Xawery Żuławski o kulisach serialu "Odwilż". Ma przesłanie do kolegów po fachu
Mroczne ulice, tajemnicze zaułki, szerokie arterie w nocnej poświacie - Los Angeles? Paryż? Hamburg? Nie, tak wygląda Szczecin w najnowszym serialu Xawerego Żuławskiego "Odwilż", który od początku kwietnia można zobaczyć na antenie HBO Max. To pierwsza oryginalna polska produkcja tej stacji. Reżyser opowiedział WP, jak powstawała.
Przemek Gulda: Xawery, ty i serial policyjny?
Xawery Żuławski: Uwielbiam! Od zawsze. Mam kilka ulubionych. No i oczywiście: serial z kobietą w roli głównej. To uwielbiam podwójnie.
Dlaczego?
To może zabrzmi trochę górnolotnie, ale niech tam: kobieta w głównej roli dopuszcza widza do wyższych uczuć. Zawsze wnosi do opowieści empatię, wrażliwość, która - zwłaszcza w policyjnych serialach o brutalnych sprawach - jest niemal niezbędnym kontrapunktem. Dobrze się czuję pracując z kobietami, ich sposób podejmowania decyzji, działania, zajmowania się innymi ludźmi, to dla mnie niezwykle wdzięczne tematy. Jak dostaję takie propozycje, zawsze chętnie je przyjmuję.
Jak trafił do ciebie ten projekt?
Na stole leżały dwa treatmenty, ale nie zastanawiałem się ani przez chwilę. Kiedy przeczytałem zarys akcji "Odwilży", wiedziałem, że to temat dla mnie. A słuszność tej decyzji potwierdzała się z każdym kolejny dniem pracy nad tym przedsięwzięciem.
Znaczący leitmotiv tego scenariusza to rozbita rodzina. W zasadzie każdy bohater boryka się z takimi lub innymi problemami w domu. Przyciągnęło cię to?
Na pewno. To zawsze daje duży potencjał na budowanie bogatszej psychologii poszczególnych postaci. Nie zdziwiłem się jakoś specjalnie, że ten motyw jest tak mocno obecny w scenariuszu. Przecież tak wygląda dziś nasza codzienność - wszędzie wokół widzę jakieś rozbite rodziny, pary, które się rozstały, dzieci przerzucane z jednego domu do drugiego. Kiedy to mówię, brzmi to jakoś dramatycznie, ale przecież nie zawsze są to jakieś patologiczne historie, czasem po prostu tak się układa życie. Prawdziwymi jednorożcami, przynajmniej w moim środowisku, są pary, które są ze sobą przez całe życie. Nic więc dziwnego, że to się przenosi do serialu.
ODWILŻ | oficjalny zwiastun | HBO Max
Jak pracowałeś nad tą bogatą psychologią z obsadą?
Bardzo lubię próby, lubię gadać o postaci i wydarzeniach, w których bierze udział. To zawsze bardzo ważny i bardzo długi okres w pracy nad moimi filmami i serialami. Nie inaczej było tym razem. Przesiedzieliśmy całe godziny w camperach i pokojach hotelowych, gadając o tym, jak ma się zachować jakaś postać i dlaczego. Jedna rzecz to kwestie psychologii, druga - sprawy zawodowe związane z tym, że większość postaci pracuje w policji. Mieliśmy więc gorącą linię z konsultantami i pytaliśmy: czy policjant może się tak zachować, może się tak odezwać, kiedy jest na służbie? Jestem pewien, że te rozmowy bardzo dużo wniosły do serialu.
Mocna jest też relacja między dwiema głównymi postaciami. Jak pracowaliście nad tym elementem fabuły?
Bardzo się ucieszyłem, że ta historia jest skonstruowana właśnie w taki sposób. Wiedziałem, że to absolutny klasyk, jeśli chodzi o seriale policyjne, że wymienię choćby "Starsky'ego i Hutcha". Od razu kupiłem też pomysł tego kumpelskiego wymiaru partnera głównej bohaterki: to trzeźwo myślący chłopak, który nie dramatyzuje, stawia ją czasem do pionu, a kiedy trzeba, potrafi zażartować. Potrzebna mi była taka postać w tej historii. Taki wentyl emocji.
Bardzo dużo do serialu wniósł też Szczecin, który filmujesz o każdej możliwej porze, z wielu perspektyw i który okazuje się znakomitym tłem dla tej historii. Spodobało ci się tam?
Bardzo. Od początku było wiadomo, że serial ma powstawać w Szczecinie. Nie znałem za dobrze tego miasta, więc nie wiedziałem, jak się do tego odnieść. Ale kiedy pojechałem tam kilka razy na dokumentację, zauroczyło mnie bardzo. Od razu poczułem, że to będzie wspaniała sceneria dla tej opowieści. Powiem szczerze: czuję, że to miasto ma w sobie jeszcze dużo więcej, niż udało mi się pokazać. A nie ukrywam, że "wyciągałem" wszystkie możliwe sceny na ulice, żeby pokazać jak najwięcej. Myślę, że to dopiero jakieś 30 proc. Reszta jest nadal do wykorzystania. Koledzy reżyserzy, koleżanki reżyserki - jedźcie do Szczecina.