.
Telewizja Polska postarała się o to, by zgromadzić wielkie gwiazdy, a powiedziałbym nawet zjawiska. Fenomenem oraz zagadką pozostaje dla mnie niemal 70 milionów odtworzeń hitu "Miłość w Zakopanem" Sławomira czy podobne liczby wyświetleń teledysków Zenka Martyniuka.
Ale to właśnie oni grali na Sylwestrze w Zakopanem ku uciesze gawiedzi, która teksty ich piosenek zna na pamięć. Jeden ze sponsorów zafundował tez występ Luisa Fonsi, wykonawcy "Despacito", bezsprzecznie największego światowego hitu tego roku. Niezależnie czy lubimy słynny wakacyjny szlagier, czy nie, to trzeba przyznać, że Fonsi na scenie w naszych polskich górach to jest coś.
Choć ciężko mówić o jakimkolwiek "poziomie" artystycznym imprezy Jacka Kurskiego, to czy o ambitną rozrywkę w Sylwestra chodzi?
TVP zafundował swoim widzom wielkie przeboje. I mimo że jeszcze nie wszystkie stacje przedstawiły wyniki oglądalności ze swoich imprez, to jestem przekonany, że Kurski okaże się największym beneficjentem tej nocy. Bo chociaż uwagę przyciągnęła nowoczesna scena w Warszawie, a w Katowicach kusił przystojny Alvaro, to nic nie równa się z "Miłością w Zakopanem"… Przynajmniej nie tej szczególnej nocy, kiedy szampan leje się strumieniami.