Zachowanie dziennikarzy pod lupą KRRiT. Kto ma powody do wstydu?
None
Raport obnażył wszystkie błędy prezenterów
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wzięła pod lupę i dokładnie przeanalizowała, w jaki sposób najpopularniejsi dziennikarze największych stacji telewizyjnych prowadzą swoje programy. Specjalnie powołana komisja zbadała zachowanie przedstawicieli stacji TVN, TVP, Polsatu oraz TV Trwam. Na liście znaleźli się m.in. tacy prezenterzy jak: Monika Olejnik, Anita Werner, Beata Tadla, Justyna Dobrosz-Oracz, Dorota Gawryluk czy Grzegorz Kajdanowicz.
Gdy opublikowano wyniki, okazało się, że nie wszystkie gwiazdy dziennikarstwa mogą być z siebie dumne. Wielu z nim zarzucono, że "ślizgają się" po tematach, prezentują niski poziom polszczyzny, często popełniają błędy gramatyczne, składniowe, leksykalne, frazeologiczne oraz stylistyczne. Gospodarze programów nie unikają na antenie kolokwializmów, kontrowersyjnych opinii, podnoszenia głosu, żywej gestykulacji czy też sztucznego podgrzewania atmosfery w studiu.
Jak stwierdzili eksperci, w polskich mediach "nagminną praktyką dziennikarską jest cytowanie kontrowersyjnych, nierzadko obraźliwych, brutalizujących język publiczny wypowiedzi polityków" - po to, aby przyciągnąć uwagę widzów. Z przeprowadzonej analizy wynika również, że dziennikarze TV Trwam oraz stacji publicznych "posługiwali się relatywnie najbardziej złożonym językiem i najczęściej sięgali w swoich wypowiedziach po terminy specjalistyczne". Co ciekawe, robili to nie tylko po to, aby dopasować się do poziomu, jaki reprezentuje rozmówca-ekspert, ale najczęściej po to, aby podnieść własną samoocenę.
Którzy dziennikarze wypadli najgorzej w raporcie opublikowanym przez KRRiT, a kto może być stawiany za wzór?
AR/KM
Nie takie perfekcyjne?
Na pierwszy ogień poszła TVP. Jak przyznali specjaliści, dziennikarką, która zebrała najwięcej krytycznych uwag, jest Beata Tadla. Według KRRiT, dziennikarka "bardzo często zwraca uwagę gościom, nie pozwala im dokończyć myśli, czasami przerywa ich wypowiedzi w bardzo dynamiczny sposób, krytykuje ich i wyraża swój osobisty stosunek do przedmiotu dyskusji oraz aktywnie angażuje się w spór".
Wiele zarzutów usłyszała pod swoim adresem również Justyna Dobrosz-Oracz. Jak możemy przeczytać w raporcie, prezenterka zadaje gościom prowokacyjne pytania, które "zadawane są tonem zarzutu lub pretensji". Oprócz tego, jest konfrontacyjnie nastawiona do uczestników rozmowy i w ironiczny sposób komentuje ich wypowiedzi. Prowadzi dyskusję tak, aby zasugerować "dezaprobatę wobec słów głoszonych przez gościa".
Zupełnie inne postawy prezentują np. Joanna Racewicz oraz Krzysztof Ziemiec. Oboje wyróżniają się neutralnym stosunkiem do gości, odnoszą się do nich z szacunkiem i w spokoju wysłuchują ich opinii. Gdy chcą wejść z ekspertem w polemikę, kulturalnie przerywają jego wypowiedź i unikając agresji, przedstawiają swoje stanowisko w danej sprawie.
A jak na tle kolegów z TVP wypadli dziennikarze TVN24?
Krytyka pod adresem Moniki Olejnik
Z przeprowadzonych badań wynika, że prezenterzy stacji TVN24 znacznie częściej wchodzili z gośćmi w polemikę i zaznaczali swoją kontrolę nad przebiegiem programu. To na antenie właśnie tej stacji najczęściej dochodzi do podnoszenia głosu, wyraźnej gestykulacji oraz zaznaczenia przez dziennikarza swojej obecności w audycji. Prym w tej kategorii, jak łatwo się domyślić, wiedzie Monika Olejnik.
Choć analitycy docenili fakt, że gwiazda publicystyki skraca dystans z gośćmi i w życzliwy sposób prowadzi z nimi dyskusje, to nie uszła ich uwadze również nagła zmiana zachowania dziennikarki, gdy któryś z rozmówców prezentuje odmienne poglądy. Wówczas "relatywnie wysoko unosi ręce, bardzo często podnosi głos, zdecydowanym gestem odrzuca włosy i czasem prowokacyjnie pochyla się nad stolikiem w stronę gościa. Czasami stara się narzucić pozycję dominującą". Taka postawa odciąga uwagę widzów od tego, co mają do powiedzenia eksperci. Wszyscy koncentrują się jedynie na gestach i zachowaniu prezenterki.
Znacznie lepiej eksperci wypowiadają się na temat pozostałych dziennikarzy stacji.
Na szczęście istnieją wyjątki
Anitę Werner uznano za dziennikarkę, która z sympatią odnosi się do gości, ale jednocześnie "prowokuje ich do kontrowersyjnych wypowiedzi i nie waha się przed zajęciem wyraźnego stanowiska w dyskusji".
Najlepiej w raporcie wypadli: Katarzyna Kolenda-Zaleska, Grzegorz Kajdanowicz oraz Bogdan Rymanowski, którzy zostali docenieni za sprawiedliwe dysponowanie czasem podczas dyskusji, aktywne modyfikowanie stylu prowadzenia rozmowy oraz panowanie nad sytuacją, w której któryś z gości próbuje wejść w słowo innemu. Każdy z nich uważnie wsłuchuje się to, co mają do powiedzenia uczestnicy spotkania i przeważnie nie zachęcają nikogo do wyrażania kontrowersyjnych i skrajnych opinii.
Niestety, powody do wstydu mają za to reprezentanci Polsatu. Jak zauważyli eksperci, Dorocie Gawryluk zdarza się "prowokacyjnie zadawać kłopotliwe pytania gościowi, a dopytując go, podnosi ton głosu. Nawiązuje również do krytyki wyrażonej wobec niego przez opozycję. W pewnym momencie prowadząca ironicznie podśmiewa się z wypowiedzi innych." Jak czytamy w raporcie, "wszystkie te strategie wydają się być elementem opresji wobec gościa".
Wszystko i nic
Agnieszka Gozdyra również nie ma powodów do dumy, bowiem wytknięto jej, że na antenie pozwala sobie na drobne złośliwości i aktywne wchodzenie w polemikę. Czasami wplata też w treść rozmowy własne oceny wypowiedzi zaproszonych do studia osób.
Zupełnym przeciwieństwem dziennikarek jest z kolei Jarosław Gugała, który nie pokazuje żadnych emocji na wizji, nie prowokuje, nie dąży do wywołania skandalu i stara się być bezstronny. Jak wynika z raportu, jest on jednak odosobnionym przypadkiem.
Większości badanym dziennikarzom przeważnie zarzucano, że przygotowując się do programu, nie potrafią wybrać najciekawszych wątków i w rezultacie pytają gości o wszystko i nic. Jak podkreśla KRRiT, "rozmowa jest budowana na banałach, komunałach, uogólnieniach i w zasadzie uniemożliwia odbiorcy jakiekolwiek pogłębione rozumienie omawianych zjawiska".
Zgadzacie się w tym?
AR/KM